– Dlaczego od samego rana czytasz mi morały? Co mi z twojego kazania? Żyję, jak mi się podoba – zuchwale oznajmiła Anna swojej mamie.
– Skoro jesteś taka dorosła, to idź do pracy i sama się utrzymuj! Dlaczego ja mam cię karmić? Wstań, umyj się i idź szukać pracy!
– Aha, nie zamierzam się tak zaharowywać za grosze jak ty. Jesteś moją matką, więc musisz mnie utrzymywać.
Maria niedawno skończyła czterdzieści pięć lat, ale nie obchodziła tej rocznicy. Nie bardzo miała z kim, bo przyjaciółki same się odsunęły z powodu jej ciągłej pracy.
Przez to ciągłe zajęcie Maria nawet nie zauważyła, jak jej córka dorosła. I pewnie coś zaniedbała w jej wychowaniu, bo ostatnio 19-letnia Anna była po prostu nie do zniesienia.
Córka znowu gdzieś znikała z przyjaciółmi. A pieniędzy brakowało – Maria już od kilku lat pracowała na dwóch etatach, by jej ukochana Anna miała wszystko, czego potrzebuje.
Dziewczyna, która skończyła szkołę dwa lata temu, wciąż nie mogła zdecydować się na zawód. Uczyć się Anna nie chciała:
– Córeczko, może złożymy gdzieś papiery? – prosiła Maria Annę – nie możesz cały czas siedzieć w domu. Trzeba myśleć o przyszłości!
– Po co? – pytała Anna – mnie jest dobrze tak, jak jest. Jeszcze trochę się pobawię i wyjdę za mąż. Mąż będzie mnie utrzymywał. A na razie, mamo, to twoja troska. Jestem twoją jedyną córką, na kogo jeszcze masz wydawać pieniądze?
Maria już od kilku lat miała sobie za złe, że nie wychowywała córki bardziej surowo. Dziewczynka, która dorastała w atmosferze pełnej swobody, teraz, będąc pełnoletnia, pokazywała swój charakter.
Jeśli wcześniej Anna chociaż trochę słuchała matki, to teraz traktowała ją jak powietrze. O niczym innym od rodziców nie potrzebowała słyszeć, tylko o pieniądzach:
– Zaprosili mnie na urodziny – powiedziała Anna matce – potrzebuję 600 złotych. 400 na prezent i 200 na składkę na rachunek w kawiarni.
– Anna, nie mam pieniędzy – od razu ostrzegła Maria – jeszcze nie dostałam wypłaty. Sama wiesz, że w najlepszym wypadku będzie w przyszłym tygodniu.
– To nie wiem, znajdź gdzieś. Pożycz od swoich przyjaciółek albo zadzwoń do babci. Dlaczego to ja mam myśleć za ciebie? O ósmej mam być w kawiarni, masz jeszcze czas, żeby rozwiązać problem.
Maria nie zaczęła szukać pieniędzy – brakowało tylko, żeby brała długi, by sponsorować kolejną imprezę córki, która nic innego nie robi, tylko się bawi. Pytanie tylko – od czego odpoczywa?
Anna ostatnio często wracała do domu późno i w dziwnie wesołym stanie, co Marii nie odpowiadało:
– Czy ty już całkiem straciłaś rozum? Przyszłaś o trzeciej nad ranem – wyrzucała córce Maria, kiedy spotkała ją w przedpokoju – w jakim stanie wracasz do domu? Więcej nigdzie nie pójdziesz!
– Nie masz prawa – uśmiechała się Anna – jestem pełnoletnia, już mi niczego nie zabronisz! Robię, co chcę, rozumiesz?
Maria postanowiła odłożyć rozmowę na rano, bo teraz i tak nie miało sensu się spierać z Anną w takim stanie.
Dialog nie wyszedł również rano:
– Anna, przestań przychodzić do domu w środku nocy, i to jeszcze w takim stanie! Ja, dopóki nie wrócisz, nie śpię, a o siódmej rano muszę iść do pracy. A o piątej po południu na drugą, mam tylko sześć godzin na odpoczynek!
Wracam z pracy, robię kolację, myję naczynia, sprzątam mieszkanie, piorę twoje rzeczy. Czy nie jest ci mnie żal? Jestem już bez sił, ciągle mam bóle serca. Co zrobisz, kiedy mnie zabraknie?
– Przyjmę spadek, sprzedam to mieszkanie i będę żyła dostatnio – bezczelnie odpowiedziała Anna – dlaczego psujesz mi humor od rana? Przecież ci tłumaczę: jestem pełnoletnia, „leczenie” mnie jest bez sensu, żyję tak, jak mi się podoba.
– A ty, kochana – rozgniewała się Maria – pamiętasz tylko o swoich prawach? Jako pełnoletnia masz też obowiązki.
Jeśli jesteś taka dorosła, to idź do pracy i sama się utrzymuj! Dlaczego mam cię karmić? Ubierać, płacić za twoje wątpliwe rozrywki? Zarabiaj pieniądze i rób, co chcesz.
– A tak, jeszcze co – Anna nawet nie myślała wstać z łóżka – nie zamierzam, tak jak ty, pracować za grosze. Przynajmniej, póki mam ciebie, nic mi nie grozi.
Matka była w zupełnym rozpaczy, po prostu nie poznawała swojej córki. Maria próbowała działać na różne sposoby: najpierw prosiła córkę, potem groziła, a potem przeszła do radykalnych środków – przestała kupować jedzenie do domu.
Anna milczała przez dobę, a potem zapytała matkę, co się w ogóle dzieje:
– Nie rozumiem, dlaczego lodówka jest pusta?
– Postanowiłam, że nie jestem już w stanie cię karmić. Przecież jesteś pełnoletnia, sama tak mówisz. Chcesz jeść? Idź zarabiać pieniądze! Nie mogę już dłużej cię utrzymywać. Te pieniądze, które co miesiąc na ciebie wydaję, wolę odkładać. Przejdę pełne badania i zadbam o swoje zdrowie.
– A więc tak to wygląda – uśmiechnęła się Anna – no dobrze! Sama się o to prosiłaś.
Tego samego wieczoru do Marii przybiegła sąsiadka:
– Co u was się stało? Twoja córka coś strasznego wrzuciła do naszego czatu mieszkańców!
– Co wrzuciła? – Maria poczuła zimno na sercu – co wrzuciła?
– Zaraz ci pokażę! – sąsiadka wyjęła telefon i włączyła nagranie. W pokoju rozległ się głos Anny.
– Nigdy bym nie pomyślała, że będę musiała prosić obcych ludzi o pomoc! Wpadłam w trudną sytuację, mam nadzieję, że w naszym budynku są ludzie o dobrym sercu.
Mam kłopoty z mamą. Nie uwierzycie, przez drobnostkę! Wróciła z kolejnej imprezy i zrobiła mi awanturę przez źle wyprasowane zasłony.
Jeszcze nie pracuję, a mama schowała przede mną jedzenie. To już trzeci dzień, kiedy z przymusu głoduję.
Proszę was o trochę pieniędzy, żeby kupić jedzenie. Z góry przepraszam za to proszenie…
Maria nie słuchała już dalej. Chwyciła się za serce i powoli opadła na krzesło.
Sąsiadka pospieszyła, żeby uspokoić Marię, informując, że wysłała do czatu wiadomość, że to wszystko nieprawda.
– Jaki wstyd, teraz wszyscy będą pokazywać mnie palcami! Jestem już taka zmęczona. Córka traktuje mnie jak koleżankę. W ogóle mnie nie szanuje, regularnie wymaga pieniędzy, nic w domu nie robi.
Zdecydowałam się jej dać nauczkę i przestałam kupować jedzenie. Uprzedziła mnie, że jeszcze tego pożałuję, ale nie myślałam, że w taki sposób. Co teraz robić?
– Nic nie rób – uspokajała ją sąsiadka – pogadają i zapomną, każdy ma swoje problemy.
Tak, Anna rzeczywiście się rozzuchwaliła, co tu mówić! Na twoim miejscu wyrzuciłabym ją z domu. Jeśli jest taka mądra, niech idzie i sama na siebie zarabia! Życie ją samo nauczy, a potem jeszcze ci za to podziękuje!
Maria, wypłakując się, czekała na córkę. Anna, najwyraźniej zdobywszy pieniądze od współczujących sąsiadów, od razu poszła je wydać. Wróciła, jak zwykle, późno.
Maria zapytała ją:
– Anna, po co? Dlaczego mnie tak kompromitujesz? Czy naprawdę sprawia ci to przyjemność?
– Oczywiście – odpowiedziała pijana Anna z uśmiechem – przecież mówiłam ci, że tego pożałujesz. A ludzie są dobrzy, w godzinę dostałam 800 złotych! Szkoda tylko, że twoja koleżanka się wtrąciła i wszystko popsuła. A tak, wspaniały zarobek!
Maria obawiała się, że sąsiedzi będą patrzeć na nią krzywo, ale nie – przyjaciółka wszystkim wyjaśniła, co się naprawdę dzieje w rodzinie. Maria zauważyła tylko pełne współczucia spojrzenia.
Myślała, jak teraz oddać ludziom pieniądze, ale na razie nikt się nie zgłaszał.
Pieniądze, które Anna uzyskała, szybko się skończyły. Maria, żeby uniknąć podobnych sytuacji w przyszłości, zapełniła lodówkę jedzeniem.
Około tydzień po tej nieprzyjemnej sytuacji Anna znowu zaczęła domagać się od matki pieniędzy:
– Jadę z dziewczynami do Warszawy, daj mi pieniądze. Potrzebuję 500 złotych.
– Nie – odpowiedziała stanowczo Maria – więcej ode mnie nie dostaniesz ani złotówki. Dziękuj, że cię karmię.
Nie chcę robić awantur ani wstydzić się przed ludźmi. Żadnych kieszonkowych, ubrania też ci nie kupię.
Chcesz nosić ładne rzeczy? Zarób na nie!
– No, tak myślałam – skrzywiła się Anna – dobra, poproszę babcię. Też mi nowina, wystraszyłaś mnie!
Córka wyszła, a Maria pospieszyła zadzwonić do swojej matki:
– Mamo, do ciebie jedzie Anna. Błagam cię, nie dawaj jej pieniędzy!
– Boże, co to za sytuacja – zaczęła lamentować starsza kobieta – dobrze, zrozumiałam. Nic jej nie dam! Córko, coś trzeba z nią zrobić!
– Wiem, mamo. Wiem. Ale na razie nie mam pojęcia, co z tym zrobić. Już chyba wszystkie sposoby, mamo, wypróbowałam, ale żaden na nią nie działa! Nie dawaj jej pieniędzy.
Półtorej godziny później matka Marii oddzwoniła. Z jej pierwszych słów Maria zrozumiała, że stało się coś nieprzyjemnego.
– Córko – płakała Zlata – ona zabrała pieniądze, te, które odkładałam na czarną godzinę.
– Boże, mamo, jak ona je znalazła?
– Nie wiem – zaczęła jeszcze głośniej płakać Zlata – widocznie wcześniej zauważyła, skąd wyciągam pieniądze. Przecież wcześniej dawałam jej po 100 złotych, gdy prosiła. Boże, Mario, co teraz zrobić?
Maria zaczęła nerwowo krążyć po pokoju i próbowała dodzwonić się do córki, ale ta nie odbierała. Wysłała jej wiadomość: „Natychmiast oddaj to, co wzięłaś bez pozwolenia!”
Córka odpisała dopiero następnego dnia.
„Nie wrócę do domu! Wyjeżdżam do innego miasta z moim chłopakiem! Mam cię dość, nie chcę cię znać! Babcia jeszcze coś odłoży z emerytury, ma dużą. Koniec, nie dzwoń więcej do mnie. Nie mamy o czym rozmawiać!”
Początkowo Maria chciała zgłosić córkę na policję, ale potem zmieniła zdanie – w końcu to jej jedyne dziecko.
Nie chciała, by Anna miała problemy z prawem. Córka nie kontaktowała się przez tydzień, ani przez dwa.
Maria znalazła nowe konto Anny na portalach społecznościowych – dziewczyna codziennie zamieszczała tam zdjęcia z jakimś mężczyzną, wydawał się o wiele starszy.
Maria zrezygnowała z prób nawiązania kontaktu z Anną, uznała, że tak będzie dla nich lepiej.
Aby oddać matce pieniądze, które Anna wzięła bez pozwolenia, Maria wynajęła swoje mieszkanie i tymczasowo przeprowadziła się do rodziców.
Z jakiegoś powodu Maria była pewna, że Anna wkrótce się odezwie. Prędzej czy później skończą się jej pieniądze.
A jakie jest wasze zdanie? W czym tkwi błąd Marii? I co powinna zrobić matka w tak trudnej sytuacji?