Cztery lata temu poznałem sympatyczną kobietę. Miałem wtedy 32 lata, a ona 30. Od razu mi się spodobała. Spotykaliśmy się bardzo rzadko, co Olga tłumaczyła nadmiarem pracy. Skarżyła się również na nieustanne zmęczenie, po którym nie ma ochoty nigdzie wychodzić. Nasze spotkania trwały osiem miesięcy. Potem zaproponowałem, abyśmy zamieszkali razem. To wtedy Olga powiedziała mi prawdę, po której ledwo doszedłem do siebie.

Chcę podzielić się z wami swoją osobistą historią. Nie wiem, czy ktoś mnie zrozumie, ale nie sądziłem, że dzieci ukochanej osoby mogą stać się powodem zakończenia związku.

Moja historia zaczyna się od tego, że cztery lata temu poznałem sympatyczną kobietę. Miałem wtedy 32 lata, a ona 30. Od razu mi się spodobała. Była delikatna, subtelna. Rzadko spotyka się takie kobiety w dzisiejszych czasach.

Spotykaliśmy się bardzo rzadko, co Olga tłumaczyła nadmiarem pracy. Skarżyła się również na nieustanne zmęczenie, po którym nie ma ochoty nigdzie wychodzić. Nasze spotkania trwały osiem miesięcy. Potem zaproponowałem, abyśmy zamieszkali razem.

I wtedy opowiedziała mi o swoich dzieciach. Okazało się, że ma dwie córki: dziewięcio- i dziesięcioletnią. Uprzedziła mnie również, że dziewczynki mają bardzo „trudny” charakter. Nawet ona, ich matka, nie zawsze potrafi sobie z nimi poradzić.

Poznałem więc te dziewczynki. Nie zauważyłem niczego poważnego. Jednak wracając do domu, w moim bucie znalazłem pinezkę, którą mogły podłożyć tylko one.

Po tygodniu przeprowadziłem się do nich. Olga nie chciała przeprowadzać się do mnie, twierdząc, że dziewczynki potrzebują czasu na adaptację. I wtedy zaczęły się „cuda” jej dzieci.

Robiły różne rzeczy: psuły moje ubrania, sypały mnóstwo soli do jedzenia. Ogólnie było „wesoło”.

Po dwóch miesiącach uspokoiły się. Widząc, że nic im się nie udaje, poddały się. Zaczęliśmy żyć w zgodzie. Nawet zaczęły mnie słuchać. Tak przeżyliśmy trzy lata, ale potem wszystko zaczęło się od nowa. Tylko ich żarty przestały być dziecinne. Nawet nie chcę o tym pisać. Jestem zmęczony takimi drwinami. Nie chcę już wychowywać jej dzieci. One mnie nie akceptują. Lepiej będzie, jeśli odejdę.