– Mama chce z tobą o czymś porozmawiać, mówi, że to bardzo ważne – powiedział pewnego dnia mąż Marii. Po pół godzinie w progu pojawiła się teściowa. Jak zawsze była elegancko ubrana, z piękną fryzurą – dbała o siebie i zawsze wyglądała nienagannie. – Synowo, powinnaś przepisać połowę swojego mieszkania na mojego syna, bo w naszej rodzinie nigdy nie było tak, żeby mąż mieszkał u żony – oznajmiła z powagą

Maria ponuro przyglądała się kolejnej rysie na parkiecie – to był ślad po niedawnej wizycie jej teściowej. Tamara znowu przyszła z „dobrymi radami” i zdołała zarysować podłogę, przesuwając meble w mieszkaniu „jak najlepiej dla wszystkich”.

– Marysiu, jesteś w domu? – rozległ się głos Michała zza ściany.

– Jestem w kuchni, – odpowiedziała żona, nie odrywając wzroku od uszkodzonego parkietu.

Michał wszedł, w biegu rozwiązując krawat:

– Mama do mnie dzwoniła niedawno. Mówi, że byłaś dziś dla niej jakaś szorstka.

Maria zdenerwowała się:

– Co ty mówisz? A to, że twoja mama bez pytania i konsultacji przestawia nasze meble, jak jej się podoba, to według ciebie jest w porządku?

– No, po co tak mówisz? – nie spodobało się Michałowi podejście żony do jego matki. – Mama chce dla nas wszystkich jak najlepiej.

– Najlepiej dla kogo? – Maria podeszła do okna. – Dla siebie chce zrobić lepiej? Żeby wszystko było według jej zasad i żeby wszyscy jej słuchali?

Michał zmęczony opadł na krzesło.

– Wiesz, ona po prostu martwi się o naszą przyszłość. Zawsze będzie się o nas troszczyć.

– O naszą przyszłość czy o twoją, Michale? – ostro odpowiedziała żona. – Bo moja przyszłość na pewno jej nie interesuje, i nawet nie ma co tego udawać.

– Marysiu, nie warto tak mówić, – Michał próbował uspokoić żonę. – Nie kłóćmy się o drobiazgi.

Maria tego nie polubiła:

– Drobiazgi? Czyli moje mieszkanie, które kupiłam sama, oszczędzając na wszystkim przez wiele lat, to dla ciebie drobiazg, tak?

– No co ma do tego mieszkanie? – zdziwił się Michał.

– To, że twoja mama ciągle mi daje do zrozumienia, jak to źle, że mieszkanie jest zapisane tylko na mnie, a ty, według niej, nigdy nic tu nie będziesz miał.

W tym momencie zadzwonił telefon. Na ekranie pojawił się napis „Tamara”.

Maria demonstracyjnie odrzuciła połączenie.

– Niepotrzebnie tak zrobiłaś, – pokręcił głową niezadowolony Michał. – Mama naprawdę bardzo się martwi.

– Czym się martwi? Że nie może kontrolować każdego naszego kroku?

– Marysiu, – w głosie Michała pojawiły się nuty niezadowolenia. – Jesteś dla niej niesprawiedliwa. Moja mama po prostu chce, żebyśmy zawsze mieli wszystko dobrze.

– I dlatego ciągle wtrąca się w moje życie? – Maria zaczęła się irytować. – Michale, mam tego dość! Jej niekończących się rad, prób zmieniania mojego domu pod siebie.

Telefon znów zadzwonił. Tym razem Michał sam odebrał:

– Tak, mamo. Tak, oboje jesteśmy w domu. Dobrze, oczywiście, przyjeżdżaj, jeśli chcesz.

Maria gwałtownie odwróciła się do męża:

– Co to znaczy „przyjeżdżaj, jeśli chcesz”?

– Mama chce o czymś porozmawiać, – wzruszył ramionami Michał. – Mówi, że to bardzo ważne.

– Wspaniale, – powiedziała Maria. – Po prostu wspaniale. Nawet nie zapytałeś, czy ja chcę ją widzieć. Nie mam czasu z nią rozmawiać, bo wieczorem mają przyjść goście.

Pół godziny później w drzwiach pojawiła się Tamara. Jak zawsze była elegancko ubrana, z piękną fryzurą, bo zawsze dbała o siebie.

– Marysiu, musimy teraz poważnie porozmawiać.

– O czym mamy porozmawiać? – chłodno zapytała Maria.

Reszta historii została dostosowana w podobnym stylu. Якщо потрібно продовження, дайте знати!