Olga jechała autobusem i postanowiła zadzwonić do męża. – Michał, cześć, gdzie jesteś? – zapytała. – Jak to gdzie? – odpowiedział z niezadowoleniem. – Oczywiście w pracy! – A ja jadę… – westchnęła Olga. Nagle spojrzała przez okno i zamarła – jej Michał przechodził obok. Wyszła z autobusu i poszła za nim. Mąż wszedł do kawiarni i usiadł przy stoliku z nieznajomą, młodą kobietą

Olga jechała marszrutką. Samochody poruszały się tak wolno, że nawet niespieszni piesi czasem je wyprzedzali.

Żeby jakoś się rozerwać, zadzwoniła do męża.

– Michał, cześć, gdzie jesteś? – zapytała.

– A gdzie mogę być? – odpowiedział niezadowolonym tonem Michał. – Oczywiście w pracy. A gdzie indziej?

– A ja, wyobraź sobie, stoję w korku – westchnęła Olga.

– Zadzwoniłaś do mnie tylko po to, żeby powiedzieć, że stoisz w korku? – zapytał jeszcze bardziej poirytowany Michał.

– Nie tylko – odparła łagodnie Olga. – Zadzwoniłam też po to, żeby powiedzieć ci, że cię kocham. Wiesz, jak bardzo cię kocham?

Mówiąc to, rozejrzała się wokół. Jakie było jej zdziwienie, gdy zobaczyła swojego Michała, który przechodził obok jej marszrutki i rozmawiał przez telefon.

– Nie rozumiesz, że mnie rozpraszasz? – mówił Michał do słuchawki, skręcając w prawo i oddalając się od Olgi.

– Ciekawe, od czego niby cię rozpraszam? – zapytała już poważnym tonem Olga.

Zrozumiała, że Michał zaraz skręci w sąsiednią uliczkę, więc szybko wstała, poprosiła kierowcę o zatrzymanie i wysiadła z marszrutki.

Michał wszedł do kawiarni za rogiem. Olga podążyła za nim.

– Od czego? – szepnął Michał do telefonu, siadając przy stoliku naprzeciwko jakiejś młodej, nieznajomej kobiety. – Mamy teraz naradę. To wszystko, nie mogę dłużej rozmawiać. Wszyscy już na mnie patrzą…

Mężczyzna zakończył rozmowę.

– Co robić? – pomyślała Olga, siadając jak najdalej, ale tak, by móc widzieć Michała i kobietę, która siedziała z nim przy stoliku z promiennym uśmiechem na twarzy.

– Podejść do nich teraz? Nie wiadomo, jak to się skończy. Może tylko na to czeka, żeby wszystko wyszło na jaw. I wtedy nic go już nie zatrzyma. Ale z drugiej strony… Jeśli tak, to po co mi on w ogóle? Absurdalna sytuacja. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że już wiem – nie będziemy razem. I obojętne mi teraz, jak on na to zareaguje…

Olga z zainteresowaniem obserwowała męża i jego towarzyszkę, która wciąż promieniała radością.

– Ile razy widziałam coś takiego w filmach i czytałam w książkach – rozmyślała Olga. – Ale nigdy nie pomyślałabym, że to może spotkać mnie. Okazuje się, że nie tylko innym, ale i mnie trafił się kłamca. I wstyd, i… bezsens… A przede wszystkim – przykro!

I co teraz? Podejść i wszystko zakończyć? A w domu powiedzieć mu, że wiem o wszystkim i że się rozwodzimy? A ile problemów zaraz trzeba będzie rozwiązać – podział majątku i inne sprawy…

W tym momencie obok stolika Michała i jego towarzyszki przechodziła sprzedawczyni kwiatów z koszem czerwonych i białych róż. Michał kupił swojej szczęśliwej kobiecie siedem czerwonych róż.

– No proszę. Czerwone róże – pomyślała Olga. – Już nawet nie pamiętam, co to takiego. Dobrze, że nie mamy dzieci. A co jeśli… Po co się spieszyć?

