W mroźnym grudniu siedzieliśmy z mężem w kuchni, pijąc herbatę. Wtedy wbiegła nasza starsza córka Eliza, która wyszła na podwórko wyprowadzić psa. Twarz Elizy była blada, a ona od razu zaczęła krzyczeć:
– Mamo, tato, tam przy naszym płocie w pudełku leży niemowlę!
Szybko spojrzeliśmy na siebie z mężem i natychmiast wybiegliśmy na podwórko, bo było bardzo zimno. Faktycznie, przy naszym płocie, w pudełku, leżało niemowlę.
Natychmiast zabraliśmy je do domu, ubraliśmy w ciepłe ubrania, ogrzaliśmy, a mój mąż w tym czasie zdążył zadzwonić po pomoc.
Przyjechały służby, zanotowały wszystkie informacje i obiecały zająć się sprawą. W tym czasie maleństwo zostało u nas, okazało się, że to dziewczynka.
Nasza okolica jest wiejska, brakuje tymczasowych opiekunów, więc dziecko zostało u nas.
W ciągu kilku dni zdążyliśmy się do niej bardzo przywiązać. Po kilku dniach policja znalazła nieodpowiedzialną matkę – była to 16-letnia licealistka, która zaszła w ciążę z kolegą z klasy.
Dziewczyna pochodziła z bardzo biednej rodziny i nie miała możliwości wychowywać dziecka. Wtedy z mężem podjęliśmy decyzję o adopcji dziewczynki.
Od pięciu lat jesteśmy szczęśliwymi rodzicami tego małego cudu i nie było dnia, byśmy żałowali naszej decyzji.