Maria dorastała w rodzinie, w której rodzice mieli troje dzieci: ją i dwóch młodszych braci. W ich rodzinie zawsze było ciężko.
Jej matka, Anna, od dzieciństwa uczyła dzieci samodzielności i pracy. Wszyscy pracowali na roli, pomagali ojcu, a matka, choć zawsze była w domu i zajmowała się sporym gospodarstwem oraz krową, często dorabiała w sąsiednich wsiach lub przy pracach sezonowych.
Anna była niezwykle silną i pracowitą kobietą, która potrafiła poradzić sobie w każdej sytuacji.
Nie lubiła narzekać na życie, zawsze szukała sposobów na rozwiązanie problemu, a nawet gdy brakowało pieniędzy, robiła wszystko, by jej dzieci nie czuły biedy i żyły nie gorzej niż inne.
W małżeństwie z Pawłem przeżyła ponad dwadzieścia lat. Choć między nimi było dobrze, to jednak nie udało się wyrwać z biedy.
Z czasem Anna musiała wyjechać do Włoch (a potem do Szwecji) na zarobek, by pomóc rodzinie wyjść z trudności finansowych.
Paweł, starszy od żony, nadal pracował na miejscowej farmie, a Anna wyruszyła do Szwecji, zostawiając trójkę dzieci pod opieką męża.
Maria, najstarsza córka, była już dorosła, ale i tak miała w domu mnóstwo pracy. Pomagała ojcu przy gospodarstwie.
Przez dziesięć lat Anna pracowała w Szwecji, zarabiając pieniądze, których wciąż brakowało do normalnego życia w domu. Wszystkie swoje zarobki zawsze dzieliła równo między swoje dzieci.
Synowie otrzymywali swoją część na naukę i utrzymanie rodzin, a Maria z mężem dostawali pieniądze na budowę własnego domu.
Anna wiedziała, że jej rodzina potrzebuje pieniędzy, dlatego nie szczędziła sił ani czasu na pracę i nie spieszyła się z powrotem.
Wysyłała pieniądze do domu, wspierała rodzinny budżet, dbając nawet o drobne wydatki swoich dzieci. Ciężko pracowała, nie miała urlopów, a do domu wracała na krótko, od razu wyjeżdżając ponownie, bo pieniądze były potrzebne i szybko się kończyły.
W tym czasie, gdy Anna była na zarobku, dzieci się porozjeżdżały z rodzinnego domu. Wszyscy, dzięki matce, zaczęli żyć lepiej. Córka z mężem dokończyli budowę domu, synowie wzięli kredyty na mieszkania.
Ale niestety, w tym okresie, męża Anny zabrakło, domek stał pusty i Annie nie chciało się do niego wracać, bo wszystko przypominało jej Pawła.
Czas mijał i pewnego dnia Anna wróciła do domu. Przyjechała już zmęczona, straciła dużo sił i zdrowia, co wpłynęło na jej podejście do życia.
Była szczęśliwa, że znów jest w domu, jednak zauważyła, że rodzina się zmieniła.
I wtedy zaczęło się najtrudniejsze. Po powrocie Anna zrozumiała, że córka wcale nie jest gotowa, by się nią opiekować. Przez wszystkie te lata, gdy Anna była na zarobku, Maria poświęcała swoje siły pracy, dzieciom i mężowi, a o tym, co stanie się z matką na starość, w ogóle nie pomyślała.
Gdy Anna zaczęła czuć się coraz słabsza, często chorowała, zrozumiała, że będzie potrzebować pomocy. Liczyła na córkę, że ta zapewni jej wsparcie na starość. Ale Maria, kiedyś tak troskliwa, odmówiła opieki nad matką.
Maria często tłumaczyła, że jej życie jest trudne: ma pracę, małe dziecko i nie może całkowicie poświęcić się matce.
Odmówiwszy pomocy, Maria zostawiła Annę z ciężkimi myślami, mając nadzieję, że ktoś inny znajdzie rozwiązanie.
A jednak to synowa Anny, żona najmłodszego syna, Larysa, pokazała zupełnie inną stronę. Była młodsza i postanowiła, że nie można zostawić teściowej samej na starość.
Larysa zaczęła opiekować się Anną, dbać o jej zdrowie, zapewniać niezbędne rzeczy, chodziła do apteki, nie biorąc za to ani grosza.
Przez ten czas Larysa starała się nie tylko pomóc Annie fizycznie, ale i wesprzeć ją moralnie. Zrozumiała, że życie czasem stawia ludzi w trudnych sytuacjach, ale trzeba pozostać człowiekiem, nawet jeśli jest to trudne.
Larysa nigdy nie żałowała, że pomaga teściowej. Uważała, że to jej obowiązek, bo matka jej męża zrobiła wszystko, co mogła, dla rodziny.
Matce żyło się u synowej dobrze, choć ciągle myślała, czemu to nie córka się nią zajmuje, na którą liczyła przez wszystkie te lata. Bardzo żałowała, że się pomyliła, że nie trzeba było dzielić pieniędzy między wszystkich, a dać większą część temu, kto będzie ją opiekował na starość.
Anna przeżyła jeszcze kilka lat pod opieką Larysy, była wdzięczna synowej za człowieczeństwo i wsparcie w ostatnich latach życia. Ale bardzo zadręczała się, że nie może tego zmienić i w pełni jej się odwdzięczyć. Po prostu nie miała już czym.
Gdzie matka się pomyliła? Jak powinna była postąpić?