Do salonu fryzjerskiego zajrzała klientka. Fryzjerzy byli wolni. – Maria, cześć! Masz teraz czas? Ostrzyżesz mnie?
Pulchna fryzjerka Maria, uśmiechając się serdecznie, wstała z kanapy.
– Tak, akurat na strzyżenie jest czas, mam kolejną wizytę dopiero za pół godziny. Proszę, siadaj. Widzę, że dawno u nas nie byłaś, już ze dwa miesiące, prawda? Umyjemy głowę? Co dziś robimy, jak ścinamy?
– Och, Mario, doradź mi coś, żeby układanie zajmowało minimum czasu. Ale żeby było pięknie! Żeby rano potrząsnąć głową i być królową! Postaraj się, proszę.
Muszę dobrze wyglądać. Wyobraź sobie, że w końcu wracam do pracy! Sześć lat siedziałam na urlopie macierzyńskim. Strasznie się boję zacząć, bardzo! Ale trzeba, myślę. Czas wyjść ze strefy komfortu!
– Wspaniale! Rozumiem, to może tu więcej skrócimy i trochę przerzedzimy, żeby codzienne układanie było kilka razy prostsze.
Wracasz do pracy, tak? To dobrze.
Tak, prędzej czy później trzeba będzie. Tym bardziej, że twoje córki są już duże. Ile mają lat?
– Starsza prawie sześć, młodsza trzy i pół. A tak przy okazji, przyprowadzę je do ciebie w najbliższych dniach, żeby podciąć końcówki. Zanim wrócę do pracy, muszę to zrobić.
– No i super, przyprowadź je oczywiście, wszystko podetniemy, wyrównamy. A już zdecydowałaś, z kim zostaną dzieci? Znalazłaś nianię?
– Nieee, niańka to nierealna sprawa. Spojrzałam na ceny i byłam w szoku, szczerze mówiąc! A na dwoje dzieci to już w ogóle koszmar. Mimo że dzieci już dawno nie są niemowlętami, musiałabym całą moją pensję oddać niani, a jeszcze do tego dopłacać z mężowskiej! Za co takie pieniądze biorą, powiedz mi? U nas teściowa się zajmie, za darmo.
– Rozumiem. Teściowa – to dobrze. Moja teściowa nigdy nie opiekowała się wnukami, jest u nas nowoczesną babcią.
Pracuje, podróżuje, żyje swoim życiem. Wychowała syna i mówi, że nic już więcej nikomu nie jest winna. I teraz jest dużo takich osób. Macie szczęście, jeśli wasza babcia zgadza się zajmować wnukami…
– Zgadza się, to nawet mało powiedziane! Już od kilku lat się rwie do opieki! Ale wcześniej nie powierzałam jej dzieci. Ona jest taka, wiesz, trochę dziwna…
– Dziwna? Co masz na myśli?
– No, jest specyficzna. Wszystkich ciągle owija, boi się przeciągów. Za to tam, gdzie trzeba się bać, jest odważna! Może oblizać łyżkę i dać dziecku, wyobrażasz sobie? Telewizor cały czas włącza głośno.
Co do jedzenia, ma swoje wyobrażenia. Mówię jej, na przykład – nie dawać dziecku nic słonego! A ona – och, od jednej łyżki zdrowemu dziecku nic nie będzie! Mówiłam jej sto razy, żeby tak nie robiła! Nie, słyszę, znowu zaczyna…
– Hmm… A jak zostawisz z nią dzieci, skoro nie zgadzasz się z nią w kwestiach wychowawczych?
– Ona jest tak szczęśliwa, że w końcu jej pozwolą zajmować się dziećmi, że teraz obiecuje robić wszystko tak, jak my powiemy! Ale ja też nie jestem głupia! Wymyśliłam, że zainstaluję podsłuch w mieszkaniu, przynajmniej na początek. No, pluskwy, wiesz, jak w filmach szpiegowskich! A w kuchni pewnie sam podsłuch nie wystarczy, tam trzeba kamerę, bo kuchnia to najsłabsze miejsce… Teraz technologia poszła tak do przodu, że można, siedząc w biurze, podłączyć się przez smartfona i wiedzieć, co się dzieje w domu…
– No, no… To będziesz śledzić swoją teściową? To trochę… nie bardzo, co?
– Och, Mario! Proszę cię! Chodzi o zdrowie moich dzieci, a to jest dla mnie najważniejsze. Muszę wiedzieć, co się dzieje w domu pod moją nieobecność, i kropka! W końcu, kiedy zatrudniają niańkę z ulicy i montują kamery, to nikogo to nie bulwersuje, prawda? To teraz normalne. A u mnie co, nie to samo?
– No, nie wiem… Tam jednak sprawdzają obcą osobę, w pewnym sensie to uzasadnione. A tu – wychodzi, że masz szpiegować własną matkę…
– Nie matkę, a własne dzieci! Jakby nie patrzeć, to moje dzieci są moją odpowiedzialnością, nie babci. I muszę być pewna, że z nimi wszystko w porządku, żeby móc spokojnie pracować i nie martwić się, co się dzieje w domu.
– No ale, w końcu syna też wychowała, przynajmniej… Może niepotrzebnie jej nie ufasz?
– Syna? Wychowała, tak. On teraz od lekarzy nie wychodzi! Wystarczy, że zje coś nietypowego, i koniec! Tego nie chcę dla swoich dzieci… Nie, kamery – to już postanowione, nawet nie dyskutuję!
Maria do końca rozmowy nie zgodziła się ze swoją klientką. W końcu nie opiekuje się obcymi dziećmi, tylko własnymi wnukami. Na pewno nic złego im nie zrobi. To upokarzające, śledzić, nie ufać, sprawdzać, nawet jeśli to teściowa.