Obecnie mama mojego męża ma mniej pieniędzy, bo nie miała żadnych oszczędności, a jej obecna emerytura jej nie wystarcza. Dlatego teściowa postanowiła przeprowadzić się do nas na okres sezonu grzewczego. – Przecież rozumiesz, to mama, nie możemy jej odmówić – oświadczył mi Michał. Nie bardzo chciałam mieszkać z teściową, ale nie sprzeciwiałam się mężowi, żeby nie psuć naszych relacji. Ponadto pomyślałam, że teściowa pomoże nam z dziećmi. Jak bardzo się myliłam

– Trzeba coś z tym zrobić, Michał. To nie może tak dłużej trwać. Mamy dwoje dzieci, jedno chodzi do przedszkola, drugie do szkoły, wydatki są duże, a pieniędzy nam brakuje – mówię do męża.

– A co mogę zrobić? – wzruszył ramionami. – Pracuję, zarabiam. Czy to moja wina, że obcięli nam pensje? – odpowiedział.

– Obcięli o połowę? To nierealne. W takim razie poszukaj innej pracy. Ja już wzięłam kredyt, żeby opłacić wszystkie zajęcia dodatkowe naszego starszego syna. A jedzenie, ubrania? Teraz wszystko jest bardzo drogie. Zbliża się zima, a opłaty za media znacznie wzrosną.

Jestem w panice, nie wiem, co robić. Michał, słyszysz mnie? Musimy coś postanowić – prawie płacząc próbowałam wyjaśnić mężowi, że sytuacja jest krytyczna i trzeba coś zrobić.

Jesteśmy małżeństwem od 10 lat, mieszkamy osobno w trzypokojowym mieszkaniu, które kupiliśmy wspólnie. Na wkład własny pieniądze dali moi rodzice, a potem sami spłacaliśmy miesięczne raty, oszczędzając praktycznie na wszystkim. Nie żałuję tego, bo teraz mamy własne mieszkanie.

Mamy dwoje dzieci: starszy syn ma 9 lat, młodszy 5. Starszy uczy się w szkole i dobrze sobie radzi, dlatego rozwijam go jeszcze na różnych zajęciach pozaszkolnych, co sporo kosztuje.

Zawożę go na piłkę nożną, którą bardzo lubi, i na szachy – ostatnio sam chciał chodzić na te zajęcia. Uważam, że robię dobrze, bo inwestowanie w rozwój dzieci to najważniejsze inwestycje.

Ale ostatnio bardzo brakuje nam pieniędzy. Nawet otworzyłam kartę kredytową, żeby nie ograniczać dzieci w ich rozwoju i aktywnościach. I wszystko dlatego, że mąż zaczął przynosić do domu dwa razy mniej pieniędzy.

Tłumaczę sytuację Michałowi, a on albo milczy, albo wzrusza ramionami, mówiąc, że jest, jak jest, i nic na to nie poradzi.

Nic bym nie zrozumiała, gdyby na początku jesieni teściowa nie powiedziała nam, że na okres zimowy przeprowadza się do nas, a swoje mieszkanie wynajmie, bo nie starcza jej na życie.

Mama mojego męża mieszka osobno w dwupokojowym mieszkaniu. Niedawno przeszła na emeryturę i teraz narzeka, że nie starcza jej pieniędzy.

Z teściową miałam zawsze neutralne relacje. Jest osobą o specyficznym charakterze, która zawsze bardzo dbała przede wszystkim o siebie – o swój wygląd, zdrowie. Regularnie chodziła do salonów kosmetycznych, nigdy nie widziałam jej bez manicure, makijażu czy starannie ułożonej fryzury.

Ubierała się zawsze szykownie, czasami lepiej niż ja. Kiedy oszczędzaliśmy na wszystkim, żeby uzbierać na mieszkanie, teściowa w niczym nam nie pomagała, bo całą swoją pensję wydawała na siebie.

