Co to znaczy kochać jedną kobietę, a poślubić inną

W życiu każdego z nas prędzej czy później nadchodzi moment, gdy zaczynamy rozważać pewne rezultaty, gdy zastanawiamy się, czy dobrze przeżyliśmy swoje życie.

Dominik Mykołajewicz był właśnie w takim wieku. Miał 40 lat i coraz częściej rozmyślał, czy osiągnął w życiu wszystko, czego pragnął.

Miał żonę, która przez całe życie go wspierała i pomagała. Była doskonałą gospodynią i troskliwą matką. Dwoje dzieci dorastało w miłości i zrozumieniu. Były już duże. W przyszłym roku miały rozpocząć studia. Wydawało się, że wszystko w życiu Dominika ułożyło się idealnie, jednak ostatnio stał się drażliwy i gniewny. Potrafił bez powodu wyładować się na żonie lub dzieciach. Później odczuwał wstyd z powodu swojego zachowania, ale czasu nie dało się cofnąć…

„Dlaczego tak się zachowuję? Rujnuję życie sobie i swoim bliskim” – myślał mężczyzna. A potem znajdował usprawiedliwienie: „To przez pracę, dlatego zawsze jestem podenerwowany.”

Kiedy Domas był jeszcze uczniem, nie miał żadnych planów na przyszłość. Nawet nie potrafił zdecydować się na wybór zawodu. Wtedy rodzice zdecydowali za niego i wysłali go na studia pedagogiczne. Praktyki uniwersyteckie odbył w wiejskiej szkole.

Po kilku tygodniach odbyła się kontrola. Kobieta przez całą lekcję siedziała milcząco, spoglądając to na nauczyciela, to na pierwszoklasistów. Po lekcji napisała jednak pozytywną opinię o młodym nauczycielu.

Od tamtej pory Dominik poczuł się pewniej. Z Domasa stał się nauczycielem Dominikiem Mykołajewiczem. Jego poczucie własnej wartości i godności wzrosło. Szybko dojrzał.

Dominik mieszkał u pewnej emerytki, Morty Andriulieny, która opiekowała się nim jak własnym synem.

Wkrótce nauczyciel poznał swoją pierwszą miłość. Leticja, po prostu Leta, również była nauczycielką. Uczyła dzieci w sąsiedniej wsi. Dominik zakochał się w niej po uszy i uważał ją za idealną kobietę. Był przekonany, że jej mężowi bardzo się poszczęści, bo mieć taką żonę jak Leta to prawdziwy dar od Boga.

Pewnego razu woźny przerwał lekcję nauczyciela Mykołajewicza:

– Ktoś do pana przyszedł! – powiedział z drwiącym uśmiechem.

Nauczyciel wyszedł na podwórze i zobaczył Letę:

– Witaj! – powiedziała nieśmiało. – Bardzo tęskniłam i postanowiłam cię odwiedzić…

Od tego czasu ich spotkania stały się regularne. Zawsze wychodzili z domu o tej samej porze i szli w swoim kierunku. Gdzieś pośrodku drogi spotykali się.

Jednak pewnego razu Dominik wyszedł na spotkanie ukochanej i jej nie zastał. Przeszedł już dawno za połowę drogi, ale ukochanej nadal nie było. „Może dziś do mnie nie przyjdzie?” – myślał Dominik. „Może zmieniła zdanie, żeby się ze mną spotykać, albo coś się stało…” Te myśli nie dawały mu spokoju.

Ich spotkanie było nieoczekiwane. Leta przyszła, tylko trochę się spóźniła. Wszystkie ich randki przebiegały niemal identycznie, ale we dwoje było im bardzo wesoło i przyjemnie. Długo spacerowali po wsi, a potem Dominik odprowadzał Letę do domu. Do swojej wioski wracał zawsze w nocy. Droga była długa, ale Dominik ją lubił, bo miał wtedy czas na przemyślenia.

Był zimny zimowy wieczór. W dzień wszystkie okoliczne wsie zasypało śniegiem, więc spotkanie Leticia i Dominika nie doszło do skutku. Jednak Dominik mimo to dotarł do połowy drogi i napisał na śniegu: „Kochanie, kocham cię!” A ona przeczytała jego list na śniegu, bo też przyszła na miejsce spotkania, ale trochę później i nie zastała ukochanego.

