Marta patrzyła przez okno w kuchni, gdy nagle zobaczyła podjeżdżający samochód. Wysiadła z niego jej córka z jakimś chłopakiem. Podarował jej kwiaty i odjechał. Coś w nim wydało się Marcie znajome. – Diano, a kto to jest ten młodzieniec? – zapytała. – To Piotr, mój chłopak. A co? – odpowiedziała córka. – A jakie ma nazwisko? – dopytała Marta. Córka podała nazwisko. – O Boże! – Marta zakryła twarz dłońmi. Diana nie rozumiała, co się dzieje

Marta studiowała na uniwersytecie, kiedy pojawił się tam młody wykładowca, pan Jarosław.

Miał trzydzieści lat, był kawalerem. Niektóre studentki od razu się nim zainteresowały, ale Marta skupiła się na nauce, bo chciała ukończyć studia z wyróżnieniem.

Jarosław znał swoją wartość – młody, energiczny, ambitny – szybko zauważył, które studentki okazują mu zainteresowanie, a które nie.

Marta przyciągnęła jego uwagę niemal od razu – poważna i sympatyczna studentka. Po trzech miesiącach postanowił się z nią bliżej zapoznać.

Tym bardziej że Jarosław należał do tych mężczyzn, których irytowało, gdy ktoś nie zwracał na nich uwagi. Był typowym narcyzem – jak to możliwe, że taki przystojniak i intelektualista może być przez kogoś ignorowany?

Zaczął okazywać Marcie zainteresowanie i w końcu uległa.

Spotykali się przez dwa tygodnie, a potem doszło do intymności w mieszkaniu Jarosława. Było zaledwie kilka spotkań, dokładnie trzy. Po ostatnim z nich Jarosław oznajmił:

– Marto, to koniec naszych spotkań. Za tydzień się żenię. Z moją narzeczoną złożyliśmy dokumenty w urzędzie stanu cywilnego półtora miesiąca temu. Więc wkrótce będę oficjalnie mężem, a to, co było między nami, możesz uznać za pomyłkę.

Marta płakała z żalu, że dała się tak łatwo oszukać. Po miesiącu zrozumiała, że jest w ciąży.

Początkowo chciała powiedzieć o tym Jarosławowi, ale potem doszła do wniosku, że pewnie kazałby jej usunąć ciążę, tym bardziej że był już żonaty.

Długo się zastanawiała i postanowiła poradzić się rodziców. Matka nie zareagowała szczególnie emocjonalnie:

– Marto, urodź dziecko. Nie jesteś ani pierwszą, ani ostatnią kobietą, która zostanie matką bez męża. Poradzimy sobie z ojcem, pomożemy ci.

Marta urodziła córkę – piękną dziewczynkę o imieniu Diana, trochę podobną do Jarosława.

Gdy Diana podrosła, Marta wróciła do pracy, a rodzice pomagali w opiece nad dzieckiem. Później było przedszkole, szkoła.

Marta pracowała jako tłumaczka języka angielskiego w dużej firmie. Często zostawała w pracy do późna, zwłaszcza gdy przyjeżdżali zagraniczni kontrahenci. Przeprowadzała negocjacje, podpisywała umowy.

Była ceniona przez przełożonych, a jej pensja była całkiem przyzwoita.

Gdy córka miała dziewięć lat, Marta wyszła za mąż za Michała, który od roku pracował w tej samej firmie.

Spotykali się ponad rok. Marta, mając za sobą bolesne doświadczenie, tym razem poważnie podeszła do kwestii zakładania rodziny.

Było wielu adoratorów – Marta była piękna, mądra i niezależna. Miała już swoje zasady i nie wpuszczała do swojego serca każdego.

Miała ponad trzydzieści lat, patrzyła na życie z dojrzałością i rozwagą.

Michał również nie był już młodzieniaszkiem. Pracował jako zastępca dyrektora i od dawna obserwował Martę.

Podziwiał ją za sposób, w jaki prowadziła negocjacje. Wielu zagranicznych specjalistów chwaliło jej inteligencję i urodę, ale Marta zawsze utrzymywała dystans i taktownie odrzucała zaloty.

Marta nie spodziewała się, że Michał zaprosi ją na randkę, a potem wyzna, że od dawna mu się podoba.

