Irena i Maria spotkały się w miejscowej kawiarni, aby porozmawiać o swoich problemach i po prostu wesprzeć się nawzajem na obczyźnie. – Ireno, wyglądasz na zmęczoną – zauważyła Maria, pijąc gorzką kawę. – Jak u ciebie z mężem? – Tak jak zawsze. Wiktor po prostu nie rozumie, dlaczego tu jestem – westchnęła Irena. – Wydaje mu się, że powinnam zarabiać dużo pieniędzy, ale nie widzi, jak mi tu ciężko. Maria pokiwała głową. Sama miała podobne odczucia. – Mój Jarosław też. Myśli, że powinnam wszystko załatwić i jeszcze pomagać rodzinie

Większość emigrantek ma trudne życie, dlatego na obczyźnie znajdują wsparcie w sobie nawzajem. Można komuś opowiedzieć o swoich problemach, a wtedy na duszy robi się lżej.

Irena i Maria pracowały w małym szwedzkim miasteczku w fabryce. Obie przyjechały z Ukrainy w poszukiwaniu lepszego życia, ale zamiast obiecanych możliwości napotkały nowe trudności.

Po ciężkim dniu pracy spotykały się w kawiarni, aby porozmawiać o swoich problemach i po prostu wesprzeć się nawzajem.

– Ireno, wyglądasz na zmęczoną – zauważyła Maria, pijąc gorzką kawę. – Jak tam u ciebie z mężem?

– Tak jak zawsze. Wiktor po prostu nie rozumie, dlaczego tu jestem – westchnęła Irena. – Wydaje mu się, że powinnam zarabiać dużo pieniędzy, ale nie widzi, jak mi tu ciężko.

Maria pokiwała głową. Sama miała podobne odczucia.

– Mój Jarosław też. Myśli, że powinnam wszystko załatwić i jeszcze pomagać rodzinie. Ale jestem tu sama, jest mi ciężko – powiedziała Maria, nerwowo bawiąc się obrączką na palcu.

Irena spojrzała na Marię.

– A jak tam twoje dzieci? Tęsknią za tobą?

– Bardzo. Czasami dzwonią do mnie na wideo, ale nie rozumieją, dlaczego nie mogę wrócić. Staram się im tłumaczyć, że robię to dla nich – znowu westchnęła Maria. – Ale widzą tylko pustkę.

Irena pokiwała głową, rozumiejąc, jak trudno jest być daleko od bliskich.

– Mój Wiktor często dzwoni, pyta, dlaczego nie jestem w domu. Wczoraj znowu płakał, gdy usłyszał, że nie przyjadę na jego urodziny. Czuję się źle, że go zostawiłam.

– Wiem, jak to jest. Sama prosiłam Jarosława, żeby nie przysyłał mi zdjęć z uroczystości. Po prostu nie mogę tego znieść – powiedziała Maria, czując, jak łzy napływają jej do oczu.

Irena przetarła twarz, próbując się uspokoić.

– Wiktor nie rozumie, dlaczego nie mogę po prostu wrócić do domu. Myśli, że tu mam raj, a w rzeczywistości pracuję po 12 godzin dziennie – powiedziała Irena z gniewem.

– Mój Jarosław mówi nawet, że wyglądam na wyczerpaną. Uważa, że powinnam wyglądać lepiej, przecież jestem w Szwecji. A ja po prostu nie mogę – skarżyła się Maria. – Na dodatek na pracy nakładają na mnie coraz więcej obowiązków.

Obie zamówiły jeszcze po filiżance kawy. Irena otarła łzy, wspominając swoją matkę.

– Tak bardzo chcę przytulić mamę. Zawsze mnie wspierała. Ale teraz nie rozumie, dlaczego wyjechałam. Uważa, że po prostu zdradziłam rodzinę – przyznała Irena.

Maria milczała, pogrążona w swoich myślach. Jej matka zawsze była dla niej wzorem, ale teraz, na odległość, czuła tylko wyrzuty sumienia.

– U mnie jest dokładnie tak samo. Nawet nie mogę do niej zadzwonić, bo wiem, że zaczęłabym płakać. Mama jest już na emeryturze, jej też jest ciężko… A ja tutaj, zamiast być w domu – powiedziała Maria.

Irena położyła rękę na dłoni Marii.

– Musimy wspierać się nawzajem. Jesteś silną kobietą, Mario. Przetrwamy to wszystko.

– Tak, spróbuję. I ty też – uśmiechnęła się Maria, starając się zebrać.

– Wiesz, czasami myślę, że może powinnam wrócić do domu – powiedziała Irena.

– Ale co będziemy tam robić? – zapytała Maria. – Jedyna nadzieja, że tutaj możemy coś zarobić.

– Ale za jaką cenę? Czuję, że tracę samą siebie – odpowiedziała Irena, napełniając filiżankę kawą. – Chcę być dobrą matką i żoną, a nie tylko maszyną do zarabiania pieniędzy.

Maria zastanowiła się nad słowami Ireny. Uświadomiła sobie, ile sama już straciła.

– Może powinnyśmy znaleźć jakieś kursy albo zajęcia. Od dawna chciałam nauczyć się szwedzkiego, a może spróbować czegoś nowego. Może to sprawi, że poczujemy się lepiej? – zaproponowała Maria.

Irena pokiwała głową, czując przypływ inspiracji.

– Tak, to może być początek. Ja też chciałabym się uczyć. To dałoby nam nowe możliwości, a może znajdziemy lepszą pracę.

Po kilku spotkaniach w kawiarni Irena i Maria zaczęły uczęszczać na kursy języka szwedzkiego. Poznały nowych ludzi i poszerzyły swoje horyzonty.

– Nie wiedziałam, że nauka może być tak przyjemna! – powiedziała Irena podczas zajęć, śmiejąc się z błędów.

– I taka przydatna! W końcu mogę wytłumaczyć, czego chcę w sklepie – dodała Maria, z dumą prezentując swoje nowe umiejętności.

Obie kobiety poczuły, jak ich życie stopniowo się zmienia. Stały się pewniejsze siebie i zaczęły otwierać się na nowe możliwości.

Po roku Irena i Maria postanowiły wrócić na święta do domu. Czuły, że stały się silniejsze i bardziej niezależne.

– Nie mogę się doczekać, aż zobaczę dzieci – powiedziała Irena, pakując walizki.

– Ja też! Teraz wiem, jak im wyjaśnić, dlaczego mnie nie było. Już nie czuję się winna – odpowiedziała Maria z uśmiechem.

Kiedy wróciły do domu, obie kobiety poczuły, że nie są już tymi samymi osobami, co kiedyś. Były pewniejsze siebie, z nowymi marzeniami i planami. Irena i Maria wiedziały, że mimo trudności, ich przyjaźń i wzajemne wsparcie stały się fundamentem dla nowego życia.

Zostawiając za sobą trudy życia na obczyźnie, Irena i Maria wróciły do domu z nowymi siłami. Zrozumiały, że chociaż rodzina jest ważna, dbanie o siebie też jest koniecznością.

Życie w Szwecji stało się dla nich nie tylko wyzwaniem, ale i szansą na odnalezienie siebie i swojego celu. Nawet w najtrudniejszych momentach wiedziały, że zawsze mogą polegać na sobie nawzajem.