– Między mną a tobą zawsze wybiorą mnie! Zapamiętaj to! A jeśli mi zazdrościsz, to rób to w milczeniu! – moja przyjaciółka Irena zawsze uważała się za piękniejszą, dlatego nie mogła pogodzić się z tym, że Michał wybrał mnie, a nie ją

W dzieciństwie byłam bardzo nieatrakcyjna, prawdziwe brzydkie kaczątko.

Jedyną moją ozdobą były duże oczy. Mogłam długo patrzeć w lustro na ich odbicie.

Moja sąsiadka i jednocześnie przyjaciółka Irena była odwrotnie – piękną i śliczną dziewczynką. Patrzyłam na nią z uwielbieniem. Była jak ładna laleczka z blond lokami.

Irena bardzo mnie wspierała i twierdziła, że mam pewne podobieństwo do Barbie. Wiedziałam, że to nieprawda, ale byłam jej wdzięczna za pocieszenie. Często mnie chwaliła.

Kiedy skończyłam piętnaście lat, wszystko się zmieniło. Przeobraziłam się w prawdziwą modelkę, mówię to bez fałszywej skromności, bo zaczęto mnie zapraszać na pokazy i sesje zdjęciowe.

Mój wzrost osiągnął prawie sto osiemdziesiąt centymetrów, miałam szczupłą talię, długie nogi… W skrócie, wszyscy mężczyźni nie mogli oderwać ode mnie oczu.

Irena, jak była małą, zgrabną laleczką, taką też pozostała. Wciąż ją uwielbiałam.

Pewnego razu postanowiłam zaprosić ją do klubu nocnego, aby bawić się razem ze mną i koleżankami z agencji modelek. Chętnie przyjęła zaproszenie.

Kiedy siedziałyśmy w klubie, podeszło do nas kilku interesujących chłopaków. Mnie i Irenie spodobał się Michał. Wszyscy razem świetnie się bawiliśmy. Po imprezie odprowadził mnie i Irenę do domu.

Już w klubie postanowiłam, że nie będę otwarcie pokazywać swojego zainteresowania. Niech sam zdecyduje, która z nas bardziej mu się spodobała.

Wymieniliśmy się numerami telefonów, pożegnaliśmy i wyszliśmy z auta.

Winda nie działała, więc szłyśmy schodami na ósme piętro. Irena powiedziała: „Myślę, że jutro Michał do mnie zadzwoni. Powiem mu, że chcę pójść do karaoke. Kiedy usłyszy, jak śpiewam, zakocha się na dobre!”.

Spojrzałam na nią zdziwiona i zapytałam: „A jeśli jutro nie zadzwoni? Albo zadzwoni do mnie, albo zaprosi nas obie? Przecież to możliwe, prawda? Jak wtedy to zrobimy? Żeby było sprawiedliwie i bez urazy!”.

Irena stanęła.

Jej lewa brew uniosła się z oburzeniem, a z jej ładnych ust wydobyło się dziwne syczenie: „A co ty tu robisz? Między mną a tobą zawsze wybiorą mnie! Zapamiętaj to! A jeśli mi zazdrościsz, to rób to w milczeniu!”.

Ze zdziwienia odebrało mi mowę.

Następnego ranka Michał wysłał mi miłą wiadomość i tego samego wieczoru umówiliśmy się na randkę.

Po półtora roku wzięliśmy ślub. Z Ireną nie rozmawiamy. To nie ja byłam inicjatorką tej ciszy.

Kiedy widzimy się z Michałem, zawsze ją pozdrawiamy. Ona za każdym razem milczy i szybko odchodzi.

Niedawno opowiedziałam mu w końcu powód naszej kłótni.