Dużo pieniędzy teściowa wydaje również na sport, chodzi na zajęcia gimnastyki dwa razy w tygodniu. Jej zajęcia kosztują tyle samo, co lekcje angielskiego mojego syna.

O tym, żeby zajmować się wnukami, nie było mowy – teściowa była na to zbyt zajęta. Ani razu nie zajęła się ani starszym, ani młodszym wnukiem.

Z dziećmi pomaga mi moja mama. Choć pracuje, nigdy mi nie odmówiła. Kiedy dzieci są małe, ważne jest, by była pomoc ze strony rodziny, i to rozumiała tylko moja mama, a teściowa udawała, że to nie jej sprawa.

Obecnie ma mniej pieniędzy, bo nie miała żadnych oszczędności, a jej emerytura nie wystarcza. Dlatego postanowiła przeprowadzić się do nas na okres zimowy.

– Przecież rozumiesz, to mama, nie możemy jej odmówić – oświadczył mi Michał.

Nie bardzo chciałam mieszkać z teściową, ale nie sprzeciwiłam się mężowi, żeby nie psuć naszych relacji. Ponadto pomyślałam, że teściowa pomoże nam z dziećmi. Jak bardzo się myliłam.

Mama mojego męża nawet nie myślała, żeby zajmować się wnukami, bo wciąż była zajęta sobą. Tylko coraz częściej zadawałam sobie pytanie – za jakie pieniądze? Manicure robi dwa razy w miesiącu, a ja co dwa miesiące, bo szkoda mi na to pieniędzy.

Nie mogę poprosić teściowej, by odebrała dziecko z przedszkola lub szkoły, bo zawsze jest w tym czasie zajęta, od razu uprzedziła nas, że dzieci to nie jej sprawa.

– Masz swoją mamę, niech ona zajmuje się twoimi dziećmi – oznajmiła mi teściowa.

Moje oburzenie narastało. Pewnego razu przypadkowo usłyszałam, jak teściowa pyta Michała, kiedy dostanie wypłatę.

– Przelej mi na konto, muszę zapłacić za siłownię – mówiła teściowa, jakby to była codzienna sprawa.

– Dobrze, mamo. Jutro będzie pensja i jutro przeleję – spokojnie odpowiedział mąż.

I wtedy mnie olśniło – Michał oddaje połowę swojej pensji mamie, a mi mówi, że mu obcięli wypłatę.

Nie mogłam uwierzyć! Długo zastanawiałam się, co robić. A potem wymyśliłam.

W niedzielę, kiedy wszyscy siedzieliśmy przy stole, powiedziałam, że mam poważną rozmowę z mężem i jego mamą.

– Michał, widzisz, że brakuje nam pieniędzy. Dlatego, dopóki twoja mama tu jest, zostawiam dzieci wam obojgu, a sama jadę na kilka miesięcy do Polski do mojej siostry, zarobić pieniądze, bo tak dalej być nie może.

Trzeba było widzieć oczy mojego męża! I jego mamy też!

– Gdzie ty jedziesz? Nie rozumiem? A dzieci?

– Jeśli nie możesz zarabiać pieniędzy, to siedź z dziećmi, a ja będę zarabiać. Myślę, że twoja mama ci pomoże.

– Nie będę siedzieć z twoimi dziećmi. Masz swoją mamę – oburzyła się teściowa.

– Moja mama pracuje i żyje za swoje pieniądze. A wy nie. Dlatego, proszę bardzo, pomagajcie swojemu synowi, jeśli płaci wam co miesiąc pensję.

Potem powiedziałam, że wychodzę załatwić swoje sprawy, ubrałam się i wyszłam na cały dzień, zostawiając dzieci im obojgu.

Kiedy wróciłam do domu, teściowa już u nas nie było. Powiedziała, że woli pójść do pracy, niż zajmować się wnukami.

A mój mąż przyznał, że się mylił i obiecał, że więcej tego nie zrobi, przynajmniej bez mojej wiedzy.

Jestem zadowolona z wyniku. Jeśli pomagać rodzinie, to pomoc musi być dwustronna. Czyż nie mam racji?