Minęło piętnaście lat. I wtedy pojawił się Jarosław. Zrozumiawszy, że z byłą żoną nie uda się dogadać, Jarosław postanowił działać przez syna: – Synku, Michał, jesteś dla mnie jedynym na tym świecie. I twoja mama też. Jak ja was kochałem, ale ona skusiła się na pieniądze. A teraz, na starość, zostałem sam. Tylko ty mi pozostałeś. Michał na początku nawet nie zrozumiał, co się dzieje. Potem zaczął omijać biologicznego ojca szerokim łukiem. A kiedy ten zjawił się na jego balu maturalnym, Michał dał mu dobrą nauczkę

Maria wyszła za mąż za Andrzeja z jednego powodu: żeby zapewnić sobie i przyszłemu dziecku wygodne życie. Andrzej wiedział, że Maria jest w ciąży z innym mężczyzną.

Ona sama krzyczała mu to podczas kłótni, wyrzucając mu, że i z wyglądu jest nie taki, i charakter ma nudny, w przeciwieństwie do złotego Jarosława. Chciałoby się wtedy wykrzyczeć:

– A co, twój złoty Jarosław zostawił ciebie i twoje dziecko? To czemu przybiegłaś do mnie?

Ale Andrzej kochał Marię. Tak bardzo ją kochał, że wydawało się, iż bez niej nawet dnia nie przetrwa. Dlatego milczał i znosił wszystko.

Minęło trochę czasu i wszystko jakby się uspokoiło. Urodził się syn, dali mu na imię Michał. Andrzej pracował całymi dniami, żeby zapewnić rodzinie godny poziom życia. W mieszkaniu zrobili remont, kupili samochód, zaczęli oszczędzać na domek letniskowy, dwa razy w roku jeździli na wakacje, słowem, wszystko było jak u ludzi, a nawet lepiej.

Michał rósł na idealne dziecko. We wszystkim słuchał ojca. Andrzej nie mógł się nim nacieszyć. Jak to możliwe, że taki porządny chłopiec urodził się z tak nieodpowiedzialnego człowieka jak Jarosław?

Minęło piętnaście lat. I wtedy pojawił się Jarosław. Jego twarz zdradzała problemy z alkoholem, cały był zaniedbany, w ogóle nie przypominał dawnego siebie. Maria na początku go nie poznała. A kiedy zrozumiała, kto to, wyrzuciła go z domu, krzycząc, żeby nawet jego duch się tu nie pojawiał.

Przez te lata dawna miłość przeminęła, a Maria była wdzięczna sobie, że wtedy wybrała perspektywicznego Andrzeja, a nie Jarosława. Była zadowolona ze swojego obecnego życia i nie chciała, by ktoś jej je psuł.

Zrozumiawszy, że z byłą żoną nic nie wskóra, Jarosław postanowił wywrzeć nacisk na syna. Zaczaił się na Michała, gdy wracał ze szkoły, i zaczął lamentować:

– Synku, Michał, jesteś moim jedynym na tym świecie. I twoja mama też. Jak bardzo was kochałem, ale ona skusiła się na pieniądze. A teraz, na starość, zostałem sam. Tylko ty mi pozostałeś.

Michał na początku nawet nie zrozumiał, o co chodzi. Potem zaczął omijać biologicznego ojca szerokim łukiem.

– Ty jesteś moim ojcem – powiedział do Andrzeja – a nie ten drań, który nas zostawił.

Michał miał nadzieję, że Jarosław się odczepi. Ale ten nawet na bal maturalny przyszedł. Postanowił zrobić scenę. Krzyczał przed gośćmi i nauczycielami o swoim rodzimym synu, szklance wody i sprzedajnej Marii. Ta stała cała czerwona jak burak.

I wtedy Michał zaskoczył wszystkich. Chwycił Andrzeja za rękę, podszedł z nim do lustra i zapytał:

– Czy są jakieś pytania?

W tym momencie i Maria, i wszyscy, którzy znali sytuację rodzinną, zaniemówili.

A Michał rzeczywiście przez te lata stał się kopią swojego nierodzonego ojca. Obaj ciemnowłosi, ciemnookie, szczupłe i przystojne. Chłopak nie miał nic wspólnego z Jarosławem.