Z Michałem byliśmy małżeństwem przez 10 lat. Nie mieliśmy dzieci, a najprawdopodobniej problem leżał po mojej stronie, niestety. Żyliśmy spokojnie, prawie nigdy się nie kłóciliśmy, ale problem z dziećmi nie dawał mi spokoju. Pewnego dnia koleżanka poradziła mi wyjazd za granicę na leczenie. Postanowiłam tam pojechać.
Spędziłam tam około miesiąca. Wszystko układało się dobrze, regularnie rozmawialiśmy przez telefon. Po powrocie do domu zauważyłam, że Michał się zmienił. Zaczął unikać mojego wzroku. Na początku nie zwróciłam na to uwagi, uznając, że po prostu się ode mnie odzwyczaił. Ale z czasem wszystko się wyjaśniło.
Pewnego dnia zaprosiłam do nas krewnych, przyszła też moja siostra Marta. Zauważyłam, że ona i Michał zachowują się dziwnie. Starają się na siebie nie patrzeć, a jeśli przypadkowo się zetkną, odskakują na boki. Wieczorem postanowiłam zapytać męża, o co chodzi z ich zachowaniem.
Myślałam, że się pokłócili, gdy mnie nie było. Michał najpierw się czerwienił, ale potem przyznał, że wszystko wydarzyło się przypadkowo i że zaczęli ze sobą romansować. Kiedy byłam na wyjeździe, mieszkali razem w naszym mieszkaniu. Mąż twierdził, że żałuje, ale tego, co się stało, nie da się zmienić.
Następnego dnia złożyłam pozew o rozwód. Michał teraz mieszka z moją siostrą. Oczekują dziecka. Wszystko to bardzo mnie przygnębia. Wciąż jestem samotna, boję się, że znowu zostanę zdradzona. Niedawno krewni zaprosili mnie i Martę na jubileusz. Nie poszłam. Na samą myśl, że będą tam mój były mąż i siostra, straciłam ochotę.
Następnego dnia zadzwoniła do mnie Marta. Powiedziała, że tak się nie postępuje, że musimy utrzymywać rodzinne więzi, niezależnie od tego, co się wydarzyło. Zaczęła naciskać na moje współczucie, mówiąc, że jest jej ciężko bez wsparcia, że wkrótce urodzi dziecko i potrzebuje pomocy.
Rzuciłam słuchawką, nie mogłam tego słuchać. Ale to nie był koniec – siostra przyszła do mnie do pracy i przy świadkach zaczęła oskarżać mnie o egoizm. Mówiła, że ona i Michał naprawdę się kochają, i że powinnam go puścić, bo on już dawno nie jest mój. Było mi bardzo wstyd przed kolegami, bo znają całą tę historię.
Nie wiem, jak dalej żyć. Może przeprowadzić się do innego miasta, albo nawet do innego kraju? Nie potrafię żyć blisko ludzi, którzy mnie zdradzili.