Wielu koleżanek z pracy marzyło o Michale, niektóre nawet snuły intrygi za jego plecami. Marta jednak nie przejmowała się tym – była skupiona na pracy i nie miała czasu na plotki.

Gdy współpracownicy dowiedzieli się o uczuciach Michała do Marty, mężczyźni mu kibicowali, a kobiety były zazdrosne, bo straciły kolejnego „wolnego” mężczyznę.

Ale Martę to nie obchodziło. Byli z Michałem szczęśliwi. Mieszkali w dużym domu pod miastem, a Diana mieszkała z nimi.

Marta i Michał doczekali się syna, Mateusza. Rodzice Marty dużo pomagali, a sama Marta wróciła do pracy. Dziadkowie zamieszkali z nimi, by wspierać rodzinę.

Minęły lata. Diana skończyła szkołę, dostała się na uniwersytet. Nigdy nie poznała swojego biologicznego ojca. Marta zrobiła wszystko, by Jarosław nie dowiedział się o córce.

Od czasu tamtej historii Marta nigdy więcej go nie widziała. Czasem dochodziły do niej plotki od znajomych ze studiów, ale nie interesowało jej to.

Tym bardziej że mieszkali w różnych częściach miasta i nigdy się nie spotykali. Jarosław nadal wykładał na uniwersytecie i – jak mówiono – wciąż interesował się młodymi studentkami.

Diana wyrosła na piękną dziewczynę. Miała dziewiętnaście lat, była podobna do matki, ale można było dostrzec w niej cechy ojca. Spotykała się z chłopakami, zakochiwała się – jak to w jej wieku.

Pewnego wieczoru Marta zobaczyła przez okno, jak córkę odwozi samochodem młody chłopak. Pomachał do niej i odjechał.

Coś w tym chłopaku ją zaniepokoiło. Wydawał się znajomy, ale szybko zapomniała o tym, bo Diana wróciła do domu z nowinkami, kolacją i rozmowami.

Tydzień później Marta znowu zobaczyła tego chłopaka. Pomógł Dianie wysiąść z samochodu i wręczył jej bukiet kwiatów.

Zaciekawiona Marta zapytała córkę:

– Kochanie, kto to jest?

– To Piotr, studiuje na naszym uniwersytecie, na innym wydziale. Jest miły, dobrze wychowany, mieszka z rodzicami w innym rejonie miasta. Kupili mu samochód, więc mnie podwozi. Bardzo mi się podoba.

Marta złapała się na tym, że rozmowa z córką ją poruszyła. Może dlatego, że martwiła się o Dianę? W końcu była już dorosła, a życie bywa nieprzewidywalne…

Najbardziej bała się tego, żeby Diana nie powtórzyła jej losu.

Diana postanowiła przedstawić Piotra swoim rodzicom, bo on już zapoznał ją ze swoimi.

Wieczorem przyszli razem do domu i gdy Marta zobaczyła Piotra, poczuła zimny dreszcz w sercu – był tak podobny do Jarosława.

Ledwo wytrzymała do momentu, gdy Piotr wyszedł, i od razu zapytała córkę o jego rodziców.

– Tata Piotra jest wykładowcą na naszym uniwersytecie, a mama prowadzi mały biznes – kwiaciarnię.

– A jakie ma nazwisko? – zapytała Marta.

Córka wymieniła nazwisko Jarosława…

Marta nie miała już wątpliwości, że Piotr to syn Jarosława, co oznaczało, że on i Diana są rodzeństwem ze strony ojca.

Marta zakryła twarz dłońmi, a Diana przestraszyła się:

– Mamo, co się stało? Co się dzieje?

Marta nie mogła nic powiedzieć. Czekała z niecierpliwością, aż mąż wróci z pracy, i opowiedziała mu wszystko.

Diana nie rozumiała, co dzieje się z matką.

Następnego dnia Marta i Michał postanowili porozmawiać z Dianą, zanim jej relacja z Piotrem pójdzie za daleko.

Diana powiedziała, że spotykają się z Piotrem od niedawna.

Rozmowa była trudna. Marta wyznała córce, że w młodości, z naiwności i głupoty, miała krótki romans z Jarosławem, ojcem Piotra, i w wyniku tej relacji urodziła Dianę.

