Z Aleksandrem pochodzimy z tego samego małego miasteczka. Jest inteligentnym, bystrym mężczyzną. Po studiach w stolicy został tam, by pracować i mieszkać, a później sprowadził mnie do siebie. Pobraliśmy się. Byłam szczęśliwa. Niedługo potem urodziła się nasza córka.
Cały czas byłam w domu, Aleksander pracował. Jego kariera rozwijała się błyskawicznie, zaczął dobrze zarabiać, ale coraz rzadziej bywał w domu. Godziłam się z tym, bo rozumiałam, że skoro ja nie pracuję, to mąż musi pracować za dwoje. Tak żyliśmy.
Po pięciu latach małżeństwa odkryłam, że Aleksander mnie zdradza z koleżanką z pracy. Przypadkiem znalazłam ich wspólne zdjęcia. To było bolesne, czułam się, jakbym została zbrukana. Aleksander błagał o wybaczenie, mówił, że to było tylko raz, ale potem go wciągnęło. Wróciłam do mamy do naszego miasteczka. Aleksander przyjechał po nas po miesiącu. Przysięgał, że to już koniec, że nie może bez nas żyć, więc wróciłam.
Żyliśmy niby dobrze, starałam się nie wracać myślami do tego, chociaż zaufania już nie było. Urodziła się nasza druga córka. A kiedy miała rok, znowu odkryłam, że Aleksander ma inną kobietę. Ciągłe wiadomości, telefony, mąż znikał wieczorami. Spakowałam mu walizki i powiedziałam, żeby odszedł. A on usiadł i zaczął płakać. Mówił, że ją kocha, że traci rozum, gdy ją widzi. Płakał i opowiadał.
Nie odszedł. Spał w salonie na kanapie. Rozczulił moich rodziców, teraz przekonują mnie, żeby nie niszczyć rodziny, tłumaczą, że wszyscy mężczyźni tacy są, a ten chociaż czuje się winny. Załamałam się, zdecydowałam, że nie będę wnosić pozwu o rozwód. Postawiłam warunek: koniec wszystkich kontaktów! Zgodził się. Przez tydzień było dobrze, a potem znów to samo. Wracał późno, unikał spojrzenia, ale wszystko zwalał na pracę.
Nie wierzę już swojemu mężowi. Proszę, żeby odszedł spokojnie i bez awantur – odmawia. Mówi, że chce być z rodziną, ale bez tamtej kobiety też nie może. Możecie sobie wyobrazić, jak to brzmi dla mnie?
Nie wiem, jak podzielić mieszkanie, bo to Aleksander je kupił, ale dokąd mam iść z dwiema córkami? Rodzice mnie nie wspierają. Nie jestem niczego pewna, nie wiem, co robić. Trudno podjąć decyzję, gdy jest się bez pieniędzy, bez pracy i z małymi dziećmi na rękach. Wiem, że bez męża nie utrzymam córek.
Powrót do miasteczka też wydaje mi się wstydliwy. Poza tym nie chcę, żeby moje dzieci dorastały bez ojca. Ale życie z mężem, który mnie nie kocha, też jest bardzo trudne. Aleksander wraca wieczorem do domu, kładzie się spać i myśli o niej. Jak mam żyć dalej? Co robić? Nie wiem.