Z tego wyjazdu wróciłam zupełnie inną osobą. Jestem mężatką, mam dwoje dzieci, a mimo to jestem gotowa zostawić wszystko dla mężczyzny, którego poznałam na wakacjach

Kiedy czytałam podobne historie, zawsze myślałam, że takie kobiety są po prostu szalone. Nigdy nie przypuszczałabym, że coś takiego może przytrafić się mnie.

Mam wspaniałego, troskliwego męża. Wiele koleżanek mi go zazdrości. Jesteśmy razem od 13 lat. Nasza córka ma 12 lat, a syn 9. Byliśmy idealną rodziną. Ale pewnego dnia, kiedy zachorowałam, mój mąż kupił mi pobyt w sanatorium, aby odpoczęłam i odzyskała zdrowie.

Pojechałam. Tam miałam zorganizowany dzień: przed południem zabiegi lecznicze, a później czas wolny. Lubiłam chodzić na mały targ, gdzie miejscowi sprzedawali różne smakołyki. Szczególnie przypadły mi do gustu miodowe wypieki. Codziennie coś kupowałam. Sprzedawcą okazał się bardzo sympatyczny mężczyzna, który wyglądał na pięć-siedem lat starszego ode mnie.

Miał niedaleko swój dom z dużym ogrodem – prawdziwy raj na ziemi. Zaprosił mnie do siebie, a ja nie odmówiłam. Wieczorami piliśmy wino, jedliśmy owoce i grillowaliśmy. Teraz rozumiem, dlaczego kobiety zakochują się na wakacjach – tam życie wygląda zupełnie inaczej, jest niesamowicie romantyczne. A jeśli w pobliżu jest przystojny mężczyzna, to bardzo łatwo stracić głowę. Rozum podpowiada, żeby się zatrzymać, ale emocje biorą górę.

Stepan – tak miał na imię mój nowy znajomy – również się we mnie zakochał. Od dawna był rozwiedziony i przez wiele lat żył sam. Nie wiem dlaczego, ale opowiedziałam mu o sobie mnóstwo nieprawdziwych rzeczy. Skłamałam, że z mężem od dawna nie mieszkamy razem, tylko jeszcze nie złożyliśmy papierów rozwodowych, a dzieci mieszkają u mojej mamy, gdzie ja tymczasowo z nimi przebywam. W ten sposób dałam mu do zrozumienia, że jestem wolna i nawet dzieci mnie nie ograniczają. Wiem, że to było niemal zdradą, ale poniosło mnie i nie mogłam przestać.

Stepan powiedział, że jeśli nic mnie nie trzyma, będzie na mnie czekał. Powiedział nawet, że zaakceptuje dzieci, jeśli będzie trzeba.

Wracałam do domu z postanowieniem, że złożę papiery rozwodowe. Ale na peronie czekał na mnie mąż z bukietem kwiatów. Zrobiło mi się go tak żal, że nie potrafiłam nic powiedzieć. Postanowiłam poczekać, zobaczyć, co będzie dalej. Ale lepiej się nie robiło. Do męża całkowicie oziębłam. Dzień i noc myślę o Stepanie. On pisze do mnie ciągle i zaprasza do siebie. Zakazałam mu dzwonić, tłumacząc, że moja „mama” jest surowa. Sama dzwonię, kiedy mogę, a do komunikacji stworzyłam dodatkowe konto w mediach społecznościowych.

Myślałam, że praca pomoże mi oderwać się od tych myśli, ale to nie działa. Nie przestaję myśleć o Stepanie. Czy naprawdę można zakochać się tak mocno w ciągu dwóch tygodni, żeby przekreślić całe swoje dotychczasowe życie? Dzieci nie cieszą mnie już tak jak wcześniej, choć kocham je ponad wszystko. Męża traktuję jak krewnego, a on, biedak, nawet niczego się nie domyśla. Cały czas myślę o Stepanie, boję się, ale jednocześnie kocham go.

Komuś o tym powiedzieć – to strach. Pochodzę z małej miejscowości, nikt mnie tu nie zrozumie. Mam tylko 35 lat, co robić?

Nie proszę o rady od tych, którzy tego nie przeżyli, bo wiem, co powiedzą: „Wyrzuć to wszystko z głowy, wróć do męża, do rodziny, do pracy!”. Proszę o radę tych, którzy byli na moim miejscu. Jak wrócić, jeśli dusza jest już gdzie indziej?

Albo jeśli to wszystko ma samo przejść, to kiedy i z jakimi konsekwencjami? Boję się, że w końcu stracę panowanie, zostawię wszystko i pojadę do ukochanego. Ale wiem, że dzieci mi tego nigdy nie wybaczą, a mąż w takich okolicznościach ich ze mną nie puści.