W zeszłą sobotę miałam dzień wolny, spędziłam go u mojej byłej teściowej. Wstałam bardzo wcześnie i wykonałam wszystkie swoje domowe obowiązki. I szybko się ubrawszy, pośpiesznie pojechałam do teściowej, póki jej córka z mężem byli jeszcze w domu, bo nigdy nie miałam kluczy do ich mieszkania.
Z siostrą mojego męża nigdy nie byłyśmy przyjaciółkami, rozmawiałyśmy po prostu, gdy cała rodzina zbierała się na święta lub urodziny. Ale nie było między nami żadnych negatywnych relacji, nigdy się nie kłóciłyśmy.
Kiedy do nich przybiegłam, zaczęła mi pokazywać, co przygotowała do jedzenia dla mamy, jakie leki i kiedy jej podawać, oraz jak prawidłowo wykonać lekki masaż.
Szczerze mówiąc, jestem bardzo wdzięczna swojemu losowi, a przede wszystkim Bogu, że nie dał mi zobaczyć moich rodziców w takim przygnębionym i bezradnym stanie. To bardzo trudne, gdy widzisz swoją bliską osobę w takim stanie i dobrze wiesz, że nie możesz jej szczególnie pomóc. I nie powinno być też litości w twoich oczach, żadnej litości. To uczucie warto zapomnieć i ukryć gdzieś głęboko w sobie.
Nasz poranek zaczął się od śniadania. Karmiłam ją sama, jak zupełnie maleńkie dziecko. A ona ciągle powtarzała mi kilka razy na minutę:
– Nie chcę! Nie będę!
Po śniadaniu po prostu toczyłyśmy do siebie na łóżku małą piłeczkę. Potem coś jej opowiadałam. Mówiłam jej wszystko, co przychodziło mi do głowy. Opowiadałam o swoich zmartwieniach, o swoim życiu, myślach, pracy. Mówiłam, mówiłam, jak na spowiedzi. Patrzyła na mnie spojrzeniem pełnym smutku i po prostu słuchała. Czułam, że teraz mogę jej opowiedzieć wszystko, nie osądzi mnie ani nie zrani.
Potem śpiewałyśmy jakieś piosenki, były one zbiorem dźwięków. Ja w ogóle nie mam głosu, wychodziło mi to bardzo dziwnie. Była teściowa tak szczerze się ze mnie śmiała. A ja śmiałam się jej w odpowiedzi. Do obiadu czas minął bardzo szybko. Przyszła kobieta, żeby zrobić starszej pani masaż. W tym czasie wyszłam do kuchni, żeby pozmywać naczynia.
Potem znów opowiadałam byłej teściowej o tym, jak żyjemy z córką.
Starała się podtrzymać ze mną rozmowę, ale przychodziło jej to z trudem. Wychodziły tylko jakieś dźwięki.
Potem trochę się zdrzemnęła. Po obiedzie znów ją nakarmiłam i zaczęłam czytać jej książkę.
Potem przyszła córka byłej teściowej z mężem. Tak mi ich wszystkich żal. Żal córki, która ciągle dźwiga duże obciążenia, opiekując się mamą i martwiąc się o nią. Żal byłej teściowej, która teraz jest w tak bezradnym stanie.
Już wieczór, i wróciłam do domu. W oczach pojawiły się łzy. Wreszcie ten dzień już za mną. W domu jemy kolację z córką, potem ona szybko usiadła do zadań domowych, a ja zaczęłam zajmować się swoimi domowymi sprawami.
Tego dnia wiele zrozumiałam. Jak ważne jest być w dobrych relacjach z bliskimi i krewnymi. I jak bardzo ważne, aby wszyscy bliscy i kochani byli zdrowi.