Codziennie spaceruję z synkiem na placu zabaw obok mojego bloku. Niedawno poznałam tam pewną kobietę, która często przychodzi z małą dziewczynką, nieco starszą od mojego syna. To jej wnuczka. Gdy dzieci się bawią, rozmawiamy.
Kobieta ma 53 lata, ale wygląda świetnie – zadbana i elegancka. Rozwiodła się już dawno temu, ma syna i teraz wnuczkę. Jej rodzina wydaje się szczęśliwa.
Pewnego razu, gdy znów się spotkałyśmy, zapytała mnie:
– Czy możesz polecić mi jakąś dobrą nianię, sprawdzoną, najlepiej niezbyt młodą, która mogłaby opiekować się dziewczynką 3–4 razy w tygodniu wieczorami?
– Niestety, nie znam nikogo takiego – odpowiedziałam. – Szukasz dla swojej wnuczki?
– Tak, dla niej. Już tyle czasu poszukuję. Pytałam już wszystkie mamy z sąsiednich bloków, ale nic. Bardzo by mi to pomogło! – powiedziała smutno.
Zapytałam grzecznie, gdzie są rodzice dziewczynki i dlaczego to ona szuka opieki dla wnuczki. Kobieta wyjaśniła, że jej syn i synowa pracują do późna, a weekendy spędzają na odpoczynku lub spotkaniach z przyjaciółmi. Cały wieczorny czas z wnuczką spoczywa na niej. Sama pracuje od rana do wieczora, a potem przejmuje drugą zmianę, opiekując się wnuczką.
Niedawno poznała interesującego mężczyznę, rozwodnika, który zaproponował, by zamieszkali razem. Ale ona nie może – ma przecież wnuczkę. Każdego wieczoru i w weekendy musi być z nią.
Pewnego dnia po pracy powiedziała synowi i synowej, że spotyka się z poważnym mężczyzną i chce się do niego przeprowadzić. Zasugerowała, by sami zajęli się córką. Syn odpowiedział z niedowierzaniem:
– Mamo, o czym ty mówisz? Nie rozśmieszaj mnie. Jakie życie osobiste w twoim wieku? Powinnaś piec ciasta i zajmować się wnukami, jak wszystkie normalne babcie.
Nie spodziewała się takiej odpowiedzi. Nie uważa, by kobieta po pięćdziesiątce musiała rezygnować z siebie i całkowicie poświęcać się dzieciom oraz wnukom. Pomóc? Owszem. Zająć się wnuczką od czasu do czasu? Jasne. Ale życie nie kończy się na opiece nad rodziną. Dlatego postanowiła znaleźć nianię, nawet jeśli to ona miałaby ją opłacać.
Słuchałam jej historii i zaproponowałam, by „położyła się” na kilka dni w dobrej klinice, udając, że potrzebuje badań. Powinna powiedzieć dzieciom, że ma problemy zdrowotne. W takiej sytuacji będą musieli sami zorganizować opiekę nad wnuczką. To nauczy ich radzenia sobie bez babci, a ona wreszcie będzie miała czas dla siebie. Po wszystkim, gdy „wyjdzie” z kliniki, większość problemów rozwiąże się sama, a ona uniknie konfliktu z rodziną.