Tak oto wróciłam do domu! Nikomu nie życzę takiego przywitania.
Na początku wszystko wyglądało wręcz doskonale. Moje córki niemal codziennie dzwoniły do mnie do Wielkiej Brytanii, pytając, co przygotować na mój powrót.
Oczywiście, taka troska z ich strony bardzo mnie cieszyła, bo nie było mnie w domu aż dwa lata, a za nimi bardzo tęskniłam.
Ogólnie, na emigracji w Wielkiej Brytanii jestem już od 11 lat i przez cały ten czas wszystkie zarobione pieniądze uczciwie dzieliłam między swoje dzieci. Uważałam, że tak jest sprawiedliwie, zresztą wszystkie emigrantki, które znałam, postępowały podobnie.
Tak się złożyło, że obie moje córki wyszły za mąż i zamieszkały ze swoimi mężami. Obaj zięciowie pochodzą z naszej wsi, więc córki mieszkały niedaleko siebie. Mój dom również znajdował się niedaleko ich domów.
Zamiast jednak żyć w zgodzie i pomagać sobie nawzajem, córki zaczęły się kłócić o to, której dałam więcej pieniędzy. Doszło do tego, że przygotowywałam im dwie identyczne torby z zakupami i dzieliłam pieniądze dokładnie po równo, aby uniknąć sporów.
Było mi przykro i dziwnie to obserwować, bo w dzieciństwie żyły w zgodzie, były dla siebie przyjaciółkami, dzieliły się wszystkimi sekretami. A odkąd wyszły za mąż, jakby przebiegł między nimi czarny kot.
Jestem przekonana, że to wina zięciów – obaj mają chrapkę na moje pieniądze i podjudzają swoje żony przeciwko sobie.
Bardzo mnie to martwi, ale co mogę zrobić? Córki są dorosłe, ich rodziny to teraz ich mężowie i dzieci. Postanowiłam więc, że jako matka będę dzielić po równo i nie wtrącać się w ich sprawy.
Nawet przez ostatnie dwa lata dawałam im tylko po 100 funtów miesięcznie, a resztę odkładałam dla siebie na wszelki wypadek.
Córki na początku były niezadowolone, ale potem się uciszyły. Każda z nich pomyślała pewnie, że skoro oszczędzam, to zbiorę pokaźną sumę, którą będą mogły wykorzystać na swoje potrzeby.
W tym roku wróciłam do domu pod koniec listopada. Na początku grudnia mam urodziny, potem Boże Narodzenie, a później planowałam wracać do pracy.
Moje córki wiedziały o moim powrocie i bardzo na mnie czekały. Wspólnie posprzątały mój dom, nakryły stół. Ale zanim zdążyłam przyjechać, już zdążyły się pokłócić o pieniądze, które przywiozłam.
Nie zdążyłam nawet dobrze wejść do domu, gdy młodsza córka, zamiast mnie przytulić, zaczęła mówić, że te pieniądze powinnam oddać jej, bo z mężem postanowili kupić samochód.
– A dlaczego tobie? Nam są bardziej potrzebne, zima za pasem, a nasz dom nie ma jeszcze zrobionego dachu – przerwała jej starsza córka.
Obie były zdeterminowane, żeby to właśnie jedna z nich otrzymała całą sumę pieniędzy.
Przykro mi było, bo dzieci nawet nie zapytały, jak minęła mi podróż. Od razu przeszły do omawiania głównego tematu – komu oddam pieniądze.
Choć nie byłam gotowa na taki obrót spraw, bo chciałam po prostu z nimi usiąść, porozmawiać, bardzo za nimi tęskniłam, zebrałam się w sobie i powiedziałam, że dziś jestem zbyt zmęczona, by omawiać tę sprawę.
Przy stole obie córki milczały, a zięciowie, którzy też przyszli powitać teściową-emigrantkę, również nie byli zbyt rozmowni. Mieli już plany na moje pieniądze, ale niczego nie dostali.
Patrzyłam na nich i wpadła mi do głowy świetna myśl – nie dam im nic. Lepiej te pieniądze zachowam dla siebie. Jakoś bardzo zapragnęłam kupić sobie jednopokojowe mieszkanie.
Przez ten czas, kiedy byłam w Wielkiej Brytanii, przyzwyczaiłam się już do życia w mieszkaniu, więc nie wiem, czy będzie mi wygodnie mieszkać w moim wiejskim domu.
Jednym słowem, powiedziałam córkom swoją decyzję – nikomu nie dam pieniędzy, zatrzymam je dla siebie, bo zamierzam kupić jednopokojowe mieszkanie.
Córki się obraziły, ale nie zamierzają się poddawać. Już się między sobą nie kłócą, ale postanowiły zjednoczyć siły, żeby wyprosić u mnie pieniądze. Teraz są gotowe się nimi podzielić.
– Mamo, daj nam te pieniądze jeszcze tylko tym razem, a potem już będziesz oszczędzać na mieszkanie. Zrozum, mamy swoje plany, bardzo ich potrzebujemy – proszą mnie córki każdego dnia.
Już całkiem się pogubiłam. Poradźcie, co mam zrobić? Oddać im pieniądze jeszcze ten jeden raz, czy już zacząć oszczędzać na mieszkanie, jak zaplanowałam?