Ieva rzadko kiedy była z czegoś zadowolona, ale Orestas zdołał ją oczarować. Gdy zaczęli się spotykać, dziewczyna zauważyła w nim dziwne rzeczy. Na przykład potrafił przez dwa dni być opiekuńczy i słodki, a potem znajdował byle pretekst i wywoływał awantury.
I to tak, że ostatecznie to ona musiała przepraszać.
Po kilku miesiącach wynajęli wspólnie mieszkanie. Orestas niemal codziennie ganił Ievę. Raz za to, że nie wyprała ubrań, innym razem – że ugotowała coś, czego on nie jada.
Dla Ievy kroplą, która przelała czarę goryczy, okazały się bezpodstawne zarzuty o zdradę. Czuła, że kiedy on wmawia jej winę, sprawia mu to jakąś przyjemność. Tego dnia postanowił zmusić Ievę, by padła mu do stóp. Wrócił do domu, kiedy Ieva przygotowywała kolację.
– No dalej, mów, z kim się dziś włóczyłaś.
– Co to za ton, Orestasie? Cały dzień byłam w domu.
– Kłamstwo. Postanowiłaś mi przyprawić rogi, tak? Odpowiadaj szybko.
– Orestasie, wszystko z tobą w porządku? Byłam w domu przez cały dzień.
– Mało tego, że widziano cię w centrum miasta z jakimś facetem, to jeszcze patrzysz mi w oczy i kłamiesz. Pewnie zarabia więcej ode mnie, skoro zdecydowałaś się na zdradę. Zawsze mnie oszukiwałaś? Znajomi mieli rację, powinienem był trzymać się od ciebie z daleka.
– Przestań mnie obrażać. Nie zdradzam cię. Gdzie dowody, że ta dziewczyna w centrum to byłam ja, co?
Orestas zobaczył, że Ieva wcale nie zamierza ustąpić. Zwykle kończyła kłótnię, przepraszała go i całowała, jednak tego dnia było inaczej.
Chłopak otworzył drzwi i wypchnął Ievę na klatkę schodową w samych kapciach. Kilka minut później znów uchylił drzwi i wcisnął jej w ręce walizkę z kilkoma rzeczami.
Po dwóch godzinach Orestas otworzył drzwi i zaczął wołać Ievę, ale jej już nie było na klatce schodowej. Złapała taksówkę i pojechała do przyjaciółki. On liczył, że wróci do niego skruszona i zacznie przepraszać, wtedy on ją wpuści. Następnego ranka zjawiła się w wynajmowanym mieszkaniu i zabrała swoje rzeczy.
Orestas był niezadowolony, jednak Ieva dała mu jasno do zrozumienia, że nic ich już nie łączy.