Pewnie słyszeliście już wiele historii o złych teściowych, ale moja teściowa to prawdziwy szczyt złośliwości i obmowy! Minęło już 18 lat mojego małżeństwa, a przez ten czas ani razu nie mogłam się zrelaksować – ona mi na to nie pozwalała…
Ta kobieta była tak podła, że na nasze wesele przyprowadziła byłą dziewczynę mojego męża! Wyobrażacie sobie coś takiego? A moim dzieciom ciągle powtarzała, że kiedy ich tata znajdzie lepszą kobietę, natychmiast mnie porzuci…
Teraz zachorowała.
Czekają mnie ciężkie czasy. Powinnam rzucić pracę, żeby siedzieć przy osobie, która zniszczyła mi prawie całe życie, przez którą wielokrotnie płakałam w nocy.
Nie mogę przypomnieć sobie żadnego okresu w swoim życiu, który nie wiązałby się z przykrymi wspomnieniami dotyczącymi jej osoby.
Jej córka nie chce się nią zajmować – i dlaczego miałaby to robić? W końcu matka nie ma niczego, co mogłaby jej zostawić. Teraz, widzicie, ja muszę karmić ją łyżeczką, prowadzać do łazienki i prawie śpiewać kołysanki, aż zaśnie.
Próbowałam kilkukrotnie dodzwonić się do jej córki i poprosić, żeby zajęła się swoją ukochaną matką, ale ona nawet nie odebrała, choć doskonale wie, że matka niedawno przeszła udar.
Moja szwagierka mieszka z mężem, dzieci od dawna dorosły i wyprowadziły się, a ja mam w domu dwoje małych dzieci. Nie chcę, żeby moje dzieci codziennie widziały chorą kobietę, kąpały się w tej samej wannie co ona i jadły z tych samych talerzy.
Wiele osób pewnie mnie za te słowa potępi, ale uwierzcie mi, jeśli przeżylibyście to, co ja przeżyłam przez nią, to nawet gdyby zostawiła wam milion, podarlibyście te pieniądze na strzępy!
A poza tym czeka mnie awans w pracy! Ona mówi, że po prostu muszę się nią opiekować, bo przecież pomagała mi wychowywać dzieci. Jak mam to wytłumaczyć…
Jeśli pomoc polegała na tym, że po prostu stała obok i krzyczała, gdy dziecko płakało, albo wyzywała mnie za to, że dziecko miało zaparcia, to tak – rzeczywiście mi pomagała!
Myślałam, że chociaż teraz mąż stanie po mojej stronie, ale matka znów zdołała go przekonać – jak zawsze to robiła.
Zaczął mi grozić rozwodem, jeśli nie rzucę pracy i nie zostanę pielęgniarką jego matki.
Nie wiem już, co mam robić. Moja mama mówi, że powinnam robić wszystko tak, jak oni tego chcą. Ale ja nie mogę!
Nawet jeśli rzucę pracę i będę cały dzień z nią w domu, jestem pewna, że w końcu wyleję jej zupę na głowę, bo znowu będzie mi rozkazywać…
Na koniec chciałabym powiedzieć coś wszystkim teściowym:
Proszę was, bądźcie ludźmi! Synowa to kobieta taka sama jak wasza córka. Zanim następnym razem zaczniecie ją pouczać, pomyślcie o tym, że wkrótce możecie potrzebować od niej szklanki wody…