Trzeba myśleć spokojnie. Co mamy? Michał ma inną. To fakt. Wiem o tym. I wiem na pewno, że między nami koniec. Ale Michał tego nie wie. A co to oznacza? To oznacza, że mogę wykorzystać tę sytuację na swoją korzyść…

Nagle zrobiło się jej bardzo wesoło.

– To po pierwsze – myślała dalej. – A po drugie, już teraz mogę zacząć się bawić.

Wybrała numer męża.

– Co znowu? – zapytał zniecierpliwiony Michał.

– Mam ważną wiadomość, kochanie – powiedziała Olga. – Będziemy mieli dziecko!

W tym momencie pożałowała, że nie ma przy sobie lornetki. Chciała dokładnie zobaczyć twarz męża.

– Och, kochanie, przepraszam – powiedziała Olga. – Oddzwonię do ciebie później…

I rozłączyła się.

Michał nagle zaczął coś mówić do swojej towarzyszki, której twarz jeszcze przed chwilą rozjaśniał uśmiech. Jego własna twarz była teraz poważna. Przy tym żywo gestykulował.

Olga widziała, jak uśmiech stopniowo znika z twarzy nieznajomej, a jej wyraz staje się smutny.

Nieznajoma odłożyła róże na stolik i szybko wyszła z kawiarni, stukając obcasami.

Michał nawet nie próbował jej zatrzymać. Po prostu został na swoim miejscu…

– I to wszystko? – pomyślała z rozczarowaniem Olga. – Tak szybko? Wystarczyło wymyślić dziecko i po wszystkim? Ich romans się skończył? No to nie było tak ekscytujące, jak sobie wyobrażałam…

Michał nadal siedział przy stoliku sam, popijając kawę i patrząc na swój telefon.

– Czeka na mój telefon – domyśliła się Olga. – No, to niech czeka!

Zadzwoniła do niego dopiero po pięciu minutach. Powiedziała, że wraca teraz do domu, a wieczorem, kiedy on wróci z pracy, szczegółowo mu wszystko opowie.

Do wieczora było jeszcze daleko, więc postanowiła się przejść.

– A jeśli – zastanawiała się Olga – to znak z góry? Jak podpowiedź dla mnie. Że nadszedł czas, abym i ja została mamą. Bo jak szybko zareagował na moją wiadomość…

Jej smutna twarz i pozostawione na stole czerwone róże… To mówi samo za siebie. Gdyby między nimi było coś poważnego, czy on zachowałby się w ten sposób? Oczywiście, że nie! I ona nie rzucałaby kwiatami, gdyby on nie powiedział jej, że między nimi koniec…

Olga nawet nie przygotowała kolacji dla męża. Siedziała przed telewizorem i łyżką jadła lody. Już podjęła decyzję, więc teraz mogła sobie pozwolić na wszystko. Nawet nie wstała, żeby przywitać Michała, gdy usłyszała, że wrócił do domu.

Olga spojrzała na niego dopiero wtedy, gdy wszedł do pokoju.

W jego rękach był ogromny bukiet czerwonych róż. Lesia nawet nie mogła policzyć, ile ich było.

– Kochanie, jestem szczęśliwy! – powiedział Michał. – To cudowne! A kto się urodzi? Chłopiec czy dziewczynka?

– Na to jeszcze za wcześnie – powiedziała Olga obojętnie, zabierając kwiaty i wkładając je do wysokiego wazonu. – Zresztą, jaka to różnica?

– Rzeczywiście – chętnie zgodził się Michał. – Nie ma żadnej różnicy. Chłopiec – świetnie! Dziewczynka – jeszcze lepiej!

– Jaki on uroczy, kiedy nie kłamie – pomyślała Olga, przyglądając się mężowi tak, jakby widziała go po raz pierwszy. – Wybaczyć mu, czy nie? No dobrze. Przebaczam mu pierwszy raz. Zobaczymy, jakim będzie ojcem…