Poznałam swojego przyszłego męża podczas spaceru w parku. Bardzo uprzejmie się przedstawił, a potem odprowadził mnie do domu. Okazało się, że był interesującym człowiekiem i potrafił prowadzić rozmowę na niemal każdy temat. Wkrótce zrozumiałam, że mi się podoba.
Potem wyznał mi miłość. Jednak dodał, że właśnie jest w trakcie rozwodu ze swoją żoną i że ma córkę. Szczerze doceniłam jego uczciwość. Postanowiłam go wspierać w tym trudnym okresie i być przy nim, aby rozwód przebiegł łatwiej.
Po rozwodzie jego żona z dzieckiem przeprowadziła się do innego miasta. Już po pół roku wzięliśmy z ukochanym ślub. Mąż kilka razy w miesiącu jeździł odwiedzać córkę i regularnie płacił jej wysokie alimenty.
Jednak jego była żona również nie traciła czasu. Wkrótce znalazła sobie nowego partnera. Co więcej, już po roku urodziła córkę. Po tym oficjalnie zalegalizowali swój związek.
Przez kolejne lata cieszyliśmy się życiem, byliśmy szczęśliwi w małżeństwie. Regularnie podróżowaliśmy po różnych krajach, doświadczając nowych emocji. Nasze relacje z czasem tylko się umacniały.
Wciąż kochałam go szczerze, a on był gotów nosić mnie na rękach. Wydawało mi się, że większego szczęścia w małżeństwie nie można sobie wymarzyć. Podczas naszego ostatniego wspólnego wyjazdu mąż wyznał mi, że marzy o spędzeniu ze mną reszty swojego życia. Było to bardzo romantyczne i wzruszające.
Warto zaznaczyć, że do tego momentu byliśmy razem już 10 lat. Byłam szczerze przekonana, że nasze małżeństwo będzie trwać wiecznie i że miałam ogromne szczęście, trafiając na takiego mężczyznę.
Jednak potem wróciliśmy do domu. Czekały tam na nas złe wiadomości. Okazało się, że była żona mojego męża ma poważne problemy zdrowotne. Mąż pojechał do niej, aby się zorientować w sytuacji. Okazało się, że sprawy mają się bardzo źle.
Specjaliści prognozowali jej nie więcej niż trzy miesiące życia. Ale do tego doszedł kolejny problem. Jej mąż, gdy tylko się o tym dowiedział, natychmiast złożył pozew o rozwód, a potem wyjechał w nieznanym kierunku. Teraz ma wyłączony telefon i nikt nie może się z nim skontaktować.
Po tym wszystkim mój mąż powiedział, że musimy zabrać do siebie dwoje dzieci. To mnie bardzo zaskoczyło. Zgadzałam się, żebyśmy zabrali jego rodzoną córkę, ale po co nam drugie dziecko z jej drugiego małżeństwa, skoro nie ma nic wspólnego z naszą rodziną? Od razu powiedziałam mężowi, że zgodzę się przyjąć tylko jego córkę. Wtedy dodał, że obie te dziewczynki to jego rodzone dzieci.
Okazało się, że przez jakiś czas po rozwodzie nie porzucił prób pogodzenia się ze swoją byłą żoną. Jedna z takich prób doprowadziła do narodzin ich drugiej córki.
Szczerze mówiąc, do tej pory jestem w szoku. Wynika z tego, że zdradził mnie na samym początku naszego związku, a potem przez lata kłamał o swojej „wiecznej miłości”. Mąż błaga mnie o przebaczenie i prosi o drugą szansę. Ale to niczego nie zmienia.
Zamierzam złożyć pozew o rozwód, ponieważ nie mogę już na niego patrzeć.
Nie wiem, jak powinnam postąpić, ale ci ludzie – mój mąż i jego córki – są mi zupełnie obcy. Bardzo trudno jest wybaczyć zdradę.