Jeśli w waszej rodzinie są starsze lub ciężko chore osoby – nie wstydźcie się okazać im czułości, dotknąć, przytulić, powiedzieć, jak bardzo są dla was ważne. Nawet jeśli wydaje się, że nie reagują na świat zewnętrzny – to tylko iluzja…
Czy wiecie, że starsze kobiety pozostają kobietami? A starzy mężczyźni – mężczyznami? Półżywy, półmartwy pacjent, przenoszony z reanimacji i z powrotem, z połową ciała sparaliżowaną, a drugą połową pokłutą od kroplówek, gdy poczuje, że prześcieradło zsunęło się i odsłoniło jego genitalia – sparaliżowaną ręką (!!!) próbuje zasłonić wstydliwe, jak to kiedyś mówiono, miejsce.
Miłości i czułości potrzebują absolutnie wszyscy… Wydawałoby się – czy to ma jeszcze znaczenie, skoro nawet nie wiadomo, w jakim świecie ktoś się znajduje?
Ma. Kobieta z jedną piersią, półprzytomna, została przywieziona na prześwietlenie i rozebrana – i choć nie otwiera oczu, jej dłoń instynktownie sięga, by zasłonić brodawkę tej jednej, która jej została. A gdy ktoś chwyta jej rękę i prostuje – odwraca twarz od lekarza…
Dziś rano karmiłam mężczyznę. Jedna strona ciała sparaliżowana. W pewnym momencie gwałtownie rzucił się z łóżka. Pytam: „Dokąd pan idzie?” Odpowiada: „Muszę do toalety!” Mówię: „Przecież ma pan pieluchę, nie ma powodu do niepokoju. Po prostu się pan rozluźni.” A on, z ustami zniekształconymi przez paraliż, patrzy na mnie ze łzami w oczach i mówi: „Ale to takie wstydliwe…”
Zostawiłam go samego. Najważniejsze, że zjadł całą miskę kaszy.
Inny pacjent, z mocno ograniczoną świadomością, wciąż i wciąż zgina rękę z wkłutą kroplówką, przebijając sobie żyłę. Trzeba szukać nowego miejsca. Pielęgniarka załamana, nie ma już gdzie wkłuć igły. Nachylam się nad nim i mówię: „Nie ruszaj ręką! Leż spokojnie i w ogóle się nie poruszaj! Sam sobie przebiłeś wszystkie żyły, nie mamy już gdzie się wkłuć!” – i trzymam jego rękę, żeby pielęgniarka mogła założyć nowy wenflon.
A on patrzy na mnie, nie mrugając, i drugą ręką, już całą zabandażowaną, bardzo powoli i z trudem, próbuje dotknąć mojej twarzy. Odrobinę się cofnęłam, ale patrzę mu prosto w oczy i powtarzam: „Nie ruszaj ręką!” Pielęgniarka mówi do mnie: „Z kim ty rozmawiasz? Dla niego nie istniejesz!” Ale ja trzymam jego rękę i patrzę w jego niebieskie oczy. A on patrzy w moje.
Pielęgniarka założyła wenflon i mówi: „Obserwuj go, ja już nie mogę na to patrzeć.”
Wracam po 5 minutach – leży, ręka wyciągnięta.
Wracam po 15 – leży tak samo.
Wracam po 20 – kroplówka skończona, a on nadal leży z wyciągniętą ręką. Mówię: „Brawo, wszystko się wchłonęło! Leż spokojnie, zaraz zdejmę, nie ruszaj ręką.”
A on odwraca do mnie głowę i patrzy w taki sposób, że czuję, że dla niego nie jestem tylko przypadkową osobą – on wszystko rozumie. I nie chodzi mu o jego żyły, ale o to, że ze wszystkich sił starał się spełnić moją prośbę. Bohatersko trzymał wyciągniętą rękę, bo bardzo go o to prosiłam.
Jeśli ktoś stracił możliwość wyrażania swoich uczuć – to nie znaczy, że ich nie ma. Nie łudźcie się, że na starość znikają pragnienia, że dla sparaliżowanych wszystko jest obojętne, że Alzheimer zamienia ludzi w rośliny – to jest właśnie najstraszniejsze, że nie. Zanikają możliwości, ale nie potrzeby.
Jeśli w waszej rodzinie są starsi, ciężko chorzy, unieruchomieni ludzie – nie wstydźcie się pogłaskać ich po dłoni, po głowie, po twarzy, delikatnie przytulić, powiedzieć im ciepłe słowa miłości i wdzięczności. Nawet jeśli wydaje się, że ktoś zupełnie nie reaguje na świat zewnętrzny – to tylko iluzja.
Miłości i czułości potrzebują absolutnie wszyscy żyjący. Nawet półżywi. Nawet półmartwi. I, co może was zaskoczy – nawet zmarli potrzebują miłości, szacunku i troski.
Znam chłopca, który trzymał rękę swojego dziadka po śmierci, aż przyjechało pogotowie. A potem, na pogrzebie, nie płakał – był spokojny i pogodny, bo zdążył okazać swoją miłość i oddanie. Dzięki temu jego więź z dziadkiem nigdy się nie zerwie.
To dziś bardzo spełniony człowiek, który – swoją drogą – zawsze dzwoni do swojej starszej matki, gdy idzie do sklepu, by zapytać: „Co ci kupić, mamo? Coś specjalnie dla ciebie?”
Teraz już wiecie, co jest najstraszniejsze: na starość nie znikają ani uczucia, ani potrzeby, ani wstyd. Nic nie znika.