Poślubiłem zwyczajną dziewczynę, która nie była pięknością, ale była bardzo wesoła i sympatyczna.
Poznaliśmy się przypadkiem i bardzo szybko podjęliśmy decyzję o ślubie. Potem urodziła nam się córka. Byłem bardzo szczęśliwy w roli męża i ojca. Jednak szybko zaczęło mnie to męczyć – moi rówieśnicy bawili się, a ja nie mogłem sobie na to pozwolić. Praca, dom, rodzina…
Mimo to postanowiłem dołączyć do kolegów – zacząłem chodzić z nimi do barów i klubów. Początkowo tylko na tym poprzestałem, ale potem zacząłem poznawać dziewczyny, spotykać się z nimi. Wkrótce zdecydowałem się kupić samochód, wziąłem kredyt i spełniłem swoje marzenie.
Po tym wszystkim zacząłem podobać się dziewczynom jeszcze bardziej – wsiadały do mojego samochodu i jeździliśmy po nocnym mieście przy głośnej muzyce. Zupełnie zapomniałem o żonie i dziecku – ufała mi, myśląc, że zostaję dłużej w pracy.
Mieszkaliśmy wtedy z jej rodzicami. Po prostu dobrze się bawiłem z dziewczynami, ale nie angażowałem się w żadne poważne znajomości. Przecież byłem taki „cool” – żona, dziecko, samochód… Choć wydawało mi się, że moja zaniedbana żona nie jest mnie warta.
Wkrótce zmieniłem pracę i tam poznałem Alicję. Była prawdziwą pięknością – szczupła, radosna, zajmowała wysokie stanowisko. To właśnie ona była mnie warta, więc zacząłem robić wszystko, by jej się spodobać.
Pisałem do niej liściki, potem zacząłem dawać jej kwiaty i prezenty, ale nie zwracała na mnie uwagi. Żeby zbliżyć się do niej, porzuciłem żonę, przestałem widywać się z dzieckiem. Żona niczego nie rozumiała i płakała…
Ale mnie nic nie obchodziło – liczyła się tylko moja Alicja. W końcu los mi sprzyjał. W pracy miała kłopoty, a ja jej pomogłem. Powiedziała, że jest mi dłużna, zaproponowałem, że ją podwiozę, nie miała nic przeciwko.
Zaproponowałem jej wyjście do drogiej restauracji – odmówiła. Wtedy wyznałem jej, że ją kocham, że nie mogę bez niej żyć, że chcę się z nią ożenić.
A ona nagle mnie pyta: „Już rozwiodłeś się z żoną, skoro tak spokojnie chcesz się ze mną ożenić?”
Odpowiedziałem, że mogę rozwieść się choćby jutro, bo jej nie kocham, a potrzebna mi jest tylko ona, Alicja! Wtedy wybuchnęła gniewem: „Nie potrzebuję cię, kobieciarzu! Wiem, że masz żonę i córkę!”
„Skoro zdradzasz swoją żonę, to zdradziłbyś i mnie. Twoja rodzina cierpi, a ty latasz za kobietami.
Mój ojciec był taki sam jak ty – zdradzał moją mamę, zostawił nas. Jesteś po prostu podłym człowiekiem!”
Byłem w szoku, nie wiedziałem, co robić. Strasznie się wściekłem, ale potem uświadomiłem sobie, jak bardzo źle postąpiłem. Przecież zostawiłem żonę samą z dzieckiem, w niczym jej nie pomagałem, nie dawałem jej żadnych prezentów. A potem narzekałem, że się o siebie nie dba… I kto tu kogo nie jest wart?
Wróciłem do domu jako inny człowiek, próbowałem naprawić relacje z żoną. Padłem przed nią na kolana, błagałem o wybaczenie, przysięgałem, że nigdy jej nie zdradziłem. Płacząc, wybaczyła mi.
Teraz kupuję jej prezenty, wożę ją na manicure, do salonów. Okazuje się, że jest piękna – czuła, delikatna, dobra. Jak mogłem tak ją skrzywdzić…
Po tym wszystkim Alicja zachowywała się normalnie – uśmiechała się, nic nie mówiła. Pracujemy razem już dwa lata i tylko się ze sobą witamy i żegnamy, nie mówiąc nic więcej.
Ale jestem jej niezmiernie wdzięczny – to właśnie ona uratowała moją rodzinę, otworzyła mi oczy!
Od tamtej pory staram się nie oglądać na boki i zachowywać się jak porządny mąż i ojciec. A wy – wybaczylibyście swojemu mężowi w takiej sytuacji?