Chciałam pomóc rodzinie męża, a w rezultacie niemal rozpadła się moja własna. Dobrze, że w porę się opamiętałam.
– Lesiu, nie masz nic przeciwko, żeby moja siostra chwilę u nas pomieszkała? – zapytał mnie kiedyś mój mąż.
– Coś się stało?
– Rodzice znowu swoje – chcą się rozwieść, a dom zapisany jest na tatę.
– A mama? Nie ma nic swojego?
– Coś pewnie ma, ale tymczasem pojechała do koleżanki, żeby przeczekać, aż się to wszystko wyjaśni. A Julka nie ma dokąd pójść.
Nie protestowałam – jak mogłam odmówić? Przecież Paweł bardzo kocha swoją siostrę, a skoro w rodzinie kryzys, to trzeba pomóc. Jest między nimi dziesięć lat różnicy, więc Paweł zawsze ją chronił i czuł się za nią odpowiedzialny.
Rodzice Pawła już od dawna żyją w niezgodzie i tylko kwestią czasu był ich rozwód. A że mieszkają na wsi, to było jasne, że Julka i tak wkrótce przeniosłaby się do miasta. Uznaliśmy z Pawłem, że zapiszemy ją do wieczorowego liceum, znajdziemy jej jakąś pracę, a potem – może studia. Ale Julka miała zupełnie inne plany.
Trzeba dodać, że mieszkamy w trójkę – ja, mąż i nasz półroczny synek – w jednopokojowym mieszkaniu. Ciasno, ale jakoś się mieścimy. Od samego początku Julka nie wykazywała chęci pomocy. A dodatkowa para rąk by mi się przydała – cały dzień byłam zajęta opieką nad Olkiem. Mimo to byłam dla niej życzliwa, gotowałam jej ulubione dania, starałam się stworzyć atmosferę domowego ciepła. Ale z czasem zaczęły się spięcia.
Zapytałam, czy planuje zapisać się do szkoły wieczorowej. Odpowiedziała, że na razie chce odpocząć – „przecież są ludzie, którzy żyją bez wykształcenia, i jakoś sobie radzą”. Paweł ją poparł – „niech odpocznie, całe życie spędziła na wsi, musi się odnaleźć”.
Po tej rozmowie zostałam znowu tą złą. Julka otarła teatralnie łzę i wyszła do kuchni. Minęło kilka miesięcy, a ona czuła się już jak u siebie. Pojawili się dziwni znajomi, potrafiła wyjść na cały dzień i wrócić późnym wieczorem. Próbowałam z nią rozmawiać, ale usłyszałam tylko:
– Wiedziałam, że mnie nie lubisz!
– Co za bzdura, Julko! Traktuję cię jak młodszą siostrę!
– To czemu zabroniłaś Pawłowi kupić mi nowy telefon?
Podsłuchiwała nawet rzeczy, które mówiłam szeptem. Jak jej wytłumaczyć, że mamy dwa kredyty i liczymy każdą złotówkę? Kiedy próbowałam to wcześniej wyjaśnić, urządziła scenę i poskarżyła się Pawłowi. A tymczasem nadal nie robiła kompletnie nic. Nawet po sobie nie zmywała. Żadnej pomocy. Chciała – to spała, chciała – to wychodziła. Życie jak marzenie!
Zanim wrócił brat, ta spryciula udawała, że sprząta – stała przy zlewie albo czyściła kafelki w łazience. Paweł ją za to chwalił, a ona potem siadała do komputera albo wychodziła na spacer. I tak dzień za dniem – w dzień nic, a wieczorem udawane obowiązki.
W końcu miałam dość. Dlaczego nie możemy spokojnie żyć jak rodzina? Dlaczego ta prawie dorosła dziewczyna siedzi nam na karku i niczego nie robi? Rozumiem, że ma trudny czas, ale mogłaby pójść do szkoły, trochę pomóc w domu – cokolwiek, a nie tylko udawać!
Gdy zdałam sobie sprawę, że rozmowy nic nie dają, postanowiłam działać.
Pewnego dnia, kiedy nikogo nie było w domu, spakowałam swoje rzeczy i Olka, i pojechałam do rodziców – na drugi koniec miasta. Napisałam Pawłowi, że już nie daję rady. Potrzebowałam czasu, żeby dojść do siebie. Paweł próbował mnie zatrzymać, ale byłam zdecydowana. Powiedziałam jasno, że zostanę u rodziców tak długo, jak uznam za potrzebne.
Na szczęście moi rodzice zrozumieli mnie bez słowa. Już następnego dnia Paweł przyjechał, zabrał nasze rzeczy i zawiózł nas z powrotem do domu. Po drodze wyjaśnił, że wynajął Julce kawalerkę, a w weekend przyjedzie jego mama – w jej obecności Julka nie będzie fikać i wreszcie weźmie się za naukę. Powiedział jej też, że w tym roku musi skończyć liceum, a potem – jeśli będzie chciała – pomoże jej w rekrutacji na studia. Ale później – musi już znaleźć pracę i sama opłacać mieszkanie.
Julka trochę się nadąsała, ale się uspokoiła. W weekend przyjechała teściowa, ostro porozmawiała z córką – aż Julka zadzwoniła i przeprosiła mnie. Od tego dnia wszystko zaczęło się powoli układać. Choć trudno było jej się przestawić, w końcu znalazła pracę jako niania i zaczęła przynosić jakieś pieniądze. A potem i teściowa znalazła zatrudnienie.
– Wiesz, Lesiu, miałem rację, żeby się o nią martwić – powiedział Paweł po wszystkim – chyba każdy starszy brat tak ma. Chce chronić młodszą siostrę, troszczyć się o nią, nawet gdy już dorosła.
Tylko nie rozumiem, po kim ona taka jest. Rodzice całe życie ciężko pracowali. Paweł wierzy, że jeszcze nie jest za późno – że Julka dorośnie i w końcu zrozumie.