– Pani Olgo, przyszła dostawa – powiedziała do mnie Marta, moja pomocnica.
– Naprawdę znowu kwiaty? – zapytałam zdziwiona.
– Tak, jeszcze większy bukiet niż ostatnio. Och, ale pani ma szczęście! Mnie nikt nie daje takich pięknych bukietów – zachwyciła się Marta.
– Jesteś jeszcze młoda i nie rozumiesz, że szczęście wcale nie tkwi w bukietach – odpowiedziałam. – Jeśli ci się tak spodobał, możesz go sobie wziąć.
Marta odeszła z bukietem, a na moim telefonie wyświetliła się wiadomość od Michala:
„Będę na ciebie czekał, ile będzie trzeba”.
Nie odpisałam. Już raz dałam się nabrać na te wszystkie piękne słowa i nawet wyszłam za niego za mąż. A co dostałam w zamian? Ból i zdradę. A teraz on myśli, że swoimi kwiatkami sprawi, że zapomnę wszystko, co przez niego przeżyłam?
Dwanaście lat temu zakochałam się tak bardzo, że nie wyobrażałam sobie życia bez niego. Michal potrafił mówić piękne słowa i robić prezenty. Wierzyłam mu, dlatego zostałam jego żoną, mając nadzieję, że to właśnie z nim będę szczęśliwa.
Na początku było dobrze, ale potem mąż bardzo się zmienił. Gdy urodziły się dzieci, całkowicie pochłonęło mnie macierzyństwo, nie zawsze miałam czas, by dbać o swój wygląd, a Michalowi to się nie podobało – ciągle mi to wypominał.
I to pomimo tego, że zawsze byłam schludna, nigdy nie chodziłam zaniedbana. Ale mąż chciał, żebym codziennie była umalowana i miała idealną fryzurę. A ja, mając dwoje małych dzieci, zupełnie nie miałam na to czasu. Wydawało mi się, że jeśli miłość jest prawdziwa, to kocha się kogoś takim, jakim jest.
Ale Michal miał inne zdanie na ten temat i ostatecznie skończyło się na tym, że znalazł sobie inną. Powiedział mi, że się zaniedbałam, a jego nowa miłość to ucieleśnienie ideału.
Rozwiedliśmy się. Ponieważ mieszkaliśmy w jego przedmałżeńskim mieszkaniu, musiałam się wyprowadzić z dziećmi. Podczas rozwodu mąż zabrał całe złoto i gotówkę, zostawiając mnie bez niczego.
Minęło siedem lat. Mówią, że trudności czynią nas silniejszymi – i ja również znalazłam w sobie siłę, by się podnieść.
Teraz mam własny biznes, sama kupiłam sobie mieszkanie i samochód. Moje dziewczynki podrosły, są już prawie dorosłe i całkowicie samodzielne – starsza ma 11 lat, młodsza 10.
W życiu osobistym również wszystko mi się układa, spotykam się z dobrym mężczyzną, ale nie spieszy mi się z ponownym małżeństwem, choć mi to proponuje.
Pewnego ranka piłam kawę w kawiarni, a potem wsiadłam do samochodu, bo musiałam jechać do pracy. I w tym momencie zobaczył mnie mój były mąż.
Od tego czasu zaczął zasypywać mnie bukietami kwiatów, mając nadzieję, że mu wybaczę i wrócimy do siebie. Nie spodziewał się, że przez ten czas nie tylko nie przepadłam bez niego, ale jeszcze tak się rozwinęłam.
Michal dawał kwiaty, mówił, że znów się we mnie zakochał, że chce ze mną i dziećmi żyć razem. Ale kiedy zrozumiał, że nie ma już odwrotu i że nigdy go nie przyjmę, zmienił taktykę – zaczął rozpuszczać o mnie paskudne plotki i wymyślać różne bzdury.
Jestem pewna, że aż skręca go z zazdrości, kiedy mnie widzi. Teraz opowiada, że ukradłam mu biznes, choć doskonale wie, że zaczęłam go budować kilka lat po rozwodzie.
Taka jest moja historia. Nie żałuję, że wtedy odszedł. Uważam, że ludzie się nie zmieniają. Taki mężczyzna obok jest jeszcze gorszy niż żaden.
Mam ukochaną osobę, ale nie śpieszę się do ślubu. I nie dlatego, że mam dwoje dzieci, po prostu tak mi wygodnie.