Mam 30 lat i jestem tatą małej dziewczynki! Jak to się stało? Już opowiadam.
Nie miałem pojęcia, że jestem ojcem. Przez całe swoje życie byłem zwykłym chłopakiem, który nie potrafił patrzeć na życie poważnie. Nawet nie zamierzałem dojrzewać w tak młodym wieku.
Pracowałem, miałem własne mieszkanie, często chodziłem z przyjaciółmi do barów, poznawałem dziewczyny. One nie miały nic przeciwko przelotnym romansom. Spędzałem czas tak, jak chciałem. Cieszyło mnie, że mam jeszcze czas, aby stać się mężczyzną i ojcem.
Ale Bóg miał wobec mnie inne plany.
Tamtego dnia, jak każdego dnia roboczego, wyszedłem z domu o 8:30. Przed budynkiem stał dziecięcy wózek.
Pomyślałem, że to żart, który ma mnie skłonić do dorosłości. Ale gdy przyjrzałem się bliżej, zamarłem z wrażenia – w wózku leżało niemowlę. Na kocyku znajdowała się kartka: „Sasza, to twoja córka. Ma na imię Ewa. Zajmij się nią!”.
Byłem w szoku. Wziąłem dziecko do domu i zadzwoniłem do mamy. Opowiedziałem jej o maleństwie, potem zadzwoniłem do pracy, informując, że dziś się nie pojawię.
Teraz patrzyło na mnie to krzyczące stworzenie. Nie miałem pojęcia, jak trzymać dziecko i co dalej z nim robić. Na szczęście wkrótce przyszła mama z pieluchami i smoczkiem. Zaczęła uspokajać niemowlę. Mama okazała się prawdziwą czarodziejką od dzieci – po kilku minutach Ewa zasnęła.
Siedziałem w kuchni z głową w dłoniach. Zastanawiałem się, co teraz robić. Nie planowałem tak wcześnie zostać ojcem. W głowie kłębiło się mnóstwo myśli, scenariuszy, zakończeń – aż prawie oszalałem. Na szczęście mama przyszła do kuchni w odpowiednim momencie.
Zaczęła wygłaszać długą przemowę o tym, że muszę stać się odpowiedzialnym i rozważnym człowiekiem. Wyjaśniła, że czas dorosnąć. Słuchałem i zdałem sobie sprawę, że miała rację.
Teraz zostaliśmy sami z moją córeczką. Aby rozwiać wszelkie wątpliwości, zrobiłem test na ojcostwo. Okazało się, że rzeczywiście jestem ojcem. Ale kim jest matka Ewy – tego nie wiedziałem, a kobieta nie dawała znaku życia.
Zaczęło się trudne i bardzo odpowiedzialne życie. Córeczka ciągle płakała, krzyczała, jadła i robiła kupę. Bardzo szybko nauczyłem się zmieniać pieluchy, sprawdzać temperaturę mleka, wybierać dziecięce ubranka i wracać do domu po pracy. Kiedy pracowałem, dzieckiem zajmowała się niania. Codziennie przychodziła też do nas lekarka.
Była to bardzo dobra i czuła kobieta, która po prostu uwielbiała Ewę. Spodobała mi się. Kilka razy przyszła do naszego domu, a potem zaprosiłem ją na randkę. Okazało się, że jesteśmy dla siebie stworzeni.
Teraz od dwóch lat mieszkamy razem.
Tak, największy kawaler w końcu się ożenił i został ojcem!