Na uroczystość przyszła elegancka kobieta, której nikt nie mógł rozpoznać. Dopiero gdy ktoś z tłumu wykrzyknął: „To przecież Anna!”, wszystkim opadły szczęki

Anna zawsze była tą uczennicą, która nie mogła liczyć na spokój ze strony swoich rówieśników w szkole. I choć pozornie nic szczególnego w niej nie było, dzieci i tak ją zaczepiały. Bywa tak, że dzieci potrafią być okrutne – gdy nie mają powodu do żartów, same go wymyślają.

Anna była często wyśmiewana, szczególnie za to, że dobrze się uczyła. Jednak gdy trzeba było spisać zadanie domowe lub pomóc z lekcjami, wszyscy najpierw szli właśnie do niej. Gdy zaczęła nosić okulary, to stało się kolejnym powodem do żartów.

Anna starała się zachowywać spokój i ignorować zaczepki. Na szczęście, nigdy nie dochodziło do poważnych sytuacji – najczęściej były to zwykłe docinki. Jednak dla dorosłych może to wydawać się drobnostką, ale dla dziecka codzienne szykany są bardzo bolesne.

Minęły lata, wszyscy skończyli szkołę i poszli swoimi drogami. Każdy ułożył sobie życie na swój sposób – jedni lepiej, inni gorzej, a jeszcze inni wspaniale.

Od ukończenia szkoły minęło dziesięć lat. Postanowiono zorganizować spotkanie absolwentów. Uroczystość odbyła się w rodzinnym mieście. Była to okazja, by porozmawiać i dowiedzieć się, jak potoczyły się losy dawnych znajomych.

Spotkanie trwało już w najlepsze, gdy spóźniona na salę weszła elegancka kobieta w szykownej sukni, z drogim zegarkiem i telefonem. Fryzura, makijaż, manicure i zapach perfum – wszystko wskazywało na to, że nie należała do osób żyjących przeciętnie.

Wszyscy szeptali między sobą, zastanawiając się: „Kto to jest?”. Wątpliwości rozwiał ktoś z tłumu:

– Przecież to Anna!

Zdumieniu nie było końca. Anna? Ta sama Anna, z której wszyscy się śmiali i wiecznie ją zaczepiali? Ta sama Anna, którą żaden z chłopaków nie chciał wybrać na partnerkę do poloneza, bo bał się śmieszności? Czy to możliwe, że ta „szara myszka” zmieniła się w elegancką, pewną siebie i piękną kobietę?

Okazało się, że nauka Anny nie poszła na marne. Nie uczyła się tylko dla ocen – potrafiła wyciągnąć z niej korzyść. Już na studiach zaczęła zarabiać i to całkiem dobrze. Potem dostała pracę w dużej firmie, gdzie w ciągu kilku lat awansowała na stanowisko dyrektora. Dziś żyje w dostatku i ma wszystko, o czym mogła marzyć.

Na spotkaniu nie została długo – miała obowiązki zawodowe, więc musiała szybko wracać.

Koleżanki zazdrościły jej sukcesu i elegancji, żałując, że „szara myszka” Anna zostawiła je w tyle. Koledzy natomiast żałowali, że nie dostrzegli w niej potencjału i przyszłej bizneswoman.

Anna cieszyła się z możliwości spotkania dawnych znajomych. A przy okazji – choć nie chciała tego pokazywać – była trochę dumna, że mogła im udowodnić, jak bardzo się mylili. Ale tylko troszeczkę.