Jestem mężatką od dwóch lat. Z mężem układa nam się dobrze, ale za to teściowa nie może mnie znieść. I nawet tego nie ukrywa – wręcz przeciwnie, z zasady okazuje to na każdym kroku, zwłaszcza w obecności syna. Początkowo próbował mnie bronić, ale z czasem zrozumiał, że to na nic, i się poddał. A ona zaczęła jeszcze bardziej mnie gnębić. Jej głównym celem jest nasze rozstanie, i nawet tego nie ukrywa.
Od pierwszego dnia naszego poznania teściowa jasno i dobitnie dała mi do zrozumienia, że nie ma dla mnie miejsca w ich rodzinie. Ma niezwykły talent do obelg, więc była to dla mnie prawdziwa lekcja. Przez całe swoje życie nie usłyszałam na swój temat tyle przykrych słów, co przez rok małżeństwa.
Dopóki mąż mnie wspierał, czułam się przy jego matce dużo pewniej. Ale gdy się wycofał, musiałam nauczyć się jej odpierać – uprzejmie, ale stanowczo. Jakby się jej to spodobało, bo tylko podwoiła swoje wysiłki.
Każde moje późniejsze wyjście z pracy przedstawiała Olegowi w przesadzony sposób, sugerując, że to na pewno zdrada. Robiła to tak sprytnie, że mąż kilka razy urządził mi scenę zazdrości. Na szczęście potrafiłam go uspokoić i wszystko wyjaśnić.
Wtedy teściowa przeszła do bardziej radykalnych działań. Czekała, aż mąż wyjedzie w kolejną delegację, a potem wieczorami do niego wydzwaniała, opowiadając o moich „nocnych eskapadach” i podejrzanych telefonach z jakimś mężczyzną.
Mąż znów wyjechał w delegację. Kiedy późno wróciłam z pracy do domu, znalazłam swoją torbę z rzeczami na klatce schodowej. Próba otwarcia drzwi była bezskuteczna. Teściowa spokojnie oznajmiła zza drzwi, że dla takich jak ja nie ma miejsca w jej domu, po czym poszła spać.
Nie miałam innego wyjścia, jak pójść do przyjaciółki. Rano zadzwoniłam do męża, żeby opowiedzieć mu, co się stało. Ale w odpowiedzi usłyszałam tylko: „Mieszkaj z tym, z kim spędzasz wieczory, gdy mnie nie ma” – i sygnał zakończonego połączenia. Na kolejne moje telefony już nie odpowiadał.
Teraz mieszkam u przyjaciółki. Mąż dobrze ją zna. Teraz czekam na jego powrót z delegacji, a to jeszcze kilka tygodni, żeby wszystko mu wyjaśnić. Ale bardzo się boję, że przez ten czas teściowa zdąży go jeszcze bardziej zmanipulować i naprawdę zniszczy moje małżeństwo.
Przyjaciółka bardzo mnie wspiera i obiecuje, że w żadnym wypadku mnie nie zostawi. Jest mi tak przykro, że nie mam już siły na tę walkę. Jak mój ukochany mężczyzna mógł tak po prostu uwierzyć w moją zdradę?! Przecież przez cały ten czas byłam mu wierna i oddana. Czy naprawdę można tak łatwo przekreślić czyjeś życie?
Z niecierpliwością czekam na powrót męża do domu. Mam nadzieję, że uda mi się go odzyskać i znów będziemy szczęśliwi.