Jarosław nic o niej nie wie i nie ma pojęcia, że ma córkę.

Piotr bardzo przypomina swojego ojca i kiedy Marta zobaczyła go z bliska, od razu zrozumiała, kim jest.

– Córko, nie możesz się w nim zakochać. Jesteście rodzeństwem – brat i siostra ze strony ojca.

– Mamo, ale ja już się zakochałam, i Piotr też. On nawet wyznał mi miłość. Co mamy teraz zrobić?

Diana płakała, Marta również – doskonale rozumiała córkę. Michał starał się uspokoić obie. Bardzo mu było żal Diany – znalazła swoją miłość, która okazała się zakazana.

I nikt nie był temu winien. Tak po prostu ułożyło się życie, taki los.

Marta nie wiedziała, co robić. A Diana powiedziała:

– Mamo, zrujnowałaś mi życie.

Następnego dnia Diana nawet nie poszła na zajęcia. Piotr dzwonił, ale nie odbierała. W końcu przyjechał do niej samochodem.

Kiedy zobaczył Dianę, od razu zrozumiał, że stało się coś poważnego. Z jej oczu płynęły łzy. Rzucił się do niej:

– Powiedz mi, co się stało? Co się dzieje?

– Piotrze, okazało się, że mamy tego samego ojca. Jesteśmy rodzeństwem – brat i siostra.

Kiedyś moja mama miała romans z twoim ojcem i urodziła mnie. On nic o mnie nie wie – wyznała Diana.

– Diana, nie wierzę… To niemożliwe. Może twoja mama się myli?

– Nie, to prawda. Mama też studiowała na tym uniwersytecie, gdzie twój ojciec jest wykładowcą.

Piotr stał zszokowany, nie wiedział, co powiedzieć. W końcu stwierdził:

– Pojadę i zapytam ojca. Niech mi powie, czy to prawda.

Wieczorem Piotr zadzwonił do Diany i powiedział, że ojciec przyznał się do krótkiego romansu ze studentką, ale nie miał pojęcia, że ma córkę.

Minął miesiąc. To był trudny czas dla wszystkich. Marta czuła się winna, że przekreśliła miłość swojej córki swoim przeszłym błędem. Michał pocieszał i Dianę, i Martę:

– Nikt nie mógł przewidzieć, że coś takiego się wydarzy. Nikt nie jest na to przygotowany. Diana, musisz zrozumieć swoją mamę. Ona też kiedyś marzyła o wielkiej miłości, ale życie potoczyło się inaczej.

Marta, nie obwiniaj się. To po prostu los. Z czasem wszystko się ułoży. Diana i Piotr będą mogli być dla siebie dobrym rodzeństwem.

Piotr nadal się z nią kontaktuje. Nikt nie jest temu winien.

Pewnej soboty przed dom podjechał samochód. Wysiedli z niego Piotr i Jarosław, jego ojciec.

Skierowali się do domu. Michał zauważył ich i wyszedł na spotkanie. Marta stała blada, trzęsąc się. Diana również była poważna.

Jarosław spojrzał na córkę:

– Diano, przepraszam, że tak się stało. Widzę, że jesteś moją córką – jesteś do mnie podobna. Przepraszam, że nie brałem udziału w twoim wychowaniu. Nawet nie wiedziałem, że mam tak piękną córkę.

Marto, ciebie też przepraszam. Nie wiedziałem… Wybacz mi, że tak cię potraktowałem. Teraz Bóg mnie za to karze, a płacą za to moje dzieci – syn i córka.

To brzemię będę nosił przez całe życie.

Zapadła cisza.

Michał przerwał milczenie, zwracając się do żony i Jarosława:

– Skoro tak się stało, nie chowajcie w sercu urazy i nienawiści. Powinniście sobie wybaczyć. A Diana i Piotr będą najlepszym rodzeństwem – spójrzcie, jacy są piękni. Nawet trochę do siebie podobni.

Minął czas. Marta długo nie mogła dojść do siebie. Wciąż obwiniała się o to, co się stało, martwiła się o córkę, że jej miłość napotkała taką przeszkodę.

To był błąd młodości, którego nie dało się już naprawić…