Telefon mój. Mąż mój. Kawiarnia ulubiona. Stolik odpowiedni. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie jedno „ale”. Ja – nie Irena, ja – Diana!

„Irena, cześć! Praca pracą, ale trzeba rozwiązać pewne sprawy! Spotkajmy się pojutrze o 17:00 w naszej ulubionej kawiarni. Zarezerwuję stolik przy oknie. Tak jak lubisz.”

— No proszę, co za miły poranek! – pomyślała kobieta, czytając ponownie wiadomość swoimi zaspanymi oczami.

„Telefon mój. Mąż mój. Kawiarnia ulubiona. Stolik odpowiedni. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie jedno „ale”. Ja – nie Irena, ja – Diana!”

Po kilku minutach telefon znowu zabrzęczał radośnie, informując właścicielkę, że przyszła kolejna wiadomość od męża.

– Ojej, przepraszam, to nie do ciebie. To do koleżanki z pracy.

— No tak… – kobieta zupełnie się rozbudziła i zaczęła rozmyślać nad tą niespodziewaną sytuacją. Dobrze, spokojnie. Najważniejsze to zachować spokój i nie podejmować pochopnych decyzji. Udaję, że nic się nie stało. Obrócę wszystko w żart.

Co robić? A co jeśli to nie tylko koleżanka z pracy? Spotkanie pojutrze, czyli w środę. Hmm. Trzeba to sprawdzić. Pójdę tam i dowiem się, z kim on zamierza rozwiązywać sprawy w naszej ulubionej kawiarni. I to jeszcze przy moim ulubionym stoliku przy oknie.

Złapię tego zdrajcę na gorącym uczynku! Co mam w planie? Tak, przeniosę klientkę z godziny 16, wieczorne zajęcia z jogi odpuszczę. A zapiszę się chyba do salonu piękności na ten dzień! Jeśli mam demaskować niewiernego męża, to w pełnym uzbrojeniu. Niech widzi, z kim ma do czynienia, ten drań!

Przez następne dwa dni Diana ledwo powstrzymywała się przed wybuchem, żeby nie zabić winnego męża. Rozmawiała z nim uprzejmie i zachowywała się, jakby nic się nie stało. Udało jej się to z trudem, ale obyło się bez niepotrzebnych kłótni.

W środę rano, jak zwykle, mąż podwiózł ją do pracy i pocałował w policzek. Uśmiechnęła się, życząc mu miłego dnia i wyszła z samochodu. Wszystko wyglądało normalnie, tylko w plecaku miała nie ubrania sportowe na jogę, lecz sukienkę i buty na obcasie.

Z pracy wyszła wcześniej. Zrobiła fryzurę, manicure i makijaż w salonie, a potem ruszyła o wyznaczonej godzinie do kawiarni, by zdemaskować niewiernego męża. Wyglądała olśniewająco, lepiej niż jakakolwiek gwiazda. Wszystko szło zgodnie z planem. Weszła ostrożnie do kawiarni i rozejrzała się po sali.

Aha, siedzi tam, przy oknie, za naszym stolikiem, zdrajca. Jeszcze z bukietem kwiatów. Na pewno czeka na swoją ukochaną Irenkę! Zaraz mu zrobię słodki wieczór! Zapamięta ten deser do końca życia!

Diana wyprostowała się, podniosła głowę i pewnym krokiem ruszyła w stronę stolika, gdzie siedział mąż. Gdy zobaczył żonę, szybko ocenił jej oszałamiający wygląd, wstał z krzesła i wyciągnął w jej stronę piękny bukiet, wołając:

— Z okazji naszej rocznicy, kochanie!

Kobieta z wrażenia zastygła w miejscu, przez kilka sekund niepewnie przenosiła wzrok z męża na kwiaty i z powrotem, starając się zrozumieć, co się dzieje. W końcu oprzytomniała, przyjęła bukiet i zapytała:

— Rocznica? A jaki dziś dzień?

— Kochanie, no jak zawsze. Znowu wszystko zapomniałaś. Mówię przecież, że dzisiaj dwudziesty siódmy. Dzień naszej pierwszej randki. Moja ulubiona data.

— Cholera, faktycznie, ale mam pustą głowę! Przepraszam, kochanie, zupełnie się zamotałam. A co z tą… twoją Ireną? Przecież przeczytałam wiadomość.

Mąż się uśmiechnął.

— To był żart, co ty! Naprawdę uwierzyłaś? Ostatnio jesteś ciągle zajęta, cały czas masz tyle na głowie. Spędzamy razem tak mało czasu, że od razu wiedziałem, że nie będziesz pamiętać o rocznicy, więc postanowiłem cię nabrać. Takiej wiadomości na pewno byś nie przegapiła, znam przecież twoją zazdrosną naturę. I udało się! Patrz, jak pięknie wyglądasz!

— Ty spryciarzu! – zauważyła Diana. – Świetny niespodziankowy plan. Dobrze, dziękuję ci. Ja też mam dla ciebie prezent. Jaki ty jesteś kochany! Jeszcze raz przepraszam, że zapomniałam o naszej dacie.

I naprawdę cieszyli się wspólnym wieczorem. Pysznie zjedli, porozmawiali i wypili wino. Ogólnie, spędzili miło wieczór, który trwał aż do samego rana.