Z Anną, moją żoną, jesteśmy małżeństwem od dłuższego czasu. Niedawno świętowaliśmy sześć lat wspólnego życia. Nie nazwałbym naszego związku idealnym. Mamy, jak wszyscy, kłótnie, problemy domowe i różne spory. Mimo to kochamy się i jesteśmy gotowi przeżyć razem całe życie.
Po ślubie moja żona przeprowadziła się do mnie. Mieszkałem sam, ponieważ moi rodzice od wielu lat przebywają za granicą. Nie mam rodzeństwa. Rodzice zostawili mi dobrą, dużą mieszkanie, a sami wyjechali do Szwecji. Moja żona pochodzi ze wsi. Dlatego po jej przeprowadzce staraliśmy się odwiedzać jej rodziców prawie co miesiąc.
Na początku lata mama Anny zachorowała, więc aby było nam wygodniej się nią opiekować, postanowiliśmy zabrać ją do siebie na krótki czas, tylko na dwa tygodnie. Właśnie tyle czasu miała się leczyć w naszym mieście. Moja teściowa ma na imię Maria.
Przez pierwsze kilka dni wszystko było po prostu wspaniałe. Żona cieszyła się, że jej mama jest blisko, w naszym domu panowała rodzinna idylla. Ale, jak to mówią, wszystko dobre szybko się kończy. W moim przypadku – bardzo szybko. Życie z teściową stało się dla mnie prawdziwym piekłem. Mama żony zaczęła mnie krytykować we wszystkim. Cokolwiek zrobiłem, zawsze było przedmiotem jej komentarzy.
Marzyłem o tym, aby te dwa tygodnie minęły jak najszybciej. Okazało się jednak, że to był dopiero początek. W szpitalu teściowa dostała dodatkowe skierowania na badania, które miały potrwać jeszcze dwa miesiące. I oczywiście została u nas na dłużej.
Nic w moim zachowaniu jej nie pasowało. Według Marii, moja pensja była śmiesznie niska, ledwie wystarczająca na życie. Jakby w jej rodzinie mężczyźni zarabiali miliony. Miałem samochód, i to całkiem niezły, klasy średniej. Nawet wieczorami dorabiałem jako taksówkarz, żeby jakoś dogodzić „ukochanej” teściowej.
Jesienią czekałem na awans w pracy, co miało przynieść podwyżkę i premię. Okazało się jednak, że i to nie przypadło Marii do gustu. Co więcej, pod wpływem jej opinii moja Anna zaczęła się częściej kłócić i złościć na mnie. Coraz bardziej słuchała swojej mamy i naśladowała ją we wszystkim.
Teraz obie krytykowały mnie, że nic nie robię w domu, a poza tym przynoszę do domu za mało pieniędzy. A ja prawie cały dzień i noc pracowałem na dwóch etatach, żeby moje panie były zadowolone. Minął drugi miesiąc pobytu teściowej w moim domu, a sytuacja robiła się coraz gorsza.
Nasze kłótnie z żoną były tak ostre, że czasem nie rozmawialiśmy ze sobą przez kilka dni. Boję się pomyśleć, jakby to wszystko się skończyło, gdyby mama Maria nie wróciła do domu na wieś.
Oczywiście, wracać za bardzo nie chciała, ale ja byłem zdecydowany – odwieźć teściową do domu. Przede wszystkim długo nie chciała jechać, bo bardzo jej się u nas spodobało (domyślam się dlaczego), ale w końcu się zgodziła. Maria spakowała wszystkie swoje rzeczy, a ja osobiście odwiozłem ją do domu.
Po tym wszystko wróciło do normy. Już nie dorabiałem jako taksówkarz, żona przestała mnie krytykować, a nasze życie znów się ułożyło. Zrozumiałem, że teściowa nigdy więcej nie będzie mieszkać w moim domu przez tak długi czas. Wtedy nasze życie będzie szczęśliwsze.