Mój brat został mieszkać z mamą, ożenił się i przyprowadził synową do domu. Mama była dla nich jak służąca. A kiedy dowiedziałam się, że cały majątek przepisała na brata, a mnie nic nie zostawiła, obraziłam się i przestałam z nimi rozmawiać. Jednak pewnego razu zadzwoniłam do mamy i byłam zszokowana tym, co mój brat jej zrobił

Przez wiele lat nie utrzymywałam kontaktu z moją mamą. Byłam na nią obrażona, że przez całe życie dbała tylko o brata, jakby mnie w ogóle nie było.

Mój starszy brat zawsze był jej ulubieńcem. Spełniała wszystkie jego zachcianki, kupowała mu wszystko, czego chciał, nawet jeśli to były ostatnie pieniądze, dlatego wyrósł na rozpieszczonego i nieodpowiedzialnego człowieka.

W przeciwieństwie do brata, nie miałam tego wszystkiego, co dostawał on. Nie byłam kapryśnym dzieckiem, nie wymagałam niczego niezwykłego. Mój ojciec nie wytrzymał obciążenia po moim narodzeniu, więc spakował rzeczy i uciekł. Być może dlatego mama nie kochała mnie tak mocno jak brata, który dodatkowo był do ojca podobny jak dwie krople wody.

Dorośliśmy, ja dostałam się na studia i wyjechałam ze wsi. Wkrótce wyszłam za mąż, na początku mieszkaliśmy u rodziców męża, a potem wzięliśmy trzypokojowe mieszkanie na kredyt.

Brat został mieszkać z mamą, też się ożenił, przyprowadził synową do domu. Mama nadal we wszystkim im dogadzała, a kiedy dowiedziałam się, że cały majątek przepisała na brata, a mnie nic nie zostawiła, obraziłam się i przestałam z nimi rozmawiać.

Dopiero teraz dowiedziałam się, jak ciężko mamie żyło się z synem i synową. Okazało się, że oboje nic nie robili, nie chodzili do pracy, żyli z maminej emerytury. Tymczasem lata mijały, mama zaczęła chorować. Syn, jeśli kupował jej leki, to tylko za jej pieniądze, a resztę chował do własnej kieszeni.

Gdy sprawy poszły już naprawdę źle, syn bez wahania zawiózł mamę do domu starców. Od ukochanego syna mama się tego nie spodziewała, była zszokowana jego postępowaniem. Było jej bardzo przykro, dużo płakała. Dobrze, że chociaż zostawił jej stary telefon, ale przezornie usunął z niego mój numer, żeby nie mogła mi się poskarżyć. Tylko nie przewidział jednego, że sama do niej zadzwonię.

To był akurat początek Wielkiego Postu, wszyscy wokół mówili o przebaczeniu i jakoś bardzo chciałam zadzwonić do mamy. Na początku powiedziała, że u niej wszystko w porządku, że nikt jej nie krzywdzi. Ale w rzeczywistości było zupełnie inaczej. Oczywiście byłam w szoku, gdy to usłyszałam. Od razu, gdy się dowiedziałam, wzięłam wolne w pracy i pojechałam do niej. Uspokoiłam ją, mówiąc, żeby poczekała do jutra, że ją zabiorę.

Następnego dnia, jak obiecałam, przyjechaliśmy z mężem, wsadziliśmy ją do samochodu i zabraliśmy do siebie. Mamy ładne trzypokojowe mieszkanie, bez problemu przeznaczyliśmy jeden pokój dla mamy. U nas odżyła, nie przestaje nam dziękować i przepraszać mnie za to, że przez całe życie tak niesprawiedliwie mnie traktowała.