Przyjaciółka mojej mamy, Maria, jest piękną kobietą, już babcią, ma 64 lata. Według materiałów
Elegancki płaszcz, torebka w tonacji, buty na obcasie.
Jest od 30 lat w związku z zamożnym, imponującym mężczyzną. On jest żonaty.
Miasto jest małe, pewnie wielu to wie. Jego żona wcale nie jest tchórzem, jest sympatyczna, przez długi czas pracowała na szanowanym stanowisku.
Najpierw były obietnice rozwodu, potem oboje zrozumieli, że tak jest im wygodnie, każdy na swoim terenie.
Dzięki niemu przyjaciółka mojej mamy bez trudu przetrwała lata 90., odpoczywając nad morzem, podczas gdy inni walczyli o bilety. Teraz co roku idzie do sanatoriów, ci, którzy nie znają sytuacji, pytają, jak ona może sobie na 2000 emerytury pozwolić, jednocześnie robiąc remonty i zmieniając firany z żyrandolami jak rękawiczki.
Moja mama otwarcie nie rozumie, jak to możliwe, ale nie potępia.
Pewnie w tym trójkącie wszyscy są zadowoleni. I wielki plus dla męża, że go nie porzucił, kiedy stała się emerytką, choć z błyskiem w oczach.
Takie jest życie. Każdy ma swoje. Niedawno widziałam Marię, ma w swoim wieku ładny wygląd, energiczną, ale zauważyłam smutek w jej oczach. Jest samotna, ciągle wraca do pustego, choć dobrze urządzonemu mieszkania.