Dziś Diana dowiedziała się, że mąż ma inną. Cóż, było jej bardzo ciężko po tej wiadomości, ale postanowiła nie urządzać scen. Poza tym kobieta bardzo chciała dać mężowi nauczkę. Taką, żeby Roman nie myślał, że życie jest usłane różami

Kochanką okazała się masażystka, do której mąż regularnie chodził z powodu problemów z kręgosłupem. Była młodsza od Diany o dziesięć lat, miała świetną figurę i nienasycony apetyt na drogie prezenty.

I to właśnie przez te prezenty para wpadła. Roman zaprowadził swoją wybrankę do salonu jubilerskiego, gdzie pracowała dawna przyjaciółka Diany. Ta, profesjonalnie się uśmiechając, pomogła wybrać drogi pierścionek, a tego samego wieczoru zaprosiła przyjaciółkę do siebie.

Dianie było przykro. Czy naprawdę była aż tak złą żoną, że Roman znalazł sobie inną? Dlaczego więc milczy? Dlaczego nie złożył pozwu o rozwód? Czyżby było mu wygodnie być żonatym?

Przez cały tydzień kobieta udawała, że wszystko między nimi jest dobrze, a w rzeczywistości szczegółowo planowała swoją zemstę. Chociaż zemsta to za dużo powiedziane, Diana nie zamierzała odpuszczać mężowi, chciała tylko trochę go nauczyć. A przy okazji także łowczynię bogatych mężczyzn.

Kobieta zadzwoniła do salonu i umówiła się na wizytę właśnie do kochanki. Przygotowała też wszystko tak, aby przerwać randkę parze.

Diana wzięła samochód męża, tłumacząc, że jej się zepsuł. Wybrała ładną sukienkę, zrobiła fryzurę, makijaż… Jakby szła na randkę. I wyruszyła na spotkanie, które miało wszystko zmienić.

Kobieta specjalnie się trochę spóźniła. Na tyle, aby masażystka zaczęła się irytować. W drogim salonie obowiązywała zasada – nawet jeśli klient się spóźnił, zabieg musiał być wykonany w całości. Nawet jeśli pracownicy musieli zostać po godzinach. Zresztą te niedogodności były im dobrze opłacane.

Diana zauważyła, że Anna (tak miała na imię dziewczyna) cały czas zerka na zegarek, jakby się gdzieś spieszyła.

– To przeze mnie się pani spóźniła – udając skruchę, powiedziała Diana. – Mogę panią podwieźć? Nie sprawi mi to żadnej trudności.

– Ależ nie, nie trzeba – zmieszała się Anna, zerkając na surowego administratora. – Pojadę taksówką.

– Nalegam.

– Dobrze, bardzo dziękuję – dziewczyna wypłynęła z salonu i zamarła, widząc dobrze sobie znany samochód.

– Pani?

– Cóż, skoro jest tu tylko jeden, to mój. Wsiadaj – Diana uśmiechnęła się z zadowoleniem.

Kolejne pół godziny było dla Anny prawdziwym koszmarem. Diana przez całą drogę entuzjastycznie opowiadała o swoim szczęśliwym małżeństwie, o tym, jak mąż ją kocha i ciągle obdarowuje prezentami. W pewnym momencie Anna, która siedziała jak zbita gradowa chmura, zapytała:

– A co pani zrobi, jeśli dowie się, że mąż jest niewierny?

– Z kim zrobię? – niewinnie zapytała Diana. – Z mężem? Nic, niech sobie chodzi, i tak do mnie wróci. Ale z jego kochanką… Zadzwonię do ojca. Jest bardzo wpływowym człowiekiem. Rozumiesz, o co mi chodzi?

Anna trochę pobladła. Wyglądało na to, że zaczęła rozumieć, że wpakowała się w niezłą kabałę.

– Raz, mniej więcej rok po naszym ślubie – wymyślała ironicznie Diana – Roman trochę za bardzo się zabawił. A tata się o tym dowiedział. Wyobraź sobie, ja nie wiedziałam, a on już wiedział! W efekcie Roman spędził kilka tygodni w szpitalu, a tamtej dziewczyny nikt więcej w naszym mieście nie widział.

– Ona… czy ona…? – cicho zapytała Anna, marząc, aby znaleźć się na drugim końcu świata.

– Ależ skąd! Żyje. Nie wiadomo, czy całkiem zdrowa, ale… sama była sobie winna. Nie ma co się oglądać za cudzymi mężczyznami. Zgadzasz się ze mną?

– T-t-tak – zająknęła się nerwowo Anna. – Już dojechaliśmy. Proszę się tu zatrzymać. Bardzo dziękuję – wydukała i, gdy tylko samochód się zatrzymał, uciekła.

Diana, przypominając sobie twarz dziewczyny, nie mogła powstrzymać śmiechu. Naiwna! Czyżby tak łatwo w to uwierzyła?

Kobieta delikatnie wytarła łzy, uważając, aby nie rozmazać tuszu. Z jedną się rozprawiła. Został Roman. Wpływowego ojca, oczywiście, nie miała, ale za to miała brata, który od dzieciństwa trenuje boks. Niech z nim porozmawia.