Wiosna przyszła, jak zawsze, niespodziewanie. Dominik obudził się od zapachu dymu. To Morta rozpaliła piec.

Mężczyzna wyszedł na zewnątrz. Jasno świeciło wiosenne słońce, a ptaki radośnie śpiewały. Dominik ubrał się i poszedł na spotkanie z Letą. Przeszedł mostem przez rzekę, a na drugim brzegu czekała już na niego Leta.

Ich spotkania trwały już wiele lat i Dominik myślał, że czas przejść na nowy poziom związku. Leta była właśnie w takim wieku, kiedy kobiety wychodzą za mąż. I Dominik wydawał się kochać ją bardziej niż wszystko na świecie i jej ufać, ale nagle ogarnął go strach. Strach, że jego Leta była zbyt piękna, a tak piękna kobieta nigdy nie będzie należała tylko do niego.
Pewnego razu zakochani wyruszyli z przyjaciółmi na spływ kajakowy rzeką. Był to wypad z noclegiem. Zebrała się spora grupa, około 20 osób. Wśród nich było wiele ładnych dziewczyn, ale Leta była najpiękniejsza. Dominikowi wydawało się, że wszyscy chłopcy patrzyli tylko na nią. Najbardziej nie podobał mu się pewien młody chłopak, który nieustannie rzucał żartami i od czasu do czasu spoglądał w stronę Lety.

Młodzi rozeszli się do namiotów dopiero późno w nocy. Dominik wziął Letę za rękę i razem poszli do swojego namiotu. Położyli się i przykryli kocem. Szybko się ogrzali i Leta zasnęła. Dominik leżał obok niej i nie mógł zasnąć. Wciąż myślał o tym dniu. Wydawało mu się, że Leta była dziś bardzo chłodna i obojętna wobec niego, a w ogóle bardziej podobał jej się ten błazen, który ciągle rzucał żartami. Nawet to, że ukochana tak szybko zasnęła, niepokoiło Dominika. „Ona mnie nie kocha. Na pewno. Nie kocha…” – myślał.

Tamtego lata Leta ciągle czekała, że Dominik lada chwila się jej oświadczy, ale on wciąż się nie decydował. Ich rodzice od dawna znali się nawzajem i również czekali na ślub. Zakochanym naprawdę nic nie stało na przeszkodzie, by zostać rodziną, ale Dominik wciąż na coś czekał.

– Leta, dlaczego nie wychodzisz za mąż za Dominika? – zapytała kiedyś córkę stara matka.

– Nie wiem, mamo, Domas mi się nie oświadcza, a ja sama nie mogę zacząć takiego tematu.

– Wydaje mi się, córeczko, że marnujesz na niego swój czas…

Kilka dni później matka Lety spotkała na targu matkę Dominika. Porozmawiały o cenach, o życiu, a potem przeszły do najważniejszego tematu.

– Już od dawna nasze dzieci są razem. Dobrze by było, gdyby w końcu się pobrali. Staniemy się jedną wielką rodziną – powiedziała matka Lety.

– Byłoby miło – odpowiedziała matka Dominika.

W domu matka opowiedziała synowi o ich rozmowie. Dominik był smutny i zamyślony. Wyglądało to tak, jakby go zdradzono. Sam nie potrafił wytłumaczyć przyczyn swojego stanu, ale wciąż był niezadowolony.

Później zamknięto wiejskie szkoły, a Dominik i Leta wyjechali do różnych miast. Domas poczuł ulgę.

Jeszcze nigdy nie czuł się tak dobrze, jak teraz. Po pewnym czasie Dominik ożenił się z byłą koleżanką ze studiów, Simoną. Urodził im się syn, a po dwóch latach córka.

Pewnego razu przyjechali do wsi w odwiedziny do rodziców Dominika. I tutaj znowu zalały go dawne uczucia. Znów zobaczył swoją Letę. Była tak samo młoda i piękna jak wcześniej.

Wieczorem matka opowiedziała synowi, że Leta wyszła za mąż kilka lat po tym, jak dowiedziała się, że on się ożenił. Jej mąż był bardzo wpływowy i bogaty. Żyli dobrze. Wychowywali córkę.

Po weekendzie Dominik wrócił z żoną i dziećmi do miasta i jeszcze długo nie mógł zrozumieć: dlaczego w naszym życiu tak bywa – kochasz jedną kobietę, a żenisz się z inną…