– Mąż odszedł, dumnie trzaskając drzwiami. Wciąż nie rozumiem, po co z nim żyłam? Tak, jak większość kobiet, po prostu się przyzwyczaiłam. I dla dziecka. Ale po miesiącu mąż Wiktorii zaczął się kręcić. Próbował ponownie przekonać żonę, że bez niego sobie nie poradzi. Że jak to, dziecko będzie dorastać bez ojca. Ale Wiktorii bardzo spodobało się życie we dwoje z synem. Postanowiła, że pociąg już odjechał i złożyła pozew o rozwód

– Musisz wybrać – dziecko albo ja! – niespodziewanie oznajmił mąż Wiktorii. Ale dla niej wybór był oczywisty.

Po raz drugi Wiktoria dowiedziała się o ciąży przypadkiem. Nie planowała tego. Chociaż myślała o drugim dziecku i wyobrażała sobie siebie jako matkę dwójki dzieci. Ale po pierwsze – mąż był stanowczo przeciwny, po drugie – praca, dobra kariera. Niedawno zaproponowano jej kolejne zasłużone awansowanie.

I wtedy dowiedziała się, że jest w ciąży.

– Oczywiście, będę rodzić.

– W takim razie ja odchodzę – oznajmił mąż – Zobaczymy, jak sobie bez mnie poradzisz.

Wiktoria wzruszyła ramionami.

Przez prawie trzy lata Wiktoria i tak radziła sobie właściwie bez udziału męża. I finansowo, i w codziennym życiu. Ponieważ jej pensja była dwa razy większa od dochodów męża, uznał, że nie musi wnosić żadnego wkładu. Tłumaczył to brakiem pieniędzy, kredytami. Na co zaciągał kredyty, nie potrafił jasno wyjaśnić.

– Idź. Szerokiej drogi.

Mąż, dumnie trzaskając drzwiami, odszedł.

Wiktoria została sama z synem. W domu zrobiło się cicho i spokojnie.

Nie ma co ukrywać, mąż Wiktorii wszedł na niepewną drogę – zaczął sięgać po alkohol. I zbytnio się rodziną nie przejmował. W weekendy nikt nie widział głowy rodziny w domu. Pojawiał się tylko późno w nocy, zawsze pod wpływem.

Dlaczego, zapytacie, z nim żyła? Tak jak większość kobiet. Po prostu się przyzwyczaiła. I dla dziecka.

Niby kochał dziecko. Ale najwyraźniej nie na tyle, by pokazać synowi, jak wygląda normalny, trzeźwy ojciec.

Minął miesiąc. Mąż się nie pojawiał. Wiktoria złożyła pozew o rozwód.

Dwa mieszkania były kupione przez Wiktorię na kredyt. Jedno na długo przed ślubem. Drugie w trakcie małżeństwa. Mąż nie pomagał finansowo w ich spłacie.

Zgodnie z prawem, przy rozwodzie należy mu się część mieszkania, kupionego w małżeństwie. Pod warunkiem, że będzie spłacał część kredytu.

Tu mąż zaczął się kręcić. Już dawno odzwyczaił się od płacenia za cokolwiek i wiedział, że nie uda mu się mieszkać w jednym mieszkaniu z żoną.

Próbował ponownie przekonać żonę, że bez niego sobie nie poradzi. Że jak to, dziecko będzie dorastać bez ojca.

Kiedy nie udało się, urządził awanturę z dzikimi obelgami. Była próba powrotu.

Ale Wiktorii bardzo spodobało się życie we dwoje z synem. Bez męża, który nie pomagał, a raczej przeszkadzał ich spokojnemu, uporządkowanemu życiu.

I teraz kategorycznie nie chciała do niego wracać. Finansowo jest zabezpieczona, na urlopie macierzyńskim może pracować zdalnie. Nie będzie zabraniała dzieciom widywać się z ojcem, jeśli tylko mąż będzie tego chciał, pod warunkiem, że będzie trzeźwy.

Pociąg, można powiedzieć, odjechał. Historia jeszcze się nie skończyła. Rozwód przed nami.