W spadku po babci została mi kawalerka. Mieszkaliśmy z mężem u teściów, więc postanowiliśmy zrobić tam remont i znaleźć lokatorów. Położyliśmy tapety, płytki w łazience i kupiliśmy niedrogą armaturę. I wtedy zadzwoniła do mnie moja mama

Kiedy moja ukochana babcia odeszła, w spadku po niej dostałam mieszkanie. Mieszkamy u rodziców męża, moi teściowie to dobrzy, serdeczni i wyrozumiali ludzie, którzy pomagają zarówno swojemu synowi, jak i mnie, a my wspieramy ich. Żyje nam się razem dobrze.

Nasze wspólne życie ułożyło się harmonijnie od pierwszego dnia, więc wszyscy byliśmy zadowoleni, bo każdemu to odpowiadało.

Dlatego z Jarosławem postanowiliśmy, że w mieszkaniu po babci zrobimy porządny remont i wynajmiemy je, żeby żyć trochę lepiej i mieć oszczędności na przyszłość, co mogłoby poprawić nasze życie. Choć to tylko kawalerka, warunki są tam na tyle dobre, że w dzisiejszych czasach można ją wynająć za 5 tysięcy złotych. Włożyliśmy w to sporo wysiłku – własnoręcznie położyliśmy tapety, wymieniliśmy płytki w łazience, wszystkie rury i armaturę. Można powiedzieć, że naprawdę zainwestowaliśmy w to mieszkanie, a także ciężko przy nim pracowaliśmy.

A potem zadzwoniła moja mama. Powiedziała, że jej kuzynka rozstała się z mężem i nie ma gdzie mieszkać – została praktycznie na ulicy. Mama powiedziała, że powinniśmy wpuścić ją do naszego mieszkania, oczywiście nie za darmo.

Mama poinformowała, że rozmawiała już z Wiktorią, a ta powiedziała, że może nam płacić 1500 złotych miesięcznie, opłacać rachunki za media, a z czasem, w miarę możliwości, położyłaby linoleum na podłodze za własne pieniądze, a może kiedyś, jeśli będzie miała taką możliwość, wstawiłaby plastikowe okno w pokoju, bo na razie stoi tam stare drewniane okno (w kuchni już je wymieniliśmy).

Mama bardzo prosiła za nią, powiedziała, że Wiktoria to dobra osoba i jest jej jej bardzo żal. Jesteśmy jej ostatnią nadzieją, bo nie ma nikogo innego, kto mógłby jej pomóc. Zima jest zimna, a ona z dziećmi nie ma gdzie się podziać.

Też żal mi kuzynki mamy i może nawet zgodziłabym się wpuścić ją do mojego mieszkania. Ale co powie mój mąż i teściowie? Okazałoby się, że my sami mieszkamy u teściów, a swoje mieszkanie oddałam ciotce za pół darmo?

Nie wiem, co powinnam teraz zrobić. Co powiedzieć rodzinie męża? I czy powinnam wpuścić ciotkę do swojego mieszkania? Przecież ona szybko stamtąd nie wyjdzie. Nawet po pół roku jej sytuacja pewnie się nie zmieni, a wtedy będzie jeszcze trudniej o tym rozmawiać. Przecież jej nie wyrzucę. Ale jeśli pozwolimy jej tam mieszkać, wszyscy zostaniemy bez pieniędzy. Co to jest 1500 złotych w dzisiejszych czasach? Nawet remont nam się nie zwróci, nie mówiąc już o poprawie naszego domowego budżetu. Tak to wygląda.