W idealnym świecie nasze zachowanie można by uznać za niedopuszczalne, ale jest to jedynie przypomnienie jej, że rodzina powinna być dla człowieka najważniejsza i że nie akceptujemy takiego postępowania.
Oczywiście nie zaczęliśmy tak wobec niej postępować bez powodu. Wszystko zaczęło się od jej zachowania, które doprowadziło do tego, co się stało. Gdy tylko skończyła 18 lat, natychmiast wyjechała do innego miasta na studia. Z jednej strony można to uznać za godne pochwały, ale w tamtym czasie mieliśmy trudny okres i ostatnią rzeczą, jaką powinna była zrobić, było zostawienie nas.
Na początku razem z synem postanowiliśmy, że damy sobie radę. I przez pierwsze dwa lata jakoś się trzymaliśmy. Jednak gdy tylko przestaliśmy ją finansowo wspierać, natychmiast zerwała z nami kontakt. Zaczęła udawać, jakbyśmy w ogóle nie istnieli.
Próbowaliśmy nawet skontaktować się z jej znajomymi, ale oni jedynie odmawiali i twierdzili, że nie mogą nam pomóc. Dopiero później odkryliśmy, że to nie oni nie chcieli nam pomóc, ale ona poprosiła ich, żeby nam tak mówili.
To znaczy, że świadomie zrobiła wszystko, by odciąć się od nas. Proszenie obcych ludzi o oszukiwanie własnych rodziców jest po prostu nie do przyjęcia. Nigdy jej tak nie wychowywałam i szczerze nie rozumiem, skąd takie zachowanie. Ale mamy to, co mamy.
Najciekawsze wydarzyło się później, gdy odkryliśmy prawdziwy powód, dla którego nas ignorowała.
Okazało się, że gdy przestaliśmy jej pomagać finansowo, znalazła sobie „mężczyznę”. Przepisał na nią mieszkanie i teraz mieszka w nim na całkowicie legalnych warunkach.
Czy trzeba dodawać, że od tego momentu miała się finansowo świetnie i przestała nas potrzebować? Nie udało nam się nawet z nim porozmawiać, bo nie znamy ani jego imienia, ani tożsamości. Zresztą, o czym można rozmawiać z takim człowiekiem, skoro najprawdopodobniej nie ma pojęcia o całej sytuacji?
I teraz, kiedy zrozumieliśmy, że całkowicie zapomniała o swojej rodzinie, naszym głównym celem stało się jej mieszkanie. Planujemy odebrać je zgodnie z prawem, powołując się na moją niezdolność do samodzielnego życia.
Rozumiem, że nasze szanse nie są zbyt duże, ale pozew przynajmniej poinformuje jej męża o całej sprawie. A wtedy, kiedy wszystko wyjdzie na jaw, może łatwiej będzie dojść do porozumienia albo przynajmniej po prostu porozmawiać z tą osobą. Tak czy inaczej, nie zamierzamy wybaczyć tego, co nam zrobiła, ani zaakceptować jej zachowania. Prawda jest po naszej stronie – i wiemy to na pewno.