Trzecie małżeństwo również okazało się nieudane

To moje trzecie małżeństwo, w którym przeżyliśmy razem 20 lat. Pierwsze było kompletnym nieporozumieniem i nie mieliśmy praktycznie żadnego udanego życia rodzinnego – po roku byłam już rozwódką w wieku 22 lat, z dzieckiem na rękach.

Drugie małżeństwo zawarłam po 9 latach. Była miłość, dobre relacje i świetny seks, ale pojawiły się narkotyki, a ja w wieku 32 lat zostałam wdową. W tym czasie mój syn wszedł w wiek dojrzewania, a ja zaczęłam obawiać się, że sama sobie nie poradzę.

Poznałam obecnego męża przez internet, wkrótce mi się oświadczył, a ja z radością się zgodziłam. Był schludny, sympatyczny, uśmiechnięty, a ja marzyłam o kolejnym dziecku. Musiałam zostawić pracę i przeprowadzić się do niego.

Od początku coś nie układało się w sprawach intymnych, ale nie przywiązywałam do tego wagi i nie mogłam zrozumieć, w czym tkwi problem. Wydawało się, że u obojga wszystko jest w porządku, ale satysfakcję czułam niezwykle rzadko.

Po 10 latach wspólnego życia złapałam się na myśli, że moje momenty spełnienia można policzyć na palcach jednej ręki. Stopniowo pragnienie zgasło.

Dwa lata temu w pracy pojawili się nowi współpracownicy, którzy przyjechali na półroczną wymianę. Z jednym z nich nawiązałam relację – głównie pisaliśmy do siebie, ale do seksu nie doszło. Chłopak był o wiele młodszy ode mnie, a ja, zdając sobie sprawę z absurdalności tej sytuacji, poczułam pełnię życia. Nie mogłam przestać o nim myśleć.

Flirtował i był galantem. Całkowicie inny typ niż mój mąż – miękki ton, delikatne dłonie. Kiedy mój mąż mnie dotyka, nie czuję tej delikatności, wszystko wydaje się mechaniczne.

W tamtym czasie poczułam, że żyję. Moja samoocena wzrosła, nauczyłam się robić rzeczy, które bez tego poczucia uniesienia nigdy by mi się nie udały. Mój seksualizm osiągnął taki poziom, że seks z mężem stał się fantastyczny.

Chłopak wyjechał, ale wciąż utrzymywaliśmy kontakt. Jego wiadomości czyniły mnie szczęśliwą i pozytywnie wpływały na nasze intymne relacje z mężem. Rok temu mąż złamał hasło do mojego telefonu i znalazł zdjęcie chłopaka. Zrozumiał, że mamy kontakt w mediach społecznościowych.

I wtedy się zaczęło! Wolałabym, żeby to on złożył pozew o rozwód. Przestałam go pragnąć i nie wiem, czy mogę to zmienić.

Wydaje mi się, że nie zawsze zależy to od nas samych – nie decyduje o tym rozum. Ale on postanowił ratować małżeństwo. Przeżyliśmy razem wiele i wiem, że mogę na nim polegać, ale nie jestem pewna, czy mogę mu ufać.

Zawsze był bardzo kontrolujący i w wielu sprawach mnie ograniczał. Naszego związku przez te lata nie można nazwać szczęśliwym – było wiele kłótni, nieporozumień, sarkazmu, ale też dużo wsparcia i pomocy.

To wszystko jest bardzo złożone. Od roku stoję na tym rozdrożu i nie wiem, co robić. Nawet jeśli zdecyduję rozumem, że lepiej ratować relację, rodzinę dla dzieci i unikać samotności, to co z moim ciałem? Jak z tym żyć dalej? Od roku czuję się jak zawieszona w próżni.