Jarosława wyszła za mąż w dość późnym wieku. Kiedy miała ponad trzydzieści lat, poznała Andrzeja, który wówczas był rozwiedziony. Wszystko układało się dobrze, dopóki Jarosława nie dowiedziała się, że mąż w pełni utrzymuje swoją byłą rodzinę

Jarosława wyszła za mąż w dość późnym wieku. Kiedy miała ponad trzydzieści lat, poznała Andrzeja. Ten od razu przyznał, że jest rozwiedziony i ma dwoje dzieci z poprzedniego małżeństwa. Początkowo ich relacja była przyjacielska, ale wkrótce Andrzej oświadczył się Jarosławie. Zamieszkali razem w mieszkaniu Jarosławy, które odziedziczyła po babci.

Wkrótce po ślubie para doczekała się córki, która ma teraz cztery lata. Andrzej był wspaniałym mężem i kochającym ojcem. Jarosława pracuje w instytucji państwowej za skromną pensję. Córka niechętnie chodzi do przedszkola, więc Jarosławie zależy na możliwości brania zwolnień lekarskich. Jej praca jest blisko domu, co pozwala jej kończyć dzień pracy o 17:00 i być w domu już o 17:30. To bardzo wygodny układ dla kobiety z dzieckiem.

Andrzej pracuje dużo i zarabia całkiem przyzwoicie. Jednak część swoich zarobków przekazuje na alimenty dla swojej byłej rodziny. Na święta i urodziny zawsze kupuje prezenty dla synów. Jarosława już dawno pogodziła się z taką sytuacją, ale niedawno odkryła coś, co ją oburzyło – mąż w pełni utrzymuje swoją byłą żonę i dzieci.

Okazało się, że Andrzej bierze na siebie wszystkie ich potrzeby. Spłacił jej długi, opłaca rachunki („Nie zapłaci, bo nie ma z czego! A tam mieszka moje dziecko!”), daje jej pieniądze na życie i zaopatruje lodówkę w produkty.

Była żona regularnie zwraca się do niego z prośbami o pomoc – dzieci są rzekomo bez ubrań i butów, sprzęt AGD się psuje, i tak bez końca. Sama nigdy nie pracowała i nie zamierza podjąć pracy. Wyszła za mąż za Andrzeja jeszcze na studiach, tuż po uzyskaniu dyplomu urodziła pierwszego syna, a dwa lata później drugiego. Andrzej starał się jej pomagać, zarówno przy dzieciach, jak i w domu, ale mimo to nie wytrzymała monotonii życia codziennego. Podczas gdy on pracował, ona znalazła sobie innego mężczyznę, z którym w końcu odeszła.

Andrzej bardzo ciężko to przeżył i przez kilka lat żył jak automat, aż poznał Jarosławę. Dzięki niej zaczął na nowo cieszyć się życiem. Wzięli ślub, przeprowadzili się do jej mieszkania, urodziła im się wspólna córka. Ale wtedy na horyzoncie pojawiła się jego była żona. Jej nowy partner zostawił ją z trójką dzieci i wyjechał za granicę, nie płacąc nawet alimentów.

– Nie mogę jej zostawić – tłumaczy Andrzej. – Do kogo ona pójdzie? Przecież tam są moje dzieci. Nie mogę dawać moim dzieciom, a zostawić ich matki i siostry głodnych. W ich lodówce naprawdę nic nie ma! Wytrzymaj jeszcze trochę. Jak jej córka trochę podrośnie, pójdzie do pracy, wtedy będzie łatwiej…

– Może nadal ją kochasz? – pyta Jarosława. – Inaczej dlaczego tak bardzo ci na niej zależy?

– Nie, przestań! – odpiera Andrzej. – Tyle lat minęło! Po prostu mamy dobre relacje. Nie mogę ich zostawić.

Jarosława stara się to zrozumieć – w życiu zdarzają się trudne okresy, chore dzieci, problemy. Ale ile można? Z jednej strony Andrzej płaci z własnych pieniędzy, ma do tego prawo. Z drugiej – jest jej przykro. Co innego utrzymywać dzieci, a co innego całą rodzinę.

Próbowała rozmawiać z mężem, ale zawsze słyszała tę samą odpowiedź: „Nie mogę ich zostawić”. Na początku mówił jeszcze: „Poczekaj, aż dzieci podrosną”. Teraz już nic nie mówi. Po prostu milcząco daje pieniądze, kupuje, co trzeba, rozwiązuje problemy. Tak żyją od wielu lat. Co z tym zrobić?