Kiedyś miałam chłopaka. Nie mogę powiedzieć, że byłam w nim szaleńczo zakochana. Miłość oczywiście była, ale dzwonił do mnie tylko wtedy, gdy mu to pasowało lub było wygodne. Myślał, że jesteśmy prawdziwą parą. W rzeczywistości nie pozwalał mi na żaden samodzielny krok.
Oczywiście takie relacje w ogóle mi nie odpowiadały. Para powinna robić wszystko razem, a on przychodził do mnie tylko wtedy, gdy miał na to ochotę, nie konsultując się ze mną.
Mówił mi, że powinnam się cieszyć, że w ogóle ze mną jest, bo nikomu innemu nie jestem potrzebna. Zaczynałam płakać, a on trzaskał drzwiami i wychodził. Potrafił nie odzywać się przez kilka tygodni. Potem wracał, a ja mu wybaczałam.
Takie życie trwało u nas przez półtora roku. W końcu, pewnego dnia, zrozumiałam, że mam tego dość. Spakowałam swoje rzeczy i wróciłam do siebie.
Kilka tygodni później znowu zaczął do mnie dzwonić i przepraszać, mówił, że nie miał racji, ale ja się trzymałam. Było mi bardzo ciężko, bo go kochałam. Przez długi czas nie wiedziałam, co robić. Płakałam, wpadałam w histerię. Dopiero po pół roku zrozumiałam, że mogę żyć bez niego.
Po pewnym czasie zaczęłam prowadzić w miarę normalne życie, wychodziłam na spacery, zaczęłam odwiedzać różne miejsca. Pewnego dnia poznałam chłopaka. Spodobałam mu się i zaczął się o mnie starać.
Te relacje były zupełnie inne. Czułam się przy nim jak prawdziwa królowa. Ciągle starał się mnie uszczęśliwić. Regularnie przynosił kwiaty, chodziliśmy do kina, czasami po prostu wkładał mi czekoladkę do torebki, co było niesamowicie miłe.
Minęły dwa lata i zdecydowaliśmy się pobrać. Poznaliśmy naszych rodziców. Wszystko było za obopólną zgodą, nasi rodzice nie mieli nic przeciwko.
Czasami rozmawialiśmy o tym, że moglibyśmy mieć dwie córki. Mój chłopak mówił, że wkrótce zbuduje dom, aby nasze dzieci miały gdzie mieszkać.
Zbliża się dzień ślubu. Jednak zadzwonił do mnie mój były i powiedział: „Cześć, kochana”. Po tych słowach nie mogę powstrzymać łez.
Wszystkie uczucia wróciły, nie wiem, co teraz zrobić, bo jutro jest ślub, a ja myślę o czymś zupełnie innym.