Bardzo często kobiety skarżą się, że trudno jest znaleźć męża w starszym wieku. Jednak moje zdanie jest inne i chcę opowiedzieć historię z życia, która przydarzyła się mojej mamie. Chodzi o to, że mama urodziła mnie w wieku 34 lat – to był jej pierwszy poród.
Gdy miała 40 lat, urodziła trojaczki i stała się matką wielodzietną. Dlaczego tak się stało? Nie wiem, ale mówiono mi, że była to jej świadoma decyzja – chciała rodzić późno.
Dorosłyśmy, a relacje między mamą a ojcem tylko się pogarszały. Był wobec nas całkowicie obojętny, więc wychowaniem zajmowała się wyłącznie mama, a dodatkowo musiała jeszcze zadowalać męża. Pewnego dnia ojciec oznajmił, że chce sprzedać nasze dwupokojowe mieszkanie i kupić większe, bo nie mamy wystarczająco dużo miejsca.
Oczywiście mama chętnie się zgodziła i podpisała wszystkie dokumenty, ale ojciec, gdy tylko sprzedał mieszkanie, wziął pieniądze i po prostu zniknął z naszego życia. Zostaliśmy z mamą i braćmi na ulicy. Mama się jednak nie poddała – wynajęliśmy jednopokojowe mieszkanie i się przeprowadziliśmy.
Oszczędności mamy wystarczyły na dwa miesiące. Chodziłam do szkoły, a mama oddała braci do przedszkola. Wszyscy tam myśleli, że jest ich babcią.
Nic dziwnego – pracowała na dwóch etatach, a nami zajmowała się raz przyjaciółka, raz babcia. Było jej naprawdę ciężko. Wtedy powiedziała, że już nigdy nie zwiąże się z żadnym mężczyzną.
Pewnego razu, gdy poszliśmy z nią i braćmi na spacer do parku, podszedł do niej nieznajomy mężczyzna.
– Piękna pani, dlaczego jest pani taka smutna?
– Proszę pana, czego pan ode mnie chce?
– Bardzo chciałbym panią poznać, jeśli nie ma pani nic przeciwko. A może jest pani mężatką?
– Nie, nie jestem zamężna, ale wychowuję czwórkę dzieci. Z trzema może się pan zapoznać – oto oni, w piaskownicy.
I tak od tego dnia życie nabrało tempa i całkowicie ją pochłonęło. Teraz jest absolutnie szczęśliwa i kochana, jej mąż nosi ją na rękach, niczego jej nie brakuje. I bardzo się cieszę, że odnalazła prawdziwe szczęście. To nagroda za jej cierpienia.