Niedawno synowa przyjechała z wnukiem, a ja nawet nie mogłam na niego patrzeć. Tania się obraziła, wezwała taksówkę i pojechała razem z dzieckiem, nie czekając na przyjazd męża. A przedwczoraj Tania przyjechała z jakimiś dokumentami. Nie chciałam ich nawet dotykać, więc zostawiła je na stole i pojechała. Mój mąż później je przejrzał i powiedział, że powinnam je przeczytać – to były wyniki testu na ojcostwo, który potwierdzał, że mój syn rzeczywiście jest ojcem tego dziecka

Nie wiem, dlaczego mój syn mi nie wierzy, ale czuję, że to nie jest jego dziecko. Własnej matce nie wierzy, a swojej żonie – tak. Gdzie to widziano? Jakby chciała mu źle życzyć. Nawet nie chce mnie słuchać. Myślę, że zwrócę się do programu telewizyjnego, oni szybko odkryją prawdę.

Mój syn już raz był żonaty. Jego pierwsza żona, Wiktoria, była odrażająca. Nie mówię tego dlatego, że jestem matką – po prostu taka była. Do tej pory nie mogę zrozumieć, dlaczego mój syn w ogóle ją wybrał. Była straszna! Ogromne paznokcie, rozwichrzone włosy, cienkie brwi jak dwie czarne kreski, otyła, wysoka i nieprzyjemna. Nawet patrzeć na nią było trudno. Ale ożenił się z nią. Nie byli razem długo, po pół roku się rozwiedli.

Z jej wyglądem pogodziłam się później, ale charakter miała jeszcze gorszy. Była egoistyczna, uparta, kapryśna i zawsze sprzeciwiała się mojemu synowi. Nawet ja kłóciłam się z nią, a ona zamiast posłuchać starszych, pyskowała. Byłam w rozpaczy, kiedy się pobrali, i przeszczęśliwa, kiedy ten nieszczęsny związek się rozpadł.

Mój syn to przystojny, wysoki, szczupły mężczyzna. Chciałam, żeby miał żonę, która będzie do niego pasować. Przez długi czas nie przedstawiał nam nikogo, mówił tylko, że się z kimś spotyka. Wydawało się to niepoważne, skoro nie przedstawił jej rodzicom.

Moja córka pokazała mi zdjęcie brata w mediach społecznościowych, na którym był z jakąś sympatyczną dziewczyną. Ładna, młoda, wydawała się w porządku. Po obejrzeniu ich wspólnych zdjęć pomyślałam, że sprawa jest poważna i wkrótce ją poznamy. Tak się stało – miesiąc później syn przywiózł ją do nas.

Tatiana była miła i serdeczna, taka właśnie była potrzebna mojemu synowi. Od razu ją polubiłam. Była wspaniała! Dbała o niego, pomagała mi, a z jego siostrą szybko znalazła wspólny język. Wyglądali razem bardzo ładnie. Różnica wieku była jednak zauważalna – miała zaledwie dwadzieścia lat, a mój syn zbliżał się do trzydziestki dwóch.

Myślałam, że wszystko się ułoży, może nawet się pobiorą. Syn czasami dzwonił i mówił, że się pokłócili, ale byłam pewna, że się pogodzą. Mój syn ma trudny charakter, jak jego ojciec, dlatego cieszyłam się, że Tania miała łagodniejszy temperament. Wiedziałam, że będzie musiała mu ustępować i to często.

Gdy się pobrali, byłam zachwycona, że mam tak cudowną drugą synową. Syn był z niej dumny, a wkrótce przyszła kolejna radosna nowina – Tania była w ciąży.

Urodził się mój wnuk! Ale kiedy go zobaczyłam, zaniemówiłam. W ogóle nie był podobny do mojego syna. W tym momencie znienawidziłam Tanię, bo uznałam, że zdradziła mojego syna i dziecko jest z kimś innym! Oczy niebieskie, jasne włosy, zadarty nos. No dobrze, Tania ma niebieskie oczy, ale włosy ciemne, a ten nos? Skąd?

Patrzyłam na to dziecko i byłam pewna, że to nie mój wnuk. Opuściłam salę od razu, nawet nie gratulując. Zadzwoniłam do syna i powiedziałam mu, że jego idealna żona urodziła dziecko z kimś innym. Syn był zaskoczony, pytał, skąd takie pomysły. Wyjaśniłam mu, ale on tylko się śmiał. Śmieszne, kiedy żona zdradza! Ale on uważał, że dziecko jest do niego podobne, a Tania cieszyła się wszystkim jak dziecko, co mnie strasznie irytowało.

Przyjechali z wnukiem, a ja nawet na niego patrzeć nie mogłam – nie mój i koniec! Raz tak się zdenerwowałam, że wszystko jej wygarnęłam. Tania się obraziła, wezwała taksówkę i pojechała z dzieckiem, nie czekając na męża.

Przedwczoraj Tania przywiozła jakieś dokumenty. Nie chciałam ich dotykać, więc zostawiła je na stole i pojechała. Mój mąż potem spojrzał i powiedział, że to wyniki testu na ojcostwo, które potwierdzały, że mój syn naprawdę jest ojcem tego dziecka.

Ale ja nadal nie wierzę. Co z tego, że test to potwierdza? Matczynego serca oszukać się nie da, niezależnie od tego, ile kosztowały te testy.