Moja teściowa ma zaledwie 60 lat. Niedawno zaskoczyła nas wszystkich – postanowiła jeszcze za życia podzielić swój majątek między dzieci, aby wszystko było sprawiedliwe. Poprosiła, abyśmy do niej przyjechali. Jej majątek to dom na obrzeżach miasta, w którym wszyscy teraz mieszkają, oraz działka z domkiem letniskowym. Znając swoją teściową, od razu zrozumiałam, że nie zrobiła tego bez powodu. Dlatego początkowo w ogóle nie chciałam tam jechać. Jednak mąż nalegał – był ciekaw, co tym razem wymyśliła jego matka

Od pierwszego naszego spotkania z teściową stało się jasne, że pod jednym dachem nie będziemy mogły żyć. Od razu jej się nie spodobałam, bo odmówiłam jej usług. I nie tylko jej – teściowa uważała, że gdy przyjdę do niej mieszkać, powinnam robić tylko to, co ona powie.

– Pranie, sprzątanie, gotowanie – wszystko na tobie – oznajmiła teściowa. – Weź pod uwagę, że u Jarosława, młodszego brata mojego męża, będziesz sprzątać, gdy nie będzie go w domu. Pobudka u nas o 6:00 rano, po 22:00 – całkowita cisza – wyliczała Olga z słodkim uśmiechem, jakby ze mnie kpiła. To było nasze pierwsze spotkanie, a ona już zaplanowała moje życie na kilka lat do przodu.

Wszystko to wydało mi się śmieszne – nigdy nie marzyłam o zostaniu bezpłatną i bezprawną pomocnicą domową, więc oczywiście odmówiłam. I od razu stałam się niegodną partią dla starszego syna Olgi.

– Wie pani co, dziewczyno, już nigdy nie chcę pani widzieć na progu mojego domu! – powiedziała mi przyszła teściowa na pożegnanie tamtego dnia.

Wszystko zrozumiałam. Wynajęliśmy pokój i zaczęliśmy razem mieszkać. W tym czasie oboje mieliśmy już pracę. Do dziś mieszkamy w tym wynajętym mieszkaniu, mamy roczną córeczkę, którą mąż bardzo kocha. Czego nie można powiedzieć o teściowej. Ona w ogóle do nas nie zagląda, dzwoni do męża dwa razy w miesiącu – w dniu jego zaliczki i w dniu wypłaty. W pozostałe dni nie interesujemy jej, bo ma młodszego syna.

Mój mąż ma teraz 30 lat, jego młodszy brat Jarosław – 27. Jarosław też jest żonaty, ma półroczne dziecko. I wszyscy oni mieszkają razem z teściową w jej domu. Żona Jarosława, Wiktoria, okazała się bardzo skromną dziewczyną, więc pasowała mojej teściowej. I teraz w ich rodzinie rządzi teściowa.

Na ich tle my z mężem jesteśmy „niewłaściwi”, tak uważa Olga: nie zaglądamy jej w usta, nie łapiemy każdego słowa; nie przynosimy jej co miesiąc pieniędzy, a nawet ośmieliliśmy się nazwać dziecko imieniem, które sami wybraliśmy.

A niedawno teściowa nas wszystkich zaskoczyła – postanowiła za życia podzielić majątek między dzieci, aby było sprawiedliwie. Zdziwiliśmy się, bo jest jeszcze całkiem młoda – wkrótce skończy 60 lat.

Poprosiła, żebyśmy do niej przyjechali. Jej majątek to dom na obrzeżach miasta, w którym wszyscy teraz mieszkają, oraz dacza. Nie rozumieliśmy, co zamierza tam dzielić.

Ale znając swoją teściową, rozumiałam, że nie bez powodu to wszystko zaplanowała. Dlatego początkowo w ogóle nie chciałam jechać. Ale mąż nalegał – był ciekaw, co znowu wymyśliła jego matka.

Synowa zaprosiła nas do stołu, poczęstowała herbatą, zabrała naszą córkę i zniknęła w pokoju. Olga, siedząc za stołem jak królowa, oznajmiła swoją wolę:

Okazało się, że my z mężem powinniśmy wypłacić jego młodszemu bratu Jarosławowi połowę wartości domu, w którym teraz mieszkają. Można w ratach, na 10 lat. A za te pieniądze on będzie spłacał sobie mieszkanie.

– Potem od razu przepiszę dom na was, sama przeprowadzę się na daczę, a Jarosław z Wiktorią się stąd wyprowadzą i będziecie mieli własny dom! – oznajmiła z entuzjazmem Olga.

Oczywiście nie przyjęliśmy tej hojnej propozycji teściowej, więc pokłóciliśmy się i pojechaliśmy do domu. Kłócił się nie ja, a mąż. Zapytał swoją matkę, czy uważa go za kompletnego idiotę.

– Mamo, a co przeszkadza nam wziąć kredyt hipoteczny na kawalerkę na te same 10 lat? Nie pomyślałaś?

– Uważasz, że własna matka chce cię oszukać? Czy ty się słyszysz? Jak w ogóle możesz tak myśleć? – oburzyła się teściowa i nas wyrzuciła. – Idźcie! Nie chcę was widzieć.

Co tak naprawdę się stało, opowiedziała mi Wiktoria. Po urodzeniu dziecka odmówiła usługiwania teściowej, jak to robiła wcześniej, i zaczęły się kłócić. Ale ponieważ Jarosław jest ulubionym dzieckiem, wyrzucić go z bezczelną żoną i dzieckiem na ulicę Olga nie mogła. Za to mogła pomóc im z hipoteką, dając na pierwszy wkład i wymyślając, kto będzie płacił miesięczne raty przez 10 lat. A tymi głupcami mieliśmy być my z mężem.

A jeszcze Wiktoria powiedziała, że teściowa kłamie i nic nam potem nie odda.

Mąż bardzo się rozzłościł na swoją matkę, mówi, że nie chce jej już znać. Oto jej „sprawiedliwy” podział spadku. Jesteśmy młodzi, sami na wszystko zarobimy. A tańczyć wokół teściowej już nikt nie chce – ani synowe, ani synowie.