Na wesele naszej córki przyjechaliśmy z mężem różnymi samochodami. Mąż ciągle odbierał telefony. A pani Irena poprawiała welon i krzątała się wokół panny młodej. Mojemu mężowi ktoś powiedział, że mam innego. A potem zadzwoniła do mnie siostra

W moim życiu pojawił się mężczyzna, który jest znacznie młodszy ode mnie. Doskonale rozumiem, że prędzej czy później będziemy musieli się rozstać, ale dopóki jest w moim życiu, czuję się znów jak dwudziestoletnia dziewczyna, która jest bezgranicznie zakochana, i nie chcę tracić tego uczucia.

W związku małżeńskim z mężem jesteśmy od ponad trzydziestu pięciu lat. Miałam wtedy tylko osiemnaście lat. Wesołe wesele w akademiku, samodzielnie uszyta sukienka i najważniejsze – bezgraniczna miłość.

Ale prawdopodobnie prawo wybierają osoby o określonym usposobieniu. Tak więc dokończyliśmy studia bez urlopów macierzyńskich i zaczęliśmy aktywnie budować nasze kariery. Po akademiku wynajęliśmy pokój u miłej kobiety. Stała się dla nas nieocenioną pomocą. Najpierw gotowała, a później zajmowała się naszą córką. Bo ja niemal od razu wróciłam do pracy. Udowadniałam, że mogę być równie dobra jak mężczyźni. Tak swoją drogą, z panią Ireną przeprowadziliśmy się do nowego trzypokojowego mieszkania. I całe szczęście! Mąż awansował, a ja jeździłam na delegacje.

Dziękuję losowi, że pani Irena potrafiła nauczyć naszą córkę szacunku do naszej pracy, że potrafiła dać jej tę miłość i troskę, której my po prostu nie mieliśmy czasu jej dać. Wychowała nam cudowne, troskliwe dziecko. Które, niezauważenie dla nas, stało się samodzielną i mądrą kobietą.

Olśnienie przyszło niespodziewanie, na weselu mojej córki. Przyjechaliśmy z mężem różnymi samochodami. Jako sędzia byłam niesamowicie zmęczona po całym tygodniu pracy. Mąż ciągle odbierał telefony. A pani Irena poprawiała welon i krzątała się dookoła. To ona wiedziała, kto i kiedy dostarczy strój do restauracji i dzwoniła do kierowcy limuzyny. To do niej córka pytała, czy szminka się nie rozmazała. A my, mama i tata, byliśmy raczej gośćmi zaproszonymi na wesele. Całe życie minęło niezauważenie. Co miałam poza pracą? Udowodniłam wszystkim, że mogę konkurować z mężczyznami. Wszyscy to przyznali i teraz pracuję za dwóch mężczyzn, skoro jestem taka świetna. A mąż? Stał się po prostu jakimś krewnym, przyjacielem, pieczątką w paszporcie, statusem. Kiedy byliśmy razem sam na sam? Kiedy w ogóle ostatnio interesowaliśmy się, co mamy na sercu?

Dawid pojawił się w moim życiu niespodziewanie. Był nowym znajomym zięcia. Towarzyski, otwarty i wesoły, od razu potrafił znaleźć podejście do ludzi. Wyróżniał się poczuciem humoru. Sprawił, że nawet ja śmiałam się do rozpuku. Dowiedział się, gdzie pracuję i przyjechał na koniec mojej pracy.

Nawet nie potrafię wytłumaczyć, dlaczego zgodziłam się pójść z nim na herbatę. Może po prostu chciałam czegoś niezwykłego. Moja nieskazitelna reputacja raczej nie ucierpiałaby od rozmowy z młodym mężczyzną. Nawet gdyby ktoś nas zobaczył w miejscu publicznym, wszyscy pomyśleliby, że to tylko negocjacje.

Ale te „negocjacje” przerodziły się w pełnoprawne randki. Za każdym razem, idąc na spotkanie, nie rozumiałam, dlaczego to robię. A jednak rozkwitałam na widok Dawida. On, jak nikt inny, potrafił słuchać.

Na kolejne spotkanie przyniósł bukiet stokrotek. Był bardzo troskliwy, zauważał najdrobniejsze szczegóły, które mi się podobały, i starał się we wszystkim mnie zadowolić. Zawsze poprawiał mi nastrój.

Wydaje mi się, że zaczęłam się zmieniać. I to nie tylko wewnętrznie, ale i zewnętrznie. Zwróciłam się do stylistki i przejrzałam swoją garderobę. Wszyscy wokół szeroko otwierali usta, widząc mnie po kolejnej zmianie. Ale starałam się utrzymać mojego ukochanego mężczyznę w tajemnicy.

Siostra nie wytrzymała tej gry i zdecydowała się na szczerą rozmowę. Zmusiła mnie, bym się przyznała, co się ze mną dzieje. Ciekawe, co chciała usłyszeć? Dla niej Dawid to zwykły utrzymanek, który może zrujnować moje małżeństwo, moje szczęśliwe życie.

Jak jej wytłumaczyć, że w moim życiu pojawił się prawdziwy Piotruś Pan, który potrafi nauczyć moje serce znowu „latać”? Oczywiście rozumiem, że te relacje nie mają przyszłości. Ale to ciepło, które jest mi tak potrzebne!

Niedawno ktoś doniósł mojemu mężowi, że mam młodego kochanka. To było dla mnie kolejnym zaskoczeniem. Mój mąż nie zaczął się kłócić ani nawet sprawdzać, czy to prawda. Po prostu zapytał, czy planuję rozwód i podział majątku.

A po moich słowach, że nie zamierzam niczego zmieniać, przeprosił, że nie poświęcał mi odpowiedniej uwagi, i znowu poszedł do swojego pokoju rozmawiać przez telefon. W zasadzie pozwolił mi żyć po swojemu, zachowując nasz zwykły styl życia. A ja czuję się samotną kobietą w średnim wieku, która wciąż patrzy przez otwarte okno.