Starsza matka mojego sąsiada całe życie spędziła na wsi, jednak ostatnio zaczęła chorować, martwić się sprawami zdrowotnymi i tęsknić za towarzystwem innych ludzi.
Jej syn wraz z żoną (oboje mają około 60 lat) znaleźli dla niej płatny, prywatny dom opieki. Uważali, że tam będzie jej lepiej niż w ich dwupokojowym mieszkaniu.
Wiejskie powietrze, opieka personelu medycznego, kontakt z rówieśnikami… Syn mógł długo wymieniać zalety domu opieki.
Matka mieszkała w ośrodku przez około pół roku. Jurgis z żoną prawie co tydzień ją odwiedzali i dbali, by było jej tam dobrze i wygodnie.
Jednak pewnego razu matka poważnie zachorowała. Zaniepokojony syn natychmiast przyjechał i bardzo się zmartwił zmianami, jakie w niej zaszły.
Matka czuła się bardzo źle.
– Mamusiu, co mam zrobić, żebyś poczuła się lepiej? – zapytał zmartwiony mężczyzna.
Myśląc, że to może być ich ostatnia rozmowa, kobieta wyszeptała synowi do ucha:
– Synku, przeprowadź remont w domu opieki, zwłaszcza w moim pokoju.
– Dlaczego? – zdziwił się mężczyzna, rozglądając się. – Przecież nigdy się nie skarżyłaś, mówiłaś, że jest ci tu dobrze i przytulnie.
– Ale przez okno wieje, a w kuchni popękało linoleum. Zrób remont, żeby kiedy ty tu zamieszkasz, było ci dobrze i ciepło.
Jurgis oniemiał. Nigdy nie przypuszczał, że jego również może spotkać los matki. Nie przyszło mu do głowy, że kiedyś się zestarzeje i znajdzie się w jej sytuacji, że jego dzieci nie będą mogły się nim zająć i będzie musiał opuścić swoje ukochane mieszkanie.
Po naradzie z żoną mężczyzna postanowił zabrać matkę do domu i zatrudnić opiekunkę.