Sigitas i Julius poznali się w pracy. Julius przyszedł do biura, aby zatrudnić się na stanowisko kierownika działu, i jakoś od razu zaprzyjaźnił się z Sigitasem. Julius mu się spodobał – wesołek, dowcipniś.
Z nim wszystkie święta były radosne. I jako człowiek też był całkiem niezły. Kiedy matka Sigita zmarła i pojawiły się problemy finansowe, Julius pomógł mu. Szybko się zaprzyjaźnili, a Julius zaczął mu powierzać swoje tajemnice. Opowiedział o kochance. Było mu nudno z żoną, ale nie mógł jej zostawić. Była domatorką, nie była wesoła. A Żaneta była zupełnie inna.
Sigitas na początku śmiał się, jak ciekawie przyjaciel o wszystkim opowiada. Nigdy nie widział jego żony, Aliny, więc wierzył, że jest taka, jaką ją opisuje. Julius często prosił kolegę, aby krył go przed żoną.
Sigitas miał garaż, a Julius samochód. Trzeba było mówić, że razem majsterkują przy aucie. Alina szczerze wierzyła w to, co mówili jej mężczyźni.
Pewnego razu Julius zaprosił przyjaciela do siebie do domu. Sigitas bardzo nie chciał iść. Bał się spojrzeć w oczy kobiecie, której tak często kłamał. Ale jednak poszedł. Wyobrażał sobie gospodynię jako nudną, zakompleksioną osobę, która nakryje do stołu i zaraz zniknie. Okazało się, że Alina to miła, roześmiana kobieta. Gościnna gospodyni o subtelnym poczuciu humoru. Trochę pulchna, ale to dodawało jej uroku.
Sigitas nie rozumiał, czego jego przyjacielowi brakowało w tej kobiecie. Widać było, jak bardzo go kocha i jak bardzo jest z niego dumna. Sigitas poczuł się okropnie winny za swoje zachowanie, za to, że oszukiwał tak dobrą osobę.
Na pożegnanie Alina zaproponowała, aby Sigitas częściej do nich wpadał. Wiedziała, że stracił matkę i teraz nie wiadomo, czym się żywi. A ona z przyjemnością go czymś pysznym poczęstuje.
Po tym wieczorze przyjaciele mocno się pokłócili. Sigitas nie chciał już dłużej pomagać Juliuszowi, a ten próbował go przekonać, że męska solidarność powinna być najważniejsza.
– Po prostu nie znasz Żanety. Gdybyś ją poznał, zrozumiałbyś – przekonywał Julius. – A żonie niepotrzebna ta informacja. Po co ją denerwować? Jest przekonana, że jej mąż jest w garażu i to jej wystarcza. Wszyscy są szczęśliwi.
Pewnego pięknego dnia Julius poszedł do gabinetu dyrektora. Po jakimś czasie wyszedł stamtąd rozpromieniony. Wymusił na szefie tydzień urlopu. Zamierzał pojechać z Żanetą nad morze.
Trzeba było poinformować Alinę, że wyjeżdża w delegację. Sigitas miał to potwierdzić. Chłopak się wściekł i powiedział, że nie zrobi niczego takiego. Następnego dnia zadzwoniła do niego Alina i poprosiła, żeby przyjechał.
Przyszedł wieczorem po pracy i zastał kobietę ze zapłakanymi oczami. Poprosiła, by powiedział jej wszystko, co wie. Jej mąż kilka razy nazwał ją Żanetą. Potem wyczuła na jego ubraniach zapach cudzych perfum. A teraz wyjechał w delegację. Dlatego chce poznać prawdę, choćby i bolesną.
Sigitas zgodził się wszystko opowiedzieć. Minął tydzień i Julius wrócił z urlopu. W domu nie zastał żony. Wcześniej rozmawiała z nim przez telefon oschle, a teraz w ogóle nie odbierała. Ani matka, ani przyjaciółki nie wiedziały, gdzie jest. Zadzwonił do przyjaciela. Ten spokojnie odpowiedział, że Alina jest u niego.
Po piętnastu minutach Julius stał w mieszkaniu Sigita, z zaciśniętymi zębami wpatrując się w żonę, która siedziała przed telewizorem w szlafroku. Przyjaciel stał przed nim. Oderwał wzrok od Aliny i rzucił się na Sigita.
Wściekły, zaczął go oskarżać, jak śmiał wszystko wyjawić. Przecież prosił tylko o potwierdzenie delegacji!
Sigitas spokojnie odpowiedział, że podczas gdy Julius latał za innymi kobietami, Alina zwróciła na niego uwagę. Teraz się kochają. Alina już złożyła pozew o rozwód. Tak, nie ma dużo pieniędzy, ale nigdy jej nie skrzywdzi.
Julius jeszcze warknął, jak to możliwe, że jego żona śmiała zamienić go, bogatego mężczyznę, na jakiegoś biedaka. Potem w furii uderzył pięścią w ścianę i wyszedł. Alina przytuliła się do Sigita i rozpłakała.
Julius rzucił pracę, rozwiedli się i każde z nich wzięło ślub